Komentarz: Zabiliśmy człowieka i co nam zrobicie?
źródło: własne; autor: michał
W wojnie na maczety na krakowskich ulicach bez zmian. Za to jak nigdy wcześniej ta wojna przenosi się na trybuny. Ludzie giną, a potem znajdują się na meczowych oprawach – jako męczennicy albo pośmiewisko. Kluby milczą, stowarzyszenia jeszcze podkręcają spiralę. Będzie już tylko gorzej?
Reklama
Od lat wiadomo, że w „Świętej Wojnie” między Cracovią i Wisłą wielu ludzi znalazło sobie idealną przykrywkę dla kryminalnych interesów. Ale ci ludzie chyba nigdy nie czuli się tak bezkarni jak w tej chwili, skoro bezczelnie przemawiają przez trybuny obu stadionów i nikt nie powie publicznie, że coś jest nie tak.
Wisła hoduje rekiny. Ludojady
W kwietniu tego roku podczas derbów przy Reymonta pojawiła się sektorówka z rekinem (właściwie, ostatnio trudno o flagę na stadionie bez ryby symbolizującej bojówkę Sharks) i hasłem „Działamy twardo i pewni siebie, do zobaczenia na waszym pogrzebie”. Można by powiedzieć, że to tylko kwestia symboli, ale biorąc pod uwagę okrzyki na temat zamordowanego rok wcześniej „Człowieka” z Cracovii, przekaz był dość bezpośredni.
Co zrobił po tym meczu klub? Nic, w końcu gdyby pominąć fakt odnoszenia się do prawdziwej zbrodni, oprawa jak oprawa, nawet ładnie zrobiona. Na tyle ładnie, że w galerii zdjęć z meczu Wisła pochwaliła się dziełem kibiców. Fajnie.
Podczas piątkowego meczu z Lechem znowu było fajnie. Cracovia otrzymała przydomek „pasiastej zdziry”, co na pewno też zostało uznane przez ultrasów za intelektualne wyżyny i z pewnością przy Kałuży wywołało odruch sięgania po słownik, by znaleźć jeszcze pyszniejszą kalumnię. Ale nieważne, ważna była główna oprawa ultrasów Wisły, ku czci panów z Wisła Sharks. Pięknie wykonany rekin (faktycznie świetnie) został opatrzony komentarzem „Nie ma na to leku, finał będzie w grobie”.
Czy klub Wisła Kraków przejął się, że nad głowami ponad 5 tys. ludzi pojawia się monstrualna reklama grupy chuligańskiej i odniesienie, choćby hipotetyczne, do czyjejś śmierci? Ależ skąd, przecież to tylko oprawa o rekinach, nie było na niej żadnego chuligana (tu miejsce na głupawe mrugnięcie okiem). Za to były race i to było fe. Promowanie ludzi potencjalnie odpowiedzialnych za makabryczne rzeczy nie boli, za to złamanie głupiego przepisu wywołało oburzenie Wisły. Nie ma to jak hierarchia wartości.
Właściwie jednak nawet nie to jest najgorsze. Polskie kluby przywykły już do opraw czczących bandytów i nic z tym nie robią. Gorzej, że i oficjalne stowarzyszenie kibiców, SKWK, od dawna nie wykazuje w tej kwestii rozsądku. W sklepie kibiców można kupić piękne czarne kominiarki z paszczą rekina na froncie. „Na motor” (miejsce na mrugnięcie nr 2). Bo jak wiadomo, przed każdym meczem Wisły pod Stadionem Reymana stoją setki harleyów, a motocykliści są główną grupą docelową sklepu kibicowskiego.
SKWK poszło zresztą znacznie dalej i bez żadnego skrępowania w „kalendarzu kibicowskim” na rok 2013 pokazało zrzut z kamery monitoringu, na którym ludzie uważający, że działają w imieniu Wisły, próbują maczetami zabić człowieka uważającego, że działa w imieniu Cracovii. Przepraszam, na pewno mówimy o tym samym SKWK, które w czasie wakacji zabiera na wczasy dzieci z domu dziecka? Ci ludzie, kupujący uczniom wyprawki, organizujący turnieje sportowe, promujący wiedzę historyczną nie mają nic przeciwko promowaniu zabijania? I nie wydaje im się, że tym samym pogrążają swoją wiarygodność jako partnera dla kogokolwiek?
Cracovia gotuje. Ludzi
Przy Kałuży schemat jest ten sam. Nie minęły dwa dni, a po piątkowej oprawie przy Reymonta po sąsiedniej stronie Błoń pojawiła się odpowiedź. Też było o grobie, ale już nie symbolicznie. Było wprost – odniesienie do zabójstwa Darka, chuligana Wisły (podobno chuligana, nie znałem. Równie dobrze mógł być najmilszym człowiekiem świata, śmierć jest zawsze tragedią). Tego samego, którego bronił Andrzej Iwan atakujący Cracovię za bratanie się z chuliganami i skutecznie pomijający dokładnie tę samą praktykę w Wiśle.
Oprawa Cracovii z meczu z Sandecją Nowy Sącz nawiązywała do tej na Reymonta z kwietnia hasłem „Działałeś twardo i pewny siebie. Zobaczyliśmy ciebie na twoim pogrzebie”. Też był garnek, w którym ktoś się gotował. Było powitanie Darka w tymże garnku i cztery koszulki Wisły symbolizujące innych gotujących się. Ludzie! Jak można bezkarnie cieszyć się z tego, że ktoś kogoś zabił?! Bo pytanie o rozum uczestników tego koszmaru nie wydaje się na miejscu. Na ten stadion przychodzą dzieci, tysiące młodych ludzi i co, mają wyjść z przeświadczeniem, że zabijanie w imię klubu jest w porządku?
Jak można kompletnie to przemilczeć, będąc ludźmi odpowiedzialnymi za ten klub? Mówię o władzach Cracovii, bo stowarzyszenie Tylko Cracovia nie zamierzało sprawy przemilczeć, zdjęcia „efektownej oprawy” można znaleźć na jego stronie. Czyli normalna oprawa? Wybornie.
Gdzie są granice?
Podobnie jak wiele serwisów nie piszemy o takich sytuacjach na co dzień, bo nie ma nic gorszego, niż pozwalanie bandytom na zdobywanie popularności. Ale chyba gdzieś muszą być granice. Czy może czekamy aż za kilka lat Kraków z „miasta noży” stanie się „miastem broni półautomatycznej” jak Buenos Aires? W tej chwili kluby robią wielkie zero, by z patologią walczyć (skoro zatrudniają ludzi podzielających radykalne poglądy, to i nie dziwota). Stowarzyszenia kibiców zapomniały, że mają działać na rzecz klubów, a nie na rzecz bandytów – te interesy są sprzeczne, nie da się ich realizować równolegle.
A gdzie władze samorządowe Krakowa i co robią, by przeciwdziałać? Nic. Mają listek figowy w postaci „Fair Kibic Extreme”, czyli najgłupiej nazwanego projektu dla kibiców, który sprowadza się do zapewnienia kilkunastu przedstawicielom tzw. „trudnej młodzieży” wyjazdu integracyjnego. Nawet zakładając wyjątkową skuteczność tych wyjazdów, to nie ma szans powodzenia z zasięgiem kilkunastu osób rocznie. W mieście, gdzie bieganie z maczetami jest uznawane za „sprawy kibicowskie”, oni robią tyle. Serio?! Poza tym listkiem nie ma ani śladu realnej walki o danie młodym ludziom lepszych wzorców i wyrwanie ich z tej koszmarnej spirali. Nie ma nawet sensu wspominać o specjalnym oddziale policji ds. chuliganów, bo skoro ci ostatni śmieją się wszystkim w twarz i machają z trybun, to wiadomo, że krzywda im się nie dzieje.
Tekst wyraża subiektywną opinię autora i nie musi być zbieżny z poglądami redakcji/wydawcy. Jeśli chcesz na niego odpowiedzieć, prześlij odpowiedź na adres: [email protected].
Reklama