Wrocław: Wrócił tylko jeden podwykonawca

źródło: TVP.pl; autor: michał

Miasto zapowiadało, że do połowy stycznia kwestia zaległych wypłat zostanie uregulowana. Tak się nie stało i tylko jedna firma wróciła na plac budowy – podało TVP.pl. Wrocławski stadion już jest na szarym końcu wśród aren Euro 2012, a termin 31 marca staje się coraz trudniejszy do dotrzymania.

Reklama

Już w grudniowym wywiadzie dla „Gazety Wrocławskiej” prezydent Rafał Dutkiewicz mówił o wyznaczonym na koniec marca terminie zakończenia budowy jako o prawdopodobnym, a nie pewnym. Tymczasem wtedy zakładano, że podwykonawcy firmy CES wrócą na budowę w połowie stycznia. A do wczoraj wróciła raptem jedna firma, 29 osób. Zbart wznowił już prace nad instalacją elektryczną, ale z innymi podwykonawcami porozumienia nie ma.

Podczas spotkania przed Bożym Narodzeniem wiceprezydent Janicki zapewnił podwykonawców, że do połowy stycznia zostanie rozwiązana sprawa wypłaty zaległych pieniędzy. Nie musi to oznaczać natychmiastowych wpłat, ale Wrocław zapewnił, że Max Boegl wyłoży potrzebną sumę jeszcze raz. Tym razem nie na konto Imtechu (relacje Imtech – CES zablokowały przepływ płatności do mniejszych firm), ale bezpośrednio do zainteresowanych usługodawców.

Sam Max Boegl nie osiągnął jednak porozumienia z nikim poza Zbartem. Trzy dni temu firma Delta Power poinformowała „Gazetę Wyborczą”, że główny wykonawca zaproponował jej bardzo niekorzystne warunki – chciał zapłacić o 1/3 mniej, niż wynika z umowy.

Choć Stadion Miejski we Wrocławiu jest na ukończeniu, nie widać końca wstrzymanych prac. Wybieranie i wprowadzanie nowych wykonawców nie tylko zwiększyłoby i tak wysokie koszty (ok. 950 mln według szacunków miasta), ale w dodatku nie byłoby szans, że ci zdążą wywiązać się z zadań w założonym harmonogramie, czyli do 31 marca. Niestety, wraz z upływającym czasem coraz mniej realne staje się ukończenie inwestycji nawet przez dotychczasowych podwykonawców.

Reklama