Łódź: Miasto kontra Widzew - to już wojna?
źródło: Sport.pl; autor: michał
Zamiast wspólnie budować, obie strony obrzucają się błotem. Z każdym dniem atmosfera jest bardziej napięta, a obie strony nie przebierają we wzajemnych oskarżeniach – wynika z relacji Sport.pl. Ze stadionu nici?
Reklama
Przypomnijmy, że 4 września zarząd Widzewa wydał oświadczenie, w którym tonem pełnym pretensji zrzuca na miasto winę za patową sytuację w sprawie nowego stadionu, a nawet budżetu samego Widzewa. Kością niezgody jest umowa dzierżawy, która miała zostać rozwiązana pół roku temu. Widzew chce jednak odzyskać pieniądze, które podczas dzierżawy zainwestował dla spełnienia wymogów ligowych.
W oświadczeniu poza kwestiami finansowymi padają mocne słowa, jakoby miasto celowo wprowadzało klub w błąd w kwestii przyszłości Stadionu im. Ludwika Sobolewskiego oraz że według nieoficjalnych informacji chce wycofać się z realizacji projektu nowego stadionu.
Magistrat odbija piłeczkę. Nie dość, że nie godzi się oddać pieniędzy klubowi, to jeszcze przypomina, że Widzew zalega z opłatami za dzierżawę na milion złotych.
Ale i tu nie kończy się na liczbach, lecz padają znacznie mocniejsze, być może niepotrzebne słowa. Biuro rzecznika prezydent Zdanowskiej wypomina Widzewowi, że jest w konflikcie z kibicami, że trybuny świecą pustkami i że to… Widzew zagraża realizacji projektu nowego stadionu.
Sport.pl pyta, co miało na celu wypominanie Widzewowi jego aktualnych problemów z kibicami. - Powyższe sformułowanie miało na celu zwrócenie uwagi na fakt, że powodzenie projektu budowy stadionu w partnerstwie publiczno-prywatnym i znalezienie dla niego inwestora, w dużej mierze zależy od tworzenia przez władze Widzewa pozytywnej atmosfery wokół klubu
– twierdzi Jakub Jakubowski z biura rzecznika.
Komentarz Stadiony.net: Co prawda w harmonogramie projektu partnerstwa publiczno-prywatnego jest punkt nazwany „prowadzeniem dialogu”, ale na pewno nie takiego dialogu spodziewaliśmy się wszyscy. Poddawanie przez obie strony pod wątpliwość intencji tych drugich może tylko zaszkodzić planom budowy nowego stadionu. A jeśli sprawa rozbija się o parę milionów dla partnerów, którzy chcą wspólnie wydawać milionów setki, to warto spytać, na ile poważne są intencje i jednych, i drugich…
Reklama