Warszawski Tamex miał ukończyć prace w styczniu, ale dziś mówi się o końcu maja. I ta data jest jednak niepewna według oficjalnej strony Stali Mielec. Miasto nie rozpacza, bo im później dojdzie do otwarcia, tym mniej zapłaci za utrzymanie obiektu.

Gdyby wszystko szło zgodnie z planem, na placu budowy zaczynałyby się już prace porządkowe. Tymczasem do nich brakuje wciąż całkiem sporo. Prace wykończeniowe wewnątrz trybun, instalacja krzesełek, położenie bieżni. Nic dziwnego, że termin oddania przesunięto na koniec maja.

Nawet ukończenie prac wiosną nie gwarantuje jednak, że podczas testów i odbiorów nie pojawią się problemy. Dlatego w tej chwili nie ma żadnej oficjalnej daty imprezy otwierającej obiekt po przebudowie.

Dla miasta ma to jednak również dobre strony. Nie trzeba na razie myśleć o kosztach utrzymania stadionu, bo do czasu jego oddania to główny wykonawca je ponosi. W tym roku Mielec zarezerwował 623 tys. zł na drugie półrocze, ale realne wydatki będą spadać, jeśli opóźnienia względem majowego terminu się pojawią.

Jak czytamy na stronie StalMielec.com, osobny problem to lokale stworzone na stadionie. Klub potrzebuje o połowę mniej pomieszczeń niż przewidzieli dla niego architekci. Z kolei pomieszczenia na piętrze (na tarasie stadionu) po obu stronach boiska nie do końca mają zdaniem oficjalnej strony Stali rację bytu w obliczu trudnej sytuacji na rynku nieruchomości. Przyszłe zagospodarowanie wszystkich wybudowanych pomieszczeń pozostaje więc zmartwieniem miasta.