Wrocław: Miasto idzie na wojnę z głównym wykonawcą
źródło: Gazeta.pl; autor: michał
W piątek Wrocław zerwał umowę i zażądał 60 mln zł odszkodowania od niemieckiej firmy Max Boegl, głównego wykonawcy stadionu. Sprawa najpewniej skończy się w sądzie – pisze Gazeta.pl.
Reklama
Relacje na linii Wrocław – Boegl psuły się systematycznie wraz z rosnącym opóźnieniem w budowie Stadionu Miejskiego. Miał być gotowy rok temu, ale terminy systematycznie przekładano. Efekt? Zdaniem miasta do dziś ok. 3% prac nie zostało wykonanych.
Obiekt jest sprawny, ale nie tak, jak powinien być. Nie działa np. system teleinformatyczny, który miał umożliwić zdalne sterowanie oświetleniem czy ogrzewaniem. Część prac na parkingach wciąż nie została wykonana, a cena zamiast spaść – rosła. Wykonawca mówi, że i jego koszty wzrastały, ale już kilka miesięcy temu przedstawiciele miasta twierdzili, że Max Boegl przysyła im faktury-widmo (za prace, których nikt nie zlecał i nikt nie wykonał).
To wszystko sprawiało, że temperatura relacji zbliżała się do wrzenia. Początkowo zakładano, że spór rozstrzygnie się w tzw. sądzie arbitrażowym, który bezstronnie rozstrzygałby w spornych kwestiach. Ale ten scenariusz nie został zrealizowany. W piątek nastąpił punkt zwrotny – miasto zerwało umowę z Niemcami.
Jednocześnie spółka Wrocław 2012 nałożyła karę w wysokości 60 mln zł. Najpewniej firma nie uzna kary i sprawa trafi do sądu. A to oznacza długie miesiące bez rozstrzygnięć.
Wrocław nie chce przez te miesiące zostawać z niedokończonymi elementami obiektu, dlatego będzie rozpisywał nowe przetargi. Finansowanie ma pochodzić z gwarancji bankowych głównego wykonawcy. Jeśli bank zgodzi się na wypłatę pieniędzy władzom Wrocławia, zażąda też równowartości od wykonawcy. Najpewniej więc Max Boegl będzie próbował zablokować wypłatę gwarancji.
Reklama