Na Stadionie Henryka Reymana topniejący śnieg spowodował uszkodzenia dachu. Pod ciężarem zaczęły łamać się półprzezroczyste elementy przekrycia, dziura ma parędziesiąt metrów kwadratowych.

Dziś po południu pojawiły się doniesienia na temat poważnej awarii na Stadionie im. Henryka Reymana. Pierwsze tytuły z portali internetowych grzmiało o „zawaleniu się dachu” na trybunie południowej, jednak problem ma znacznie mniejszą skalę.

Załamały się półprzezroczyste segmenty przekrycia, które nie wytrzymały ciężaru topniejącego podczas odwilży śniegu. Według rzecznika Wisły Adriana Ochalika powstała dziura ma ok. 20 m². Zdaniem rzecznika taka skala zasługuje raczej na miano "usterki" niż wypadku czy katastrofy. Wisła odmawia możliwości wykonania zdjęć wewnątrz obiektu.

Według najnowszych informacji śnieg spadł z dachu nad narożnikiem południowo-wschodnim na położony niżej dach trybuny południowej. To właśnie uderzenie dużej spadającej masy miało spowodować wyrwę w dachu.

Wisła jeszcze przed wydaniem oficjalnego komunikatu poinformowała, że od dłuższego czasu ma problemy z systemem odpowiedzialnym za topienie i odprowadzanie śniegu. System nie działa bowiem na krańcach dachu, skąd właśnie śnieg spadł niżej. O problemach informowała właściciela stadionu.

Sprawa wymaga zbadania przed ponownym dopuszczeniem trybun do użytku, jednak Inspektorat Nadzoru Budowlanego dowiedział się o wszystkim dopiero z mediów, ok. 6 godzin później niż - na przykład - Stowarzyszenie Kibiców Wisły. Podobna sytuacja do tej z narożnika południowo-wschodniego jest również na północy stadionu, gdzie masy śniegu również mogą spadać z wyższego dachu trybun wzdłuż boiska na niższe przekrycie trybuny za bramką.

Dopiero jutro informacji na temat wypadku zamierza udzielić zarządzający obiektem Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu, ktory na razie odmawia komentarza.

Pierwszy mecz Wisły w rundzie wiosennej zaplanowano na 28 lutego. "Biała Gwiazda" podejmie wtedy Jagiellonię Białystok w Pucharze Polski.