Komentarz: Lublin woli się nie wyróżniać

źródło: własne; autor: michał

Kiedy miasto ogłosiło przetarg w formule "projektuj i buduj", pojawiły się obawy o jakość projektu, bo przecież liczy się najniższa cena. Ale kiedy projekt został ujawniony i prezentuje się naprawdę nieźle, władze Lublina żądają zmiany na taki, który będzie bardziej podobny do innych. I uczą architektów, jak się projektuje stadiony...

Reklama

W Polsce nie powstał jeszcze żaden stadion budowany w formule "projektuj i buduj". A ponieważ jedynym kryterium wyboru pozostaje cena, nic dziwnego, że były obawy o jakość koncepcji zaplanowanych dla Lublina przez oferentów.

W końcu na czym można oszczędzić, jeśli nie na stronie estetycznej, ciekawych rozwiązaniach i dobrych materiałach? Stadion na 15,5 tys. widzów może być albo wizytówką miasta, albo wizualną katastrofą, a im taniej, tym bliżej tego drugiego (choć wyjątki też się zdarzają, choćby w Krakowie - i drogo, i fatalnie). Tymczasem w Lublinie pojawiła się bardzo przyzwoita, by nie powiedzieć efektowna koncepcja, której mogą fanom Motoru pozazdrościć choćby kibice ŁKS - u nich "projektuj i buduj" wypadło dużo gorzej.

Nowy stadion miejski tak wyglądać nie będzie - zgubi kanty

I gdy już znamy koncepcję nowego stadionu, pojawia się złota myśl Tadeusza Dziuby, dyrektora Wydziału Inwestycji i Remontów UM Lublin. Zażyczył on sobie od architektów, by zmienili projekt na "bardziej okrągły". - Takie są obecnie tendencje w architekturze dużych obiektów sportowych. Większość stadionów budowanych na świecie czy w Polsce jest bez "kantów" - tłumaczy Dziuba "Kurierowi Lubelskiemu".

Pół biedy, że wygłasza takie zdania i kompromituje się w mediach, ale on przecież skierował je też do architektów, którzy pracują w tej chwili nad wersją "pozbawioną kantów". Do tych samych architektów, którzy mają na koncie nagradzany wielokrotnie mimo zaledwie rocznej egzystencji Stadion Józefa Piłsudskiego w Krakowie (jak to, kanciasty i nagradzany? Widać jurorzy nie znają się na "tendencjach w architekturze"...), a w dodatku mają zaplecze i "know-how" hiszpańskiej firmy-matki, odpowiedzialnej m.in. za obecny kształt Santiago Bernabeu w Madrycie. Firmy, która słynie z kanciastych, za to cenionych projektów stadionów. W tym pozostaje upatrywać nadziei, że projektanci sprostają wyzwaniu i ostateczny efekt pozostanie na odpowiednim poziomie.

Przeraża jednak zachowanie i motywacja instytucji publicznej. Władze Lublina wolą dmuchać na zimne i zbudować coś eliptycznego, bo przecież takie stadiony "budują inni". A że nie brakuje na świecie bardzo efektownych, bardzo nowoczesnych stadionów "z kantami"? A że otrzymali od Estudio Lamela naprawdę przyzwoitą (biorąc pod uwagę cenę - dobrą) koncepcję, której przez lata nie trzeba by się było wstydzić? To nic, lepiej zrobić jak większość i nie narażać się na ewentualną krytykę. To nic, że w natłoku "takich samych" stadionów świat być może zapomni o tym lubelskim szybciej niż się go doczeka. Na wszelki wypadek lepiej się nie wyróżniać...

Tekst wyraża subiektywną opinię autora i nie musi być zbieżny z poglądami redakcji/wydawcy. Jeśli chcesz na niego odpowiedzieć, prześlij odpowiedź na adres: [email protected].

Reklama