Egipt: Tysiące domagają się sprawiedliwości dla ofiar tragedii

źródło: własne; autor: michał

Egipt: Tysiące domagają się sprawiedliwości dla ofiar tragedii Od kilkuset do paru tysięcy osób – na tyle szacują różne źródła wielkość piątkowej demonstracji w Kairze. To rodziny ofiar i inni kibice domagali się sprawiedliwości dla 74 zabitych podczas zeszłorocznych zamieszek.

Reklama

Wkrótce minie rok, ale to dopiero początek powrotu do normalności dla setek ludzi. Przypomnijmy, że 1 lutego 2012 na stadionie w Port Said doszło do dantejskich scen podczas zasadzki na kibiców przyjezdnych. W efekcie przemocy i paniki zginęły 74 osoby, w dużej mierze nastoletnie.

Wciąż trudno mówić o jednej, spójnej wersji wydarzeń, ale pojawiają się doniesienia o katowaniu, zmowie z ochroną i policją, o dawaniu wyboru – samobójstwo przez skok z trybun lub śmierć w męczarniach. Samo czytanie mieszających się historii jeży włos na głowie, choć i tak ogromna większość ofiar zmarła z takiej samej przyczyny, co w innych wielkich tragediach – tłum biegnących ludzi zderzył się z zamkniętymi bramami, a ci z przodu zostali zmiażdżeni przez napierających z tyłu.

Zanim wybije pierwsza rocznica, ma zapaść werdykt w sprawie przeciwko 61 osobom oskarżonym o zabójstwo oraz 12 kolejnym (9 policjantom i 3 działaczom klubu Al-Masry) z zarzutem pomocy w zbrodni.

Na tydzień przed zaplanowanym na 26 stycznia ogłoszeniem werdyktu w Kairze zebrało się nawet parę tysięcy ludzi (zdjęcia sugerują tę wersję, choć część mediów mówi o kilkuset osobach), głośno domagając się sprawiedliwości. To rodziny ofiar oraz kibice Al-Ahly, największego egipskiego klubu, którego fani zginęli. Na flagach pojawiły się wizerunki ofiar, liczba 74 i liczne hasła, w tym wzywające do zamordowania winnych.

Przypomnijmy, że w popularnym mniemaniu atak na kibiców Al-Ahly był zemstą za ich aktywny udział w obaleniu prezydenta Mubaraka. Policja oraz działacze mieli ułatwić uzbrojonym zbirom (wmieszanym w tłum kibiców Al-Masry) dostęp do sektora gości, w którym fani Al-Ahly zostali zamknięci z każdej strony.

Reklama