Lublin: NIK wytyka nieprawidłowości związane z nowym stadionem
źródło: PolskaTimes.pl / DziennikWschodni.pl; autor: michał
Umowę o dofinansowaniu z unijnych pieniędzy podpisano tuż przed wyborami samorządowymi, bez wymaganych dokumentów. To zwiększyło zdaniem NIK możliwość wystąpienia korupcji. Ale Lublin pieniędzy już nie straci.
Reklama
Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła, czy podczas przydziału dofinansowania ze środków unijnych nie doszło do nieprawidłowości. I, zdaniem inspektorów, nie dochowano przewidzianych prawnie procedur. By otrzymać pieniądze z funduszy regionalnych wnioskodawca musi bowiem przedstawić projekt i pozwolenie na budowę. Tymczasem Lublin nie miał ani jednego, ani drugiego, a i tak dostał bardzo znaczące wsparcie w wysokości 67,3 mln zł.
Dowolność postępowania przy ocenie formalnej wniosku o dofinansowanie złożonego przez Miasto Lublin, w ocenie NIK, stanowi mechanizm korupcjogenny (nieprawidłowość powodująca lub zwiększająca ryzyko wystąpienia korupcji)
– podkreślają inspektorzy w dokumencie pokontrolnym.
– Stadion powstanie w systemie "zaprojektuj i wybuduj”. Dlatego dopóki nie będzie projektu, nie będzie również pozwolenia na budowę. W zamian przedstawiliśmy program funkcjonalno-użytkowy
– tłumaczy Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzeczniczka lubelskiego Ratusza.
Zarówno „Kurier Lubelski”, jak i „Dziennik Wschodni” zwracają jednak uwagę, że sprawa może mieć drugie dno. Dotację marszałek województwa przyznał Lublinowi na tydzień przed drugą turą wyborów samorządowych, pod koniec listopada 2010. Stosowną umowę podpisał Krzysztof Grabczuk (wówczas marszałek) z ówczesnym zastępcą prezydenta Lublina Krzysztofem Żukiem (PO), który wtedy kandydował na prezydenta i wygrał. Dzień przed ciszą wyborczą do lokalnych dzienników dołączono broszurę informacyjną, informującą o tym wydarzeniu.
Opozycja z PiS mówiła o partyjnej, przedwyborczej propagandzie ze środków publicznych. – Nie mieliśmy ciśnienia, żeby podpisać umowę przed wyborami
– zapewnia dziś Grabczuk. Ale przyznaje: - Rzeczywiście w 2010 roku ponaglaliśmy wszystkich, żeby podpisywali umowy, wydawali dotacje i rozliczali projekty, bo zależało nam – w interesie województwa – na rządowej nagrodzie, którą ostatecznie dostaliśmy
.
Reklama