Kraków: Siedem godzin stania w błocie
źródło: dziecibialegostoku.pl; autor: michał
Mamy nowoczesne stadiony, ale pod względem bezpieczeństwa wszystko zostało po staremu – najmniej liczy się interes kibica. Taki wniosek można wysnuć, czytając relację kibiców Jagiellonii po wyjeździe do Krakowa.
Reklama
Zanim przejdziemy do oświadczenia Stowarzyszenia Dzieci Białegostoku, przypominamy, że to relacja tylko jednej ze stron. Ale ponieważ druga strona jest jedyną reprezentowaną dotychczas w mediach, a my z własnego doświadczenia znamy naganne praktyki stosowane przez ochronę i policję wobec kibiców, nie możemy pominąć oświadczenia kibiców Jagiellonii. Treść poniżej.
"Wyjazd na Cracovię" wciąż trwa dla kibiców Jagiellonii. Stoczyliśmy krótką batalię z patologią krakowskiego klubu w ramach Komisji Ligi Ekstraklasy, jednak wciąż czeka nas wiele trudnych sytuacji, w których będziemy musieli walczyć o prawdę, tak łatwo odrzucaną z powodu stereotypów i panującej polityki. Poniżej wyjaśniamy wszystko, co dzieje się wokół „wyjazdu na Cracovię”.
Do Krakowa dnia 25 lutego 2012 r. udało się 358 kibiców Jagiellonii, w tym około dwustu pociągiem. Na miejscu policja spowolniła dojazd z dworca pod stadion z powodu chęci wykazania się swoimi możliwościami poprzez nałożenie na trzech kibiców mandatów, m.in. za palenie papierosów (i wcale nie jest nadgorliwość i złośliwość wobec przemieszczających się kibiców). Policja stwierdziła, że mimo późnej godziny nigdzie jej się nie śpieszy. Podobnie nie śpieszyło się ochronie wpuszczającej fanów na stadion. Dokonywali tego celowo wyjątkowo wolno. Wystąpił problem z depozytem w fatalnych warunkach i podejrzeniami, że zostanie wykorzystany przez ochronę. Trudno było o kontakt ze słynnym kierownikiem ds. bezpieczeństwa Cracovii Ireneuszem Smasiem. Nie pozwolił on na wniesienie oprawy, mimo całkowitego jej okazania i wyrzucił ze stadionu osobę, która zapytała o powód odmowy. Skandalem była ochrona zakrywająca twarze kominiarkami i nieposiadająca lub ukrywająca identyfikatory. Było to surowym złamaniem ustawy o imprezach masowych, a mimo to nie spotkało się z interwencją policji będącej świadkiem wydarzeń.
Kibice oczekujący na wejście czekali w klatce przed stadionem. Gdy w 30. minucie meczu wystąpiło zamieszanie na trybunach, ochrona przestała wpuszczać kibiców i z nieukrywaną radością oznajmiła, że nikogo więcej nie wpuści. Taki los spotkał około 100 fanów Jagiellonii posiadających bilety, będących na liście wyjazdowej i potwierdzających tożsamość dowodami. Policja i media w kolejnych dniach podawały do wiadomości publicznej kłamstwa, że pozostali kibice nie mieli biletów, co w rzeczywistości jest żałosnym wymysłem krakowskiej policji. Z łatwością udowadniamy to posiadaną listą na 358 osób, z której wpuszczono jedynie 231. Dwadzieścia osób weszło na stadion bez identyfikacji i mimo, że nie dokonali nic złego, dotknęła ich kara przewidywana przez ustawę - tą samą ustawę, którą stanowczo łamali bezkarni ochroniarze.
Pozostałe około 100 osób znajdowało się w klatce, w której stali po kostki w błocie, nie było toalet, miejsca do siedzenia, dostępu do wody. W takich warunkach byli przetrzymywani od godziny około 15 do godziny 22. Bramy pozostawały zamknięte, a krakowska policja nie pozwalała na opuszczenie klatki wolnym obywatelom, przetrzymując ich w karygodnych warunkach. Klatki nie mogli opuścić ani kibice mieszkający w Krakowie, ani osoby będące niezorganizowanym środkiem transportu, ani kobiety, które zmarznięte i zmęczone, chciały usiąść w podstawionych od dawna autokarach. Policja zabraniała tego używając różnych argumentów. A co najbardziej szokujące, okazuje się, że obecnie krakowska policja szerzy kłamstwa, że każdy mógł opuścić klatkę kiedy tylko chciał! Jest to żałosne i jednocześnie tragiczne, że wiele godzin ludzie są przetrzymani jak bydło, a później mimo jasnych dowodów, nagrań i relacji niemal 300 świadków, policja tak bezczelnie kłamie. O tym, że każdy mógł to miejsce opuścić, krakowska policja poinformowała Ekstraklasę i Cracovię, która od wszystkiego umywa ręce.
Obecnie krakowska policja, ta sama, która przetrzymywała wolnych obywateli jak bydło w klatce przez 7 godzin, która podawała do informacji publicznej kłamstwa, iż sto osób niewpuszczonych na stadion nie było na liście i która nie reagowała na łamanie artykułów ustawy o imprezach masowych przez ochronę, nęka kibiców Jagiellonii zarzucając im złamanie artykułu 54. ustawy o imprezach masowych. Próbuje zarzucić fanom Jagiellonii, którzy przejechali całą Polskę na mecz i mieli na celu jak najszybciej powrócić do Białegostoku, że nie chcieli opuścić stadionu Cracovii. Próbuje również wmówić kibicom, że słyszeli przez niedziałające nagłośnienie komunikaty o nakazie opuszczenia obiektu. Podczas gdy zawsze przetrzymywani jesteśmy po meczach na obiektach w celu oczekiwania na rozejście się kibiców gospodarzy, krakowska policja chce zarobić na kibicach z Podlasia i dać im dziesiątki zakazów stadionowych, osłabiając drużynę oraz wspaniałych fanów Jagi, którzy na dobre i na złe są ze swoją drużyną. Niestety, nieprawdopodobne kłamstwa organu policyjnego zawsze mają przewagę nad prawdą. W rzeczywistości po skontaktowaniu się prezesa stowarzyszenia kibiców Jagiellonii z kierownictwem ochrony i policją oraz uzyskaniu odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak negatywnie działająca policja ustawiła się na wzór "ścieżki zdrowia" oczekując na pojedynczych kibiców, wszyscy fani Jagiellonii zaczęli opuszczać obiekt. Po rozwianiu wątpliwości i obaw, wszyscy opuszczali obiekt, co przez opieszałość policji, legitymującej, sprawdzającej pojedynczo osoby, trwało to kilka godzin. Teraz ten sam organ, ci sami ludzie, którzy nie dopełniali swoich obowiązków w Krakowie, próbują zaszkodzić białostockim kibicom. Pierwsze osoby są wzywane na przesłuchania do lokalnych komisariatów. Oczywiście będziemy walczyć o prawdę i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby nie dopuścić do tak dosadnego bezprawia krakowskiej policji.
Dnia 8 marca doprowadziliśmy do uświadomienia Ekstraklasy, jakie warunki i niedopuszczalne wydarzenia zapanowały na stadionie Cracovii wobec kibiców gości. Już po wyjeździe przygotowaliśmy specjalne pismo, w którym dokładnie opisaliśmy nieprawidłowości, których dopuścił się klub z Krakowa. Słowa potwierdziliśmy zdjęciami i nagraniami przedstawiającymi ochronę w kominiarkach oraz bez identyfikatorów (oba zjawiska to złamanie postanowień ustawy o imprezach masowych), depozytu i klatki, w których przetrzymywano kibiców. Dodatkowo poinformowaliśmy o zamknięciu wejścia na sektor kibiców łańcuchami uniemożliwiającymi jakąkolwiek ewakuację w razie nieszczęścia oraz o tym, że krakowski klub, mimo że sam zadecydował o zamknięciu bramy przez stu oczekującymi na wpuszczenie osobami, chce zapłaty za bilety dla 358 osób znajdujących się na liście (podczas gdy na stadion weszło 231!). O tych i wyżej opisanych wydarzeniach szczegółowo poinformowaliśmy Komisję Ligi, przy czym dużym wsparciem okazał się nasz klub. Komisja Ligi, która zebrała się dnia 02.03.2012 r. własną decyzją na podstawie sprawozdania delegata, postanowiła o ukaraniu 10 tysiącami złotych Cracovii za zachowanie jej kibiców. Z naszymi materiałami postanowiła zapoznać się i po tygodniu powrócić do tego tematu.
We czwartek 8 marca do Warszawy na posiedzenie Komisji Ligi udali się przedstawiciel klubu Jagiellonia oraz przedstawiciel Stowarzyszenia Kibiców Jagiellonii Białystok "Dzieci Białegostoku". Na miejscu obecny był kierownik ds. bezpieczeństwa Cracovii Ireneusz Smaś wspierany przez ochroniarza obecnego wówczas przy wpuszczaniu kibiców. Członek stowarzyszenia kibiców mógł jasno przestawić przebieg wydarzeń. Przedstawiciel Cracovii również podjął próby wybielenia swoich błędów i nieprawidłowości, jednak szybko na tym poległ. Próbował wmówić członkom Komisji Ligi, że ochrona posiadała szaliki, nie zaś kominiarki. Kłamstwa łatwo rozwiały zdjęcia wykonane ochronie pod stadionem przez kibiców Jagiellonii. Miała miejsce również próba zniesienia winy za zamknięcie bram i zaprzestanie wpuszczania fanów przyjezdnych na policję, jednak kierownik ds. bezpieczeństwa Cracovii przyznał się do podjęcia takiej decyzji.
Komisja Ligi wysłuchała wszystkiego z nieukrywanym niedowierzaniem. Nie zdawano sobie wcześniej sprawy, że takie wydarzenia mają miejsce. A co mamy powiedzieć my kibice, kiedy na niemal każdym wyjeździe czekają nas podobne niespodzianki! Skrytykowała i surowo potępiła Cracovię za niedopuszczalne zachowanie ochrony, łamanie prawa, za zbyt powolne wpuszczanie, za nadgorliwość i złośliwość, za uniemożliwienie osobom posiadającym bilety wejścia na stadion oraz za bezpośrednie narażenie kibiców na utratę zdrowia i życia poprzez zamykanie łańcuchami bramy wejściowej na sektor gości stadionu. Tym samym nałożyła na krakowski klub karę 15 tysięcy złotych. Niestety, również i nasz klub dotknęła nieunikniona kara, wynikająca z wtargnięcia na imprezę masową dwudziestu osób po zaprzestaniu i odmówieniu wpuszczania kibiców gości na stadion. W tej sprawie istotne dla nas jest, że pokazaliśmy, iż potrafimy zawalczyć o swoje prawa, które są tak nieprawdopodobnie łamane.
Ekstraklasa została już poinformowana o nieprawidłowościach, jakie miały miejsce w Krakowie, i na szczęście zareagowała na informacje poparte dowodami. O tych wydarzeniach będziemy powiadamiać kolejne jednostki, które powinny dowiedzieć się i podjąć zdecydowane działania. Ochrona, a także policja, dopuściły się w Krakowie złamania prawa. Mimo, że to my ucierpieliśmy, wobec nas podejmowane jest zastraszanie i chęć uniemożliwienia wspierania drużyny na meczach i wyjazdach. Dołożymy wszelkich starań, aby ukazać prawdę i doprowadzić do ukarania osób odpowiedzialnych za takie nieprawidłowości, które to teraz z nas próbują zrobić kozłów ofiarnych.
Liczymy na wsparcie wszystkich kibiców Jagiellonii. Z jednej strony będziemy stanowczo działać w tej sprawie, zaś z drugiej prosimy pamiętać o wszystkich wydarzeniach, meczach i inicjatywach, które dzieją się wokół naszego klubu. Bądźmy silni i zjednoczeni, jak na pasjonatów Jagiellonii przystało.
Reklama