Rzeszów: Na sporze Resovii z Uniwersytetem traci stadion
źródło: Gazeta.pl; autor: michał
Są pieniądze na modernizację stadionu Resovii, ale jego właściciel ich nie chce. Uniwersytet Rzeszowski ma dość tego, że Resovia snuje plany nie informując o nich zarządcy obiektu. Rozbudowie mówi „Nie”. Relacja Gazeta.pl.
Reklama
Resovia ma plany rozbudowy istniejącego stadionu przy Wyspiańskiego. Obejmują one zaplecze socjalne z siedmioma szatniami, siłownią i pokojami gościnnymi, a na dachu budynku klubowego – trybunę. Do tego hala widowiskowa i parking na 400 aut. Całość za ok. 50 mln zł.
Miasto otrzymało już nawet pierwsze pieniądze od marszałka województwa – 2 mln zł. Ale skorzystać z nich nie można, bo ani Resovia, ani prezydent Ferenc nie konsultowali swoich planów z… właścicielem obiektu. A jest nim Uniwersytet Rzeszowski, dla którego rozbudowa to przede wszystkim wzrost kosztów utrzymania.
- Resovia gra nieczysto, uprawia politykę. Nikt z klubu na temat tej inwestycji z nami nie rozmawiał. Zresztą słyszymy już bodajże o piątej koncepcji modernizacji stadionu, z których żadna nie była z nami konsultowana. Nie wiadomo, kto miałby wziąć na swoje barki utrzymanie obiektu po zakończeniu inwestycji. My na pewno tego nie zrobimy, bo dziś utrzymanie stadionu kosztuje nas rocznie około 450 tys. zł, a nasi studenci wykorzystują go w zaledwie 10 proc. Nie zamierzamy ponosić dodatkowych kosztów
– mówi dla Gazeta.pl prof. Kazimierz Obodyński, dziekan Wydziału Wychowania Fizycznego Uniwersytetu Rzeszowskiego i przed laty prezes Resovii.
Nieoficjalnie mówi się, że relacje między Resovią a UR są bardzo napięte od czasów, gdy Resovia bez konsultacji z Uniwersytetem znalazła komercyjnego partnera dla budowy nowego stadionu i kompleksu komercyjnego. Teraz, by pieniądze nie przepadły, klub prosi marszałka o mediacje. – Marszałek nie może zmusić uczelni i działaczy klubu do zakończenia konfliktu. Może być tylko mediatorem. Ale jeśli Resovia uważa, że autorytet marszałka pomoże zażegnać spór, to marszałek nie będzie się uchylał od zorganizowania spotkania przy jednym stole
– deklaruje Wiesław Bek, rzecznik marszałka.
Reklama