Na razie tylko z jedną trybuną, za to bardzo przyzwoitą. Ale czy da się wytłumaczyć opóźnienie sięgające aż 15 miesięcy?! Zdaniem wykonawcy „nie było opóźnienia, były pewne przesunięcia terminów”.

Nowy stadion w Jeleniej Górze miał być jednym z możliwych centrów treningowych podczas Euro 2012. Ale to okazało się niemożliwe, gdy oddanie jego pierwszej trybuny odbyło się w poniedziałek. Za 16 mln zł powstały zadaszone sektory dla 1558 widzów, nowe boisko z bieżnią i oświetleniem. Przeciwległej trybuny północnej i jej łuków na razie nie zrealizowano.

Prace miały trwać rok, jednak firma Tamex nie wywiązała się z terminu, podobnie jak na budowie w Mielcu. W przypadku Jeleniej Góry poślizg to aż 15 miesięcy, licząc wszystkie przestoje. – Były z tą inwestycją kłopoty, bo okazało się, że przez ten teren przebiega światłowód o znaczeniu niemal europejskim, były wody gruntowe, obsypały się nasypy. Na szczęście, mamy już to za sobą i mam nadzieję, że będzie służył jeleniogórskiej młodzieży – powiedział prezydent Marcin Zawiła. Jednak nie można nimi tłumaczyć całości straconego czasu, co włodarz miasta przyznał, zapowiadając trudne rozmowy z Tameksem.

 – Nie było opóźnienia, były pewne przesunięcia terminów – tłumaczył z kolei dziennikarzom Konrad Sobecki, prezes Tameksu. – Wynikały z konieczności dokonania korekt w dokumentacji. Półtora roku pracy to przyzwoity termin patrząc na zakres tej inwestycji. Myślę, że rozsądek zwyciężył, nie było parcia na hura, byle otworzyć. Powstało coś, z czego wszyscy będą się cieszyć.