Do pierwszego meczu ŁKS-u w nowym sezonie zostały 24 dni. A wykonawca potrzebuje 21, by dostosować plac budowy do rozgrywek – liczy Sport.pl. Sęk w tym, że wciąż na budowę nie wszedł.

Inwestycja przy Al. Unii Lubelskiej jeszcze na dobre nie ruszyła. Co prawda część trybun została przygotowana do wyburzenia – zniknęły z nich wszelkie zbędne elementy – ale wciąż nie ma decyzji o rozbiórce. Wstrzymuje ją brak zgody na wycinkę drzew stojących na koronie stadionu.

Jeśli zgoda pojawi się „na dniach”, wykonawca zamierza ruszyć do pracy i oddać ŁKS-owi w pełni sprawny, choć niekompletny stadion przed pierwszym meczem (15 sierpnia).

- Bądźmy dobrej myśli, bo przełożenie części murawy i zmiana usadowienia masztów oświetleniowych potrwa najwyżej trzy tygodnie. W tym czasie zostaną wykonane wszystkie prace, czyli nowe podłączenia elektryczne i wodne, włącznie z drenażem boiska. Naszym zadaniem jest, aby nie miały one negatywnego wpływu na terminarz rozgrywek. Mam zapewnienie podwykonawców, że ŁKS nie będzie musiał szukać zastępczego stadionu. Zapewniam, że nie bierzemy pod uwagę żadnego czarnego scenariusza, dlatego nie myślimy o szukaniu wyjścia awaryjnego – opisuje sytuację Zbigniew Urbaniec, szef firmy Budus.

Zapewnia jednocześnie, że sprawa usunięcia kortów tenisowych nie spowolni prac. Początkowo na budowie ma pracować ok. 100 osób, później 500, a w szczycie (czyli na początku 2013) ok. tysiąca. Stadion powinien być gotowy do końca 2013, a parkingi w kwietniu 2014.