Komentarz: Prawo równe, tylko interpretacje wyboiste
źródło: własne; autor: michał
Kibic zagraniczny jest mniej awanturujący się – przekonywała nas zimą ministra Mucha. Okazuje się, że jest mniej awanturujący się nawet wtedy, gdy awanturujący się jest nieporównanie bardziej. Rok temu odpalenie rac było poważnym zagrożeniem. Dziś rzucenie racą i pobicie stewardów to drobny incydent…
Reklama
Wczoraj na nasze redakcyjne skrzynki przyszedł komunikat od MSW, że wszystko jest świetnie i pięknie, a pierwszy dzień Euro 2012 to nasz ogromny sukces. Dosłownie czytamy, że „nie odnotowano poważniejszych incydentów ani zakłóceń w porządku publicznym”.
Bo raptem jeden steward leżący półżywy na betonowej posadzce (trzej kolejni poturbowani) przy bierności policji wobec chuliganów z Rosji to przecież żadne tam zakłócenie porządku. Pewnie gdyby nie poniższy film i wywołane nim medialne zamieszanie, władze kompletnie by ten fakt pominęły, robiąc dobrą minę do jako takiej gry.
Z jednej strony to tylko incydent. Podobnie jak nie można oceniać kibiców rosyjskich przez pryzmat kretynów atakujących ochronę (rzekomo przez zakaz wnoszenia rac – podają rosyjskie media), tak nie można oceniać całego zabezpieczenia wielkiej imprezy przez pryzmat takiego wybryku.
Mało tego, wydaje się, że przyjęto zupełnie słuszną strategię. Nie prowadzić do eskalacji na meczu przez siłową interwencję, tylko zidentyfikować i wyłapać agresorów po jego zakończeniu. Oczywiście zakładając, że uda się to zanim opuszczą nasz kraj.
Szkoda tylko, że takiego rozsądku polska policja i nasz rząd nie umieją wykazać wobec polskich kibiców. Przypomnijmy, że rok temu (dokładnie 10 maja) podczas derbów Dolnego Śląska fani Śląska Wrocław odpalili race. Dwie z nich spadły na boisko, co jest oczywiście karygodne, za to nie bili nikogo. I nagle zamknięto stadiony i Zagłębia, i Śląska, a sprawa nie tylko została uznana za „poważniejszy incydent i zakłócenie w porządku publicznym”, ale wręcz za zagrożenie dla bezpieczeństwa imprez. Gdyby podobną interpretację przyłożyć do piątkowego meczu Rosja – Czechy, dziś powinniśmy mieć medialną zawieruchę, ale niestety skatowany steward zostawiony sam sobie nie jest tak ważny jak operatorka z kamerą, którą bandyta z Poznania kopnął w pośladek (za co słusznie został ukarany).
Można by powiedzieć, że jeśli Euro 2012 ma przynieść realną poprawę w ocenie takich incydentów i bardziej rozsądne podejście władz, to będziemy mieć kolejną dużą korzyść z organizacji tej imprezy. Mniej nieproporcjonalnej agresji w działaniach policji i brak nierozsądnego karania wszystkich zamiast tylko winnych przez wojewodów, bo do tego sprowadza się zamykanie stadionów. To byłoby coś.
Ale chyba nie ma o podobnej zmianie mowy. Dzień przed otwarciem Euro 2012 kilkudziesięciu (może 40) kibiców Unii Solec Kujawski świętowało awans do III Ligi. Zaprezentowali flagę z herbem klubu, odpalili kilka rac, świece dymne w klubowych barwach i kilka ogni bengalskich. Obok siedzieli starsi widzowie, nikomu nic się nie stało. I na tych ludzi wysłano policję momentalnie. Przecież oni nawet nie byli na imprezie masowej, bo w sumie może zebrało się sto osób. Oni cieszyli się z awansu do ligi i taka jest ich wina.
- Chcemy, by kibice zapamiętali Polskę i myśleli o niej jako o pięknym i otwartym kraju
– mówiła niedawno Joanna Mucha. Zapomniała tylko dodać, że otwartość Polski nie obejmuje krajowych kibiców.
Tekst wyraża subiektywną opinię autora i nie musi być zbieżny z poglądami redakcji/wydawcy. Jeśli chcesz na niego odpowiedzieć, prześlij odpowiedź na adres: [email protected].
Reklama