Wrocław: Po meczu z Mołdawią ostra krytyka PZPN

źródło: PAP / PolskieRadio.pl / Gazeta.pl / GazetaWroclawska.pl; autor: michał

Wrocław: Po meczu z Mołdawią ostra krytyka PZPN Pod stadionem dochodziło do przepychanek z policją, dojazd był zakorkowany, a wszystko to – zdaniem magistratu, operatora i miasta – wina PZPN. W Związku mają inną opinię i winą obarczają m. in. kibiców, którzy, jak zawsze, sami sobie winni.

Reklama

Ponieważ wszystkie medialne doniesienia informowały o bardzo niskiej sprzedaży biletów, wielu kibiców zdecydowało się przyjechać pod Stadion Miejski w ostatnich dwóch dniach dystrybucji, często dopiero na kilka godzin przed meczem. W niespełna dwie doby w kasach rozeszło się 13 tys. biletów.

Ta liczba została jednak okupiona licznymi incydentami i kryzysem wizerunkowym PZPN. W dniu meczu w kolejce stało nawet kilka tysięcy ludzi, ponieważ organizator zaplanował otwarcie tylko trzech kas. Rekordziści stali po 5 godzin w kolejce i w związku z rosnącą irytacją zaczęły się pojawiać przepychanki. Wściekłych kibiców musieli uspokajać policjanci w ciężkim rynsztunku, a tuż przed meczem ustawiono barierki, by rozdzielić napierający tłum na osobne kolejki do każdego z okienek.

Problemy były też z dojazdami. Organizator meczu nie zdecydował się na zamknięcie Al. Śląskiej dla ruchu, a do tego żądał od kibiców opłat za parking przy wjeździe, a nie jak bywało dotąd – przy wyjeździe. Dlatego utworzyły się korki i niektórzy z parkujących wchodzili dopiero na drugą połowę.

Czyja to wina? Miasto (i magistrat, i miejski operator) oraz policja mają wspólnego winowajcę – PZPN. Zarówno operator, jak i policjanci postulowali o otwarcie większej liczby kas przed meczem. Zwracali też uwagę, że opłaty za parking powinny być pobierane przy wyjeździe ze stadionu, gdy nie grozi to opóźnieniem dotarcia na mecz. I wreszcie, postulowali zamknięcie Al. Śląskiej.

PZPN przyznaje, że rzeczywiście liczba kas mogła być za niska, ale kibice zdaniem rzeczniczki Agnieszki Olejkowskiej mieli okazję kupić swoje wejściówki wcześniej i sami postanowili z niej nie skorzystać. PZPN nie zgadza się też, by był winny korkom. Choć magistrat zarzeka się, że właśnie Związek nie chciał zamykania Al. Śląskiej, w Związku mówią, że oni chcieli. Okazało się jednak, że zgłosili wniosek do nieodpowiedniej instytucji i do magistratu nie dotarł.

Zarzuty i ich odpieranie doprowadziły w ciągu ostatnich dwóch dni nawet do oskarżeń między rzecznikami. Reprezentujący Wrocław 2012 Adam Burak stwierdził, że „pani Agnieszka Olejkowska, nie pierwszy raz zresztą, mija się z prawdą”, gdy twierdziła, że miasto nie dotrzymało umowy co do liczby kas.

Reklama