Loże biznesowe po angielsku nazywane są skyboksami. Do tych z San Jose nazwa nie pasuje, bo są planowane na ziemi, tuż obok boiska. Zespół Earthquakes określa to jako rewolucję w układzie widowni i twierdzi, że robi to jako pierwszy. Ale…

W ciągu najbliższych dwóch tygodni San Jose Earthquakes powinni otrzymać pozwolenie na budowę nowego stadionu. Pierwsze wizualizacje pochodzą jednak już z 2009 roku, kiedy ustalono, że grunty pod stadion będą dostępne na tę inwestycję – zrezygnowało z nich miejscowe lotnisko.

Projekt pracowni 360 Architecture (przygotowała m.in. wizję nowego stadionu Polonii Warszawa) zakłada budowę trybun o kształcie podkowy, z trzech stron boiska. Wszystkie miejsca mają być siedzące i zadaszone, a łączna pojemność wyniesie 18 tys. miejsc. Cała inwestycja ma pochłonąć 60 mln $, a kolejne 7 mln klub zapłaci za wykup gruntów.

Ale według zapewnień klubu najważniejszą, bo zupełnie nowatorską cechą nowego obiektu będzie umieszczenie lóż biznesowych tuż za liniami bocznymi boiska. Po każdej stronie znajdzie się sześć pomieszczeń po 17 miejsc w każdym. Widzowie mają mieć z nich taki sam widok, jak trenerzy z ławek rezerwowych. Earthquakes liczą, że ze sprzedaży tych miejsc zarobią rocznie ok. 840 tys. $. Każda loża jest bowiem wyceniona na 70 tys. rocznie, a w dodatku tylko pod warunkiem, że najemca zgodzi się ją zająć na 5 lat lub dłużej.

Earthquakes informują, że pomysł ma być podobny do umieszczania krzesełek na parkietach ligi NBA. Te miejsca są niezwykle drogie nie tylko dlatego, że oferują wyjątkową bliskość, ale też wiążą się z wielkim prestiżem – często są zajmowane przez gwiazdy i są bardzo eksponowane w transmisjach.

Jednocześnie amerykański klub podał, że jego pomysł jest pionierski i nie był wprowadzany nigdzie nie tylko w USA, ale też w skali świata. Co na to powiedzą teksańczycy z Cowboys Stadium, którzy mają takie loże na swoim obiekcie już od 2,5 roku?