Nominacja: PGE Arena Gdańsk
źródło: własne; autor: redakcja
Polski bursztyn w chwili prezentacji w 2006 roku budził niedowierzanie. Dziś, kiedy już stoi, uczucia są bardziej mieszane. Bo jest imponujący, ale niestety nie do końca wykorzystany. Koniec 2011 i początek 2012 roku to okres tarć między właścicielem a operatorem.
Reklama
Zanim powstał
Po roku 2000 powstało kilka wizji nowego stadionu dla Lechii Gdańsk, m. in. ta z 2003 roku. Wszystkie miały jednak wspólne cechy – zakładały pozostanie klubu przy Traugutta i budowę obiektu w okolicach 30 tys. miejsc. Aż do 2006 roku. Wtedy, już po oficjalnym ogłoszeniu kandydatury do Euro 2012 i po poparciu jej przez rządy Polski i Ukrainy, powstała wizja znacznie bardziej ambitna.
Cała Polska ze zdumieniem oglądała, jaka perła ma powstać na Pomorzu. A właściwie bursztyn, bo to miał stanowić motyw przewodni. Zasadnicze różnice między poprzednimi wizjami a tą nową to właśnie lokalizacja – nieco zapomniana dzielnica Letnica – oraz rozmiar, tym razem planowany na ok. 40 tys. widzów. Projektanci byli z Niemiec, co wtedy wydawało się wciąż rzadkie w przypadku planów polskich stadionów sportowych. Początek wizji biura RKW z Duesseldorfu był na tyle okazały, że bardzo wiele osób nie wierzyło, by taki stadion mógł w Gdańsku powstać.
Gdy UEFA wybierała miasta-organizatorów często padał argument, że Kraków i Chorzów mają stadiony, a Gdańsk i Wrocław ładne obrazki. „Obrazki” jednak wygrały i stadion, wtedy nazywany jeszcze roboczo Areną Bałtycką, skierowano do realizacji. Wstępnie koszt miał wynieść ok. 660 mln zł, a budowa ruszyła w połowie 2009 roku. Planowano jej zakończenie na styczeń 2011, ale tego terminu nie udało się dotrzymać, podobnie jak późniejszego, kwietniowego. Ostatecznie obiekt dopuszczono do użytkowania w drugiej połowie lipca zeszłego roku, ze znacznym opóźnieniem. Cena też okazała się znacznie wyższa niż pierwotnie szacowano – 864 mln.
Jeszcze przed otwarciem udało się znaleźć sponsora dla stadionu. To firma PGE, która tym samym została pierwszym w kraju sponsorem dla nazwy obiektu piłkarskiego. Wartość umowy przez specjalistów była uznana za wysoką – 7 mln zł rocznie to kwota nie do pomyślenia w Polsce jeszcze parę lat wcześniej.
Projekt
Wspomniany już bursztyn miał powstać dzięki efektownemu zadaszeniu tworzącemu otwartą kopułę nad trybunami. Stalowa konstrukcja według Niemców miała zostać pokryta różnobarwnymi płytami poliwęglanu i dzięki temu utworzyć efektowną mozaikę – lśniącą za dnia i jaśniejącą dzięki podświetleniu nocą. Ten efekt udało się osiągnąć, choć nie bez kompromisu. Podczas przejścia od koncepcji do projektu architekci zdecydowali, że płytki fasad i dachu będą łączone białymi listwami, które nieco zmieniły efekt.
Fot: Piotr Krajewski, a-pk.pl
Zmienił się też efekt w wewnętrznym wyglądzie stadionu. Arena w wizji architektów miała mieć również żółto-pomarańczowe krzesełka, ale takie wyobrażenie okazało się oderwane od rzeczywistości. W niej bowiem trzeba było ulokować barwy Lechii, a tymczasem żółty jest kolorem lokalnego rywala – Arki. Dlatego fani zaprotestowali, a architekci znaleźli kompromis w postaci odcieni zieleni na trybunach, która zresztą występuje również w bursztynach. Dwupoziomowa widownia ma dynamiczny kształt dzięki zmiennej wysokości, a dzięki uniesionemu wysoko zadaszeniu stadion może się wydawać większy niż jest w rzeczywistości.
Najważniejsze zalety
Nie będziemy pisać, czy jest ładny, czy nie. Pozostawiamy to ocenie czytelników, choć trzeba powiedzieć, że wybrana stylistyka ma i zalety, i wady. Zaletą jest bez wątpienia efektowny wygląd i w środku, i na zewnątrz. Tu założenia projektowe udało się zrealizować i obiekt jest z pewnością elegancki i dobrze przemyślany.
Fot: elpolako
Ma tez sporo ciekawych rozwiązań, jak choćby punkty widokowe oferujące podziwianie Gdańska i dające widok na morze. Wokół obiektu biegnie też tor wrotkarski, a do wysokiego standardu trzeba dodać sporo miejsc biznesowych, lóż i aż cztery telebimy, co jest rzadkie w stadionach nie mających ekranów podwieszonych nad boiskiem.
Najważniejsze wady
Wracamy więc do koncepcji, która mimo zalet jest wtórna i nie ucieka przed wpisaniem do trendu powstałego po otwarciu Allianz Areny w Monachium.
To jednak nic w porównaniu z zasadniczym pytaniem, które nasuwa się po pierwszym półroczu funkcjonowania. Jeszcze przed otwarciem podnosiły się głosy, że obiekt jest za duży dla Lechii Gdańsk i został zbudowany bez racjonalnego planu biznesowego na przyszłość. To nie tylko opinie z Polski, ale wysuwane też przez przedstawiciela UEFA odpowiedzialnego za koordynację polskich projektów Euro 2012.
Nie było więc wątpliwości, że dla Lechii przeprowadzka ze starego na nowy stadion będzie nie tyle przyjemnością, co wyzwaniem. Po rundzie jesiennej pytanie o racjonalność tak dużego obiektu w Gdańsku wciąż pozostaje otwarte, bo Lechia co prawda ma najwyższą widownię w lidze, ale ledwie, a tendencja jest bardzo niekorzystna, liczba widzów spada. Zła gra piłkarzy, krytykowane przez władze zarządzanie i wreszcie groźba zerwania umowy po zaledwie kilku miesiącach – o tym piszą dziś media. Efekt świeżości i niezwykła szansa na budowę mocnego wizerunku od momentu otwarcia dla PGE Areny wydają się zaprzepaszczone.
Na ten i 26 innych stadionów możesz zagłosować w plebiscycie Stadion Roku 2011, organizowanym przez Stadiony.net.
Reklama