Kibicowanie: Ostatni wyjazd Mabel Smith
źródło: własne / SWNS.com / StokeCityFC.co.uk; autor: michał
Opuściła tylko dwa mecze, kiedy doznała udaru mózgu. Ale podczas ostatniego wyjazdu upadła w wybuchu radości po strzelonym golu. W wieku 93 lat jej organizm już się nie podniósł i Mabel odeszła po długiej walce.
Reklama
Chyba wszyscy na Britannia Stadium ją znali. Zresztą, na poprzednim Victoria Ground również. Mabel Smith wspierała swój klub zawsze, odchowują w międzyczasie dzieci i gromadkę 15 wnuków.
Od 1949 roku opuściła tylko dwa mecze – w 2008, gdy doznała udaru mózgu i trafiła do szpitala. Jeden z tych meczów zdołała zresztą obejrzeć na telebimie z innymi kibicami. A po rekonwalescencji od razu wróciła na kibicowski szlak, dopingując Stoke City u siebie i na wyjeździe. Właśnie w trudnym 2008 roku została uznana przez innych kibiców oficjalnie „kibicem numer jeden”.
Choć miała już ponad 90 lat, w sezonie 2011/12 zjeździła Europę wzdłuż i wszerz za Stoke, którzy grali wówczas w Szwajcarii, Chorwacji, Turcji, na Ukrainie, w Izraelu i w Hiszpanii. Jej ostatnim wyjazdem był kończący sezon pojedynek z Southampton na St. Mary's Stadium. 19 maja jak zawsze dopingowała „The Potters” i podobnie do innych kibiców wybuchła radością, gdy w 47. minucie Peter Crouch strzelił bramkę na 1:1. Niestety, wskutek zamieszania Mabel upadła na betonową posadzkę i uderzyła o nią twarzą, przygnieciona przez mężczyzn z rzędu powyżej.
93-letnia kobieta została przeniesiona do gabinetu medycznego na stadionie, gdzie dwie córki przekonywały ją, by przyjęła pomoc ratowników. Mabel nie chciała, mimo krwawiącego rozciętego łuku brwiowego wolała wracać na trybuny i oglądać mecz, który był przecież dopiero w połowie. Ostatecznie meczu w całości nie obejrzała, ale pytana przez media obiecała rychły powrót na trybuny przed kolejnym sezonem.
- Nie wiem do końca, co się stało. Chyba podskoczyłam po golu jak wszyscy, a potem ocknęłam się na podłodze z twarzą przyciśniętą do ziemi. Kolega, który leżał na mnie, przeprosił mnie i zapewnił, że został popchnięty. W sumie przygniotło mnie chyba czterech facetów
– relacjonowała Mabel po wypadku. Zapewniała jednocześnie, że „taka drobnostka” nie powstrzyma jej przed kolejnymi meczami. - Jeśli nie pozwolą mi chodzić na Stoke, to mogą mnie równie dobrze wsadzić do trumny tu i teraz
– zarzekała się.
Niestety, zdrowie Mabel zaczęło się znacznie pogarszać po feralnym upadku. Ostatnie tygodnie spędziła w szpitalu, walcząc o odzyskanie zdrowia. Słabnący organizm przegrał tę walkę w czwartek, 27 czerwca. Teraz jej rodzina na Britannia Stadium będzie reprezentowana przez córki, które od lat towarzyszyły Mabel. Klub zapewnia, że niezwykła fanka zostanie upamiętniona.
Reklama