Nominacja: Stadion Miejski we Wrocławiu
źródło: własne; autor: redakcja
Na początku mało kto wierzył, że powstanie. Później, że powstanie na czas, bo do dziś budowa trwa i nie idzie idealnie. Ale nowy stadion Śląska działa już pełną parą i na razie… zachwyca.
Reklama
Zanim powstał
Wrocław był jednym z dwóch polskich miast, które w chwili zgłaszania chęci do organizacji Euro 2012 były traktowane najbardziej sceptycznie. Razem z Gdańskiem Wrocław miał tylko wizualizacje, zresztą początkowo koszmarne. Może nie wszyscy pamiętają, że pierwotnie wielkim stadionem Wrocławia miał być zamieniony w „namioto-dworzec” Stadion Olimpijski. Dopiero w 2007 poznaliśmy wstępne wizualizacje pracowni JSK, które zresztą stały się atutem miasta.
Budowa ruszyła w kwietniu 2009, ale już po ośmiu miesiącach stało się jasne, że ówczesny wykonawca nie realizuje prac w terminie. Mostostal Warszawa został usunięty z placu budowy, a Wrocław oddał inwestycję niemieckiej firmie Max Boegl bez przetargu. Sprawa stała się później obiektem unijnych kontroli, ale dla samego stadionu nie miało to już znaczenia.
Termin realizacji, w związku z opóźnieniami, ustalono na kwiecień 2011 roku. Niestety, Niemcom nie udało się go dotrzymać. Podobnie było z ukończeniem prac przed sezonem 2011/12, a później przed rundą wiosenną. Dziś Max Boegl szacuje, że jego pracownicy pozostaną na placu budowy co najmniej do końca marca, a atmosfera wokół budowy jest bardzo nieciekawa. Koszty wzrosły z 857 mln zł do co najmniej 901 mln. Niemal na pewno będą jednak wyższe, bo okazało się, że zakres prac nie obejmuje przygotowania przestrzeni dla kibiców przyjezdnych.
Projekt
Polsko-niemieckie biuro JSK stworzyło wizję stadionu opartego na chińskim lampionie – pokrytego lekkim płótnem, niemal białego za dnia i rozświetlanego nocą. Pojawiły się w tej sprawie zresztą niemałe kontrowersje, gdy wyszło na jaw, że w Strasbourgu już wcześniej zaplanowano halę widowiskową z takim samym motywem przewodnim. Architekci obu spotkali się jednak i ustalili, że to przypadkowa zbieżność.
W trakcie prac nad koncepcją zmieniło się kilka rzeczy. Po pierwsze, fasady zostały zmodyfikowane – dla wzmocnienia elewacji dodano jeszcze jeden pierścień, na którym miała zostać rozpięta membrana. Płótno nie jest też napięte tak, jak zapowiadały pierwsze obrazy, co ujmuje sporo z pierwotnej wyrazistości. Wewnątrz zmiany również zaszły. Zaplanowane wstępnie dwupoziomowe trybuny zostały scalone w jeden ogromny „kocioł”. Architekci argumentowali, że zmniejszyła się potrzebna zdaniem inwestora ilość miejsca i można było dokonać tego nietypowego ruchu.
Najważniejsze zalety
Mimo „ugrzecznienia” bryły, jest ona wciąż bardzo charakterystyczna na tle innych nowoczesnych aren piłkarskich. Membrana daje spore możliwości w zakresie iluminacji i tylko czekać, aż od kwietnia Wrocław zacznie z nich regularnie korzystać.
Zresztą, ile wyrazistości Stadion Miejski stracił na złagodzeniu elewacji, tyle zyskał od środka. Strome trybuny wydają się nie mieć końca i nadają arenie niespotykanego wyglądu. Wypełnione kibicami – a dotychczas oglądaliśmy tam tylko tłumy – muszą działać na psychikę piłkarzy, bo akustyka jest świetna, dając kibicom Śląska bardzo duże możliwości do tworzenia atmosfery.
Najważniejsze wady
Jednopoziomowe trybuny mają swoją cenę – część widzów po przesunięciu dawnego górnego pierścienia znalazła się za podporami dachu. Jest ich 38 i choć liczba rzędów za nimi jest symboliczna, w praktyce może to uprzykrzać życie paruset osobom na imprezach. Śląsk dotąd dbał, by kibice nie zajmowali tam miejsc, ale nie wszyscy organizatorzy imprez wykazali się podobną troską.
Do wad nie będziemy dodawali ani problemów z tempem i kosztami prac, ani tym bardziej trwającego napięcia między właścicielem a operatorem stadionu. Za to nie możemy przemilczeć membrany. Wyprodukowany specjalnie na Węgrzech materiał został pokryty teflonem i był zapowiadany jako niebrudzący się. Dosłownie nic nie miało do niej przylegać. Nawet kiedy dziennikarz pomazał testowy kawałek długopisem bez przeszkód, został poinformowany, że docelowo na powłoce stadionu nie będzie to możliwe. Kiedy okazało się, że brud jednak osiada na rozwieszonej już elewacji bez najmniejszych przeszkód, władze Wrocławia zapewniły, że wystarczy spłukać go wodą. Teraz jednak okazuje się, że potrzeba specjalnych detergentów, a czynność trzeba powtarzać, generując koszty. W dodatku płótno, które było instalowane w odcinkach, miało po paru miesiącach jaśnieć i zbliżyć się nawet barwą do bieli/beżu. Nic z tego, mimo upływu dłuższego niż zapowiadano czasu, nie ma jednolitego koloru, a spojenia membrany tworzą pionowe linie widoczne wyraźnie i psujące efekt.
Na ten i 26 innych stadionów możesz zagłosować w plebiscycie Stadion Roku 2011, organizowanym przez Stadiony.net.
Reklama