Klub może zakazać widzowi wstępu, ale nie ma prawnej możliwości nakładania mandatów czy grzywien – wynika z opinii Rzecznika Praw Obywatelskich. Klub chce zmienić nazwę tej kary, ale nie zamierza od niej odstępować. Relacja Sport.pl.

Od kilku miesięcy kibice Widzewa są w konflikcie z klubem. Do napięć dochodziło od dłuższego czasu, ale przeważyły wydarzenia z kwietnia. Klub nie zgodził się na prezentację oprawy pokazującej niesprawiedliwe traktowanie kibiców. Ponieważ jednak część choreografii pojawiła się na trybunach, posypały się kary.

I tu zaczyna się problem, ponieważ klub nałożył nie tylko zakazy klubowe – nowe uprawnienie dla zespołów piłkarskich – ale również kary finansowe. Kibice sprawę zgłosili Rzecznikowi Praw Obywatelskich, a ten przyznał im rację. Zdaniem rzecznika praw obywatelskich nałożenie kar pieniężnych na podstawie ww. regulaminu jest naruszeniem powszechnie obowiązującego prawa i nie znajduje oparcia w przepisach Ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych – napisano w piśmie, które z biura RPO przyszło do klubu.

Jeśli Widzew chciał nałożyć kary finansowe, mógł albo zgłosił łamanie prawa na policję (wówczas ukarani płaciliby Państwu), albo wnieść powództwo cywilne (by otrzymać pieniądze od ukaranych samemu). Nie zrobił jednak żadnej z tych rzeczy i sam wystąpił w roli sądu.

Co ciekawe, kary finansowe, które klub nazwał „mandatami”, są częścią regulaminu stosowanego podczas meczów, co oznacza, że już regulamin klubu łamie prawo. Mimo wszystko Widzew nie zamierza wycofywać się ze stosowanej polityki czy oddawać pieniędzy. Chce jedynie... zmienić słowo mandat na inne. Widzew obiecał jednak rzecznikowi, że jeszcze raz przeanalizuje regulamin i jeśli uzna, że któryś z jego zapisów nie jest do końca czytelny, to go zmieni.

Jednocześnie i klub, i kibice zapowiadają, że między obiema stronami konfliktu może dojść do porozumienia.