Włochy: Dzieci uznawane za chuliganów – przepisy do zmiany
źródło: Repubblica.it; autor: michał
Wątpliwą skuteczność nowych przepisów bezpieczeństwa kibice wytykają rządowi od paru lat. Teraz absurdalność przepisów poznały dzieci, bo niektóre z nich nie mają wstępu na stadiony. Sprawę podniósł „Il Romanista”, a podchwyciły największe włoskie media.
Reklama
To nie pierwszy taki przypadek, ale pierwszy, w którym wściekły ojciec postanowił poinformować media o tym, jak przepisy traktują kibiców. Dwa dni temu Stefano Bianchini poszedł kupić bilety dla siebie i 5-letniego syna na mecz Roma – Bologna (dziś o 14:00). O ile ze swoją wejściówką nie miał problemu, o tyle synkowi biletu kupić nie zdołał, bo dziecko nie miało dokumentu tożsamości ze zdjęciem.
Ojciec był rozżalony, bo jego syn nie chodzi do szkoły, żeby mieć legitymację ze zdjęciem. Przyniósł więc numer ubezpieczenia i kartę zdrowia dziecka jako potwierdzenie jego tożsamości. Nie pomogło. Odsprzedał więc swój bilet, ale sprawy nie odpuścił – napisał do „Il Romanista” – magazynu kibiców Romy. Ten sprawę opisał, a po nim największe media. W tym „La Republica”, z której przekazujemy relację. Klub postanowił wynagrodzić ojcu i synowi nieprzyjemną sytuację i nadchodzący mecz z Parmą obejrzą z loży honorowej.
- Zrobiłem to, żeby pokazać problem. Chodzi nie o to, że mi biletu nie sprzedali, choć być może zastosowali się do prawa zbyt rygorystycznie. Chodzi o to, że dziś kupno biletu dla dziecka stało się we Włoszech utrapieniem. Nie jestem odizolowanym przypadkiem, innym rodzicom też się to zdarzało
– tłumaczy Bianchini.
Problem restrykcyjnych przepisów wywołał żywiołową dyskusję. Narodowa komisja monitorująca imprezy sportowe wyraziła żal, że doszło do takiej sytuacji. Minister spraw wewnętrznych natychmiast skontaktowała się z AS Roma, by poznać szczegóły zdarzenia. Zapowiedziano, że kwestia sprzedaży biletów dla dzieci zostanie wyjaśniona w najbliższych dniach.
Przypomnijmy, że od 2010 roku we Włoszech obowiązuje krytykowana bardzo szeroko „tessera del tifoso”, czyli po prostu karta kibica. Bez niej chodzenie na większość meczów piłkarskich jest niemożliwe. By ją wyrobić, trzeba mieć dokument tożsamości ze zdjęciem i dopiero na podstawie tego dokumentu można stać się częścią bazy, która w założeniu ma przeciwdziałać chuligaństwu. Prawodawcy, choć zarzekali się, że chodzi im o przyciągnięcie na stadiony rodzin z dziećmi, nie wpadli jednak na to, że najmłodsi obywatele często dokumentu ze zdjęciem nie mają.
Reklama