Puchar Polski: Wielkie święto polskiej piłki… zawiedli tylko chuligani

źródło: własne; autor: michał

Puchar Polski: Wielkie święto polskiej piłki… zawiedli tylko chuligani Zapowiadało się fatalnie po fiasku organizacji na Narodowym. Ale pomimo wybryków chuliganów z Wrocławia tegoroczna edycja finału Pucharu Polski przechodzi do historii jako jedna z najwspanialszych.

Reklama

64 416 widzów – dokładnie tylu według oficjalnych danych obu finalistów oglądało dwumecz Legii i Śląska z trybun. W tej liczbie 35 000 to liczba widzów na Stadionie Wrocław, a 29 416 z Pepsi Areny w Warszawie. Tak licznej widowni nie było od 1963 roku, gdy jeden mecz w Chorzowie oglądało 70 tys. widzów. A w dwumeczu – nigdy.

Dotychczasowe dwumecze finałowe nie rozpieszczały polskich kibiców. Poza pojedynkiem Lech-Legia sprzed kilku lat były raczej antyreklamą imprezy niż jej promocją. W tym roku było inaczej, o czym świadczą nie tylko pełne trybuny na obu meczach, ale też bardzo efektowne oprawy.

Wrocław

Warszawa

I choć po pierwszym meczu pojawiły się zastrzeżenia do pirotechniki, to nie było żadnych nieodpowiedzialnych zachowań we Wrocławiu, ani u gospodarzy, ani w sektorze gości. Race zostały odpalone, na moment pogorszyły widoczność, ale było bezpiecznie.

Na Stadionie Wojska Polskiego poszło znacznie gorzej, ponieważ odpalone jako element oprawy race w sektorze przyjezdnych leciały hurtem na boisko i, co gorsza, w sektory zajmowane przez kibiców Legii. Tym samym bandyci nie tylko narazili innych na zagrożenie zdrowia, ale też zadali Poważny cios kampanii na rzecz dialogu z kibicami i legalizacji pirotechniki w Polsce.

Reklama