Nominacja: Pepsi Arena
źródło: własne; autor: redakcja
Kiedyś miał najsłynniejszą w Polsce trybunę krytą, później najsłynniejszy w Polsce sektor dopingujących kibiców. Dziś przy Łazienkowskiej stoi nowy stadion, który na razie najlepiej… zarabia.
Reklama
Zanim powstał
Pierwotny Stadion Wojska Polskiego były budowany pod koniec lat 20. XX wieku. Z tamtego okresu pochodziła „Kryta” – bodaj najbardziej rozpoznawalna trybuna z zadaszeniem w Polsce. Później stadion zmieniał kształt wiele razy, by w końcu doczekać się kompletnej przebudowy w nowym tysiącleciu. W 2002 roku wojsko przekazało tereny przy Łazienkowskiej Warszawie.
Ale do inwestycji długo nie mogło dojść. Pojawiały się różne wizje dla stadionu, w tym budowa mniejszego obiektu, by ważniejsze mecze Legia rozgrywała na Stadionie Narodowym. Klub postawił na sowim, samodzielnie zlecając pracowni JSK Architekci przygotowanie projektu stadionu na ponad 30 tys. miejsc. Tę wizję wdrażały później władze Warszawy, choć pierwszy przetarg trzeba było anulować.
Udało się w 2008 roku: po pomyślnej procedurze przetargowej doszło do podpisania umowy i już w listopadzie kibice z radością powyrywali na pamiątkę krzesełka ze słynnej „Żylety” – drugiej z najbardziej znanych trybun przy Łazienkowskiej i prawdopodobnie najbardziej znanego „młyna” w Polsce. Demontaż starych wałów postępował w ekspresowym tempie – po trzech nasypach nie było prawie śladu już w grudniu tego samego roku.
Budowę realizowano w dwóch etapach. Podczas prac nad trzema trybunami stara Kryta stała nietknięta i była jedynym miejscem do oglądania meczów Legii, gromadząc i właścicieli, i biznesmenów, i fanatyków, i czasem nawet przyjezdnych. Taki stan trwał aż do połowy 2010 roku. Oficjalne otwarcie obiektu nastąpiło w sierpniu. Wtedy nie było już Krytej, która po zakończeniu prac nad trzema nowymi trybunami została zburzona, a w jej miejscu powstawał ostatni segment nowego obiektu. Jego otwarcie nastąpiło z niewielkim poślizgiem w maju 2011. Koszt obiektu przekroczył 450 mln zł (374 po zwrocie podatku VAT), które wyłożyło miasto, często krytykowane zresztą za zainwestowaną sumę.
Projekt
Zadanie dla architektów nie było łatwe, ponieważ wśród wytycznych znalazło się ograniczenie wysokości obiektu, by nie zakłócał osi widokowej, a także zachowanie historycznej fasady trybuny głównej. W ciasnym otoczeniu przy Łazienkowskiej miały się też znaleźć parkingi podziemne dla części widzów. Projektanci z JSK zaproponowali dwupoziomowe trybuny wysokością minimalnie przekraczające dawną trybunę główną, a nad nimi lekkie zadaszenie z membrany na smukłych dźwigarach. Kibice wchodzą na obiekt dopiero po wejściu na promenadę, pod którą zlokalizowano parkingi. W trakcie prac nad koncepcją zachodziły jeszcze zmiany. W trybuny wkomponowano pawilon medialny, nieznacznie zmienił się dach, a prefabrykaty trybun zostały z zewnątrz okryte.
Największe zalety
Choć trybuna główna i jej fasada nie przetrwały modernizacji, front dawnej konstrukcji odbudowano i dziś przypomina o historii Legii. Jednocześnie odtworzona część nie gryzie się z nowymi elementami obiektu, co trzeba uznać za osiągnięcie. W trudnej lokalizacji architekci spełnili oczekiwania klubu i miasta, serwując typowo piłkarski obiekt dostosowany do potrzeb niemal idealnie.
O powodzeniu misji świadczy fakt, że Legia mimo bardzo wysokich cen wejściówek ma najczęściej zapełnione trybuny ze wszystkich klubów posiadających nowe stadiony. Mowa tu o wszystkich rodzajach miejsc – od fanatycznej nowej „Żylety”, przez miejsca biznesowe, po luksusowe loże. Dzięki temu dobremu dopasowaniu i skutecznemu zarządzaniu stadion przynosi Legii najwyższe zyski w lidze, choć ani nie jest największy, ani najbardziej imponujący.
Główne wady
Poczytywany początkowo jako wada koszt szybko przestał być obiektem krytyki, gdy okazało się, że na tle innych obiektów w Polsce ten przy Łazienkowskiej wcale nie jest drogi. Ale niektórzy wciąż zwracają na to uwagę ze względu na relacje między klubem a miastem. To naszym zdaniem główny problem obiektu, choć czysto wizerunkowy. Relacje między inwestorem a dzierżawcą okazały się bardzo niesymetryczne, dając Legii możliwość czerpania całkowitych zysków ze sponsoringu, w tym otwierając drogę do sprzedaży nazwy. Efekt jest taki, że Pepsi Arena nie jest nazwą uznawaną przez władze miejskie (oraz znaczną część kibiców), a zgrzyty związane z tym tematem powracają mimo zawarcia umowy pół roku temu. Przykładów, w których władze i klub otwarcie spierają się o nazwę i prawa do niej, jest w Europie dosłownie kilka i znalezienie się w tym gronie chwały nie przynosi.
Na ten i 26 innych stadionów możesz zagłosować w plebiscycie Stadion Roku 2011, organizowanym przez Stadiony.net.
Reklama