Kraków: Kontrowersyjna polityka cenowa Wisły

źródło: WislaKrakow.com; autor: michał

Ani razu od otwarcia Wiśle nie udało się zapełnić stadionu. W dodatku ostatnie tygodnie to katastrofalna gra i spadek na środek tabeli ligowej. Teraz serwis WislaKrakow.com zwraca uwagę, że klub ustalił nierozsądne ceny na mecz pucharowy z Ruchem. Redakcja idzie o zakład, że trybuny będą puste.

Reklama

Wisła Kraków jest w bardzo trudnej sytuacji. Jej budżet ma braki rzędu 15 mln zł, których najpewniej nie będzie z czego nadrobić w nowym sezonie. Bo „Biała Gwiazda”, zajmując 8. miejsce, ma już tylko teoretyczne szanse na grę w europejskich pucharach. Biorąc jednak pod uwagę fatalne wyniki – zadanie wydaje się niemożliwe.

Jednocześnie klub ani raz od otwarcia ostatniej trybuny jesienią 2011 nie zdołał zapełnić Stadionu Henryka Reymana. Mało tego, sprzedaż połowy miejsc na trybunach jest dla Wisły wyzwaniem. Sprzedaż pokazuje jasno, że duże zapotrzebowanie jest jedynie na najtańsze miejsca, a droższe trybuny wzdłuż boiska świecą pustkami. Mimo to klub ustalił ceny wstępu na rewanż w półfinale Pucharu Polski z Ruchem na bardzo nierozsądnym poziomie. Taką opinię przedstawia WislaKrakow.com, największy serwis o krakowskim klubie.

Z jednej strony Wisła reklamuje wstęp na mecz jako tani, mówiąc o wejściówkach „już od 10 zł”. Z drugiej nie wspomina, że chodzi o najgorsze miejsca, których jest garstka i tylko dla posiadaczy karnetów. Podstawowa cena to 25-60 zł za bilet, taka jak w meczach ligowych.

Biorąc pod uwagę wynik pierwszego spotkania w półfinale Pucharu Polski (3-1 dla Ruchu – przyp. red.), trzeba będzie wyjątkowej mobilizacji, by dziś o 20:30 wydrzeć awans Ruchowi. Na taką mobilizację klub najwyraźniej liczy na trybunach, ale zdaniem WislaKrakow.com, nie postępuje uczciwie wobec swoich kibiców.

Szczerze mówiąc mamy dylemat, jakie zachowanie Wam sugerować. Bo przecież to nasz klub, a nie poszczególni zawodnicy ma problem z wysokimi kontraktami graczy i finansowe manko sięgające 15 mln zł. To klub, który kochamy, który chcemy wspierać i na którego stadionie, zwyczajnie, spędzamy czas z przyjemnością. Więc trzeba przyjść i dopingować do wsparcia jedynej szansy, dzięki której jesienią znów zobaczymy puchary w Krakowie.

A z drugiej strony aż prosi się, żeby pokazać, że nie godzimy się na absurdalną politykę cenową klubu. Kołacze gdzieś myśl, by na stadion nie przyszedł prawie nikt, a "as marketingu", który wymyślił ceny biletów na Ruch pokrył z własnej kieszeni różnicę między kosztami organizacji meczu a biletowymi wpływami” – czytamy na stronie redagowanej przez kibiców.

Komentarz Stadiony.net: Polityka Wisły wobec kibiców od dłuższego czasu nas zadziwia. Klub raz po raz pokazuje, jak niewiele znaczą dla niego fani przychodzący na Reymonta. Wyłudza ich dane osobowe przy wyrabianiu kart kibica, od lat nie poprawił standardu obsługi i marketingu, nie wychodzi naprzeciw oczekiwaniom. Później zapowiada tanie wejściówki, ale okazuje się, że to oferta limitowana, a tak naprawdę to są one droższe niż dotąd. Do dziś nie stworzono obiecywanego od lat systemu zniżek np. dla 40 tys. studentów uczących się po sąsiedzku, nie ma też internetowej sprzedaży biletów, zapowiadanej jeszcze przez Jerzego Jurczyńskiego 7 lat temu. Jest za to lekceważące stwierdzenie z ust Jacka Bednarza, dyrektora ds. sportowych, że teraz – gdy Wiśle brakuje kasy – fani się przydadzą i mogą „naprawdę stać się 12. zawodnikiem”. Co najmniej jakby klub dotąd wsparcia w kibicach nie miał i mógł rościć sobie pretensje do lepszej postawy na trybunach. Fakty są jednak takie, że to Wisła potraktowała swoich kibiców jako kogoś, kto i tak przyjdzie, choćby się waliło. Czasy wypełnionych po brzegi trybun na niespełna 10 tys. widzów skończyły się jednak dekadę temu. Wypadałoby więc oswoić się z nową rzeczywistością i przynajmniej udawać, że ma się do kibica odrobinę szacunku.

Reklama