Bezpieczeństwo: Bezpieczny stadion to zamknięty stadion?

źródło: własne; autor: bartosz

Spektakularne zamykanie stadionów z ubiegłego sezonu i utrudnianie wyjazdów na mecze dotyczy nie tylko klubów Ekstraklasy. Policja zaleca zamykanie mniejszych obiektów np. na podstawie zajść sprzed 3 lat.

Reklama

Po wydarzeniach bydgoskich z maja 2011 roku policja ma znacznie większy niż dotychczas wpływ na terminy rozgrywania spotkań piłkarskich, a także na decyzje w sprawie ewentualnych zamknięć trybun dla publiczności. Na ich wniosek władze mogą zakazać organizacji jakiejkolwiek imprezy tego typu, a opinie policjantów są respektowane i uznawane za istotne merytorycznie.

Choć prawo nie wiąże rąk władzom lokalnym i mogą zezwolić na rozegranie spotkań mimo zastrzeżeń policji, to w większości przypadków tak się nie dzieje. „Batem” na nieposłusznych samorządowców jest przyznanie prawa do odwoływania imprez wojewodom. Jeśli więc wójt, prezydent lub burmistrz zgodzi się wbrew policji na mecz, może oczekiwać, że wojewoda i tak jego decyzję zaneguje.

W ligach szczebla centralnego w nowym sezonie nie było jeszcze przypadku meczu przy pustych trybunach. Blisko było w Bełchatowie, gdzie policjanci zabraniali przyjazdu kibicom ŁKS, podpierając się m. in. argumentami o wzmożonym ruchu ulicznym przed meczem. Inny większy wpływ policji w przypadku organizacji sportowej imprezy masowej to przesunięcie konfrontacji Ruchu Radzionków z Polonią Bytom, z uwagi na to, że obiekt tych pierwszych nie jest przystosowany do rozgrywania tzw. „meczów podwyższonego ryzyka”. Także mecz Czarni Żagań – Miedź Legnica został rozegrany później niż pierwotnie planowano. Zmieniono przy tym gospodarza.

Problem radzionkowian czy żaganian wydaje się jednak niczym w porównaniu do tego, jaki mają kluby w niższych ligach. Spotkania dwóch zwaśnionych drużyn w III czy IV lidze to oaza atrakcji wśród szarej rzeczywistości szczebla regionalnego. Kalendarz gier obfituje w spotkania z drużynami z małych miejscowości, nierzadko wiosek. Pojawia się wreszcie konfrontacja z odwiecznym przeciwnikiem. Cieszy się  przy tym wyższym zainteresowaniem, generuje zatem wpływy do kas, kibicom udzielają się większe emocje, wreszcie coś się dzieje.

Tymczasem w czasach obecnych trudno, by takie mecze w ogóle się odbyły z udziałem choćby jednej grupy fanów. W piątek podjęto decyzję o rozegraniu sobotniego spotkania Sparta Brodnica – Górnik Konin przy pustych trybunach. Zgody na przeprowadzenie imprezy masowej nie wydał i nie wyda lokalny urząd miasta. Gospodarzy nie stać na dodatkowe zabezpieczenia, czyli wynajęcie 10 ochroniarzy na każdą 200-osobową grupę widzów, a także inne obowiązki, jakich wymagali policjanci. Przesłanki, jakimi kierowali się funkcjonariusze przy okazji stawiania warunków działaczom Sparty, to dotychczasowe zadymy na brodnickim obiekcie. Te odbyły się w roku 2008, a wcześniej także w 2006. Do Brodnicy zawitali wówczas fani bydgoskiego Zawiszy. Ponadto znaleziono w Internecie informacje o tym, że swój przyjazd zapowiedzieli zaprzyjaźnieni fani tak Sparty, jak i Górnika. Policja zapowiada zabezpieczenie terenu wokół obiektu w czasie zawodów.

Wrześniowe derby pomiędzy Startem Namysłów a Odrą Opole również zamknięto dla publiczności. Kibice obu drużyn pojawili się jednak pod stadionem. Funkcjonariusze byli zmuszeni do zabezpieczenia zgromadzeń. Opolanie swoje zarejestrowali wcześniej w namysłowskim urzędzie. Podsumowując spotkanie - na zamknięciu obiektu nie zyskał nikt. Fani nie obejrzeli widowiska, klub gospodarzy nie zarobił, a policja również nie zaoszczędziła wielu środków na akcji zabezpieczenia imprezy, bo i tak musiała pojawić się na terenach okalających stadion. Jeszcze do niedawna opolskie derby w Namysłowie były meczami, które dało się rozegrać w normalnych warunkach.

„Ciekawa” sytuacja panuje również na Lubelszczyźnie. Fani Hetmana Zamość i Unii Hrubieszów nie mogą oglądać spotkań wyjazdowych swoich drużyn. Policjanci przy okazji każdego wyjazdu którejś ekipy straszą wójtów gmin, na terenie których ma dojść do spotkań, ewentualnymi zadymami. Funkcjonariusze odpierają takie zarzuty. – Przed meczem pytamy po prostu organizatorów, czy są w stanie zabezpieczyć porządek. Jeśli dostajemy odpowiedź negatywną, wówczas wysyłamy taką informację do wójta i to on podejmuje decyzję, czy mecz może być rozegrany, czy nie – twierdzi Milena Wardach, rzecznik policji w Biłgoraju. W wyniku działań funkcjonariuszy cztery spotkania przełożono na inny termin i w większości przypadków inny stadion, a w piątym przyznano gościom walkowera.

Prezesi klubów uznali, że policja za mocno ingeruje w organizację spotkań w ich lidze. Podkreślają, że w tym roku nie doszło do żadnych incydentów podczas meczów Unii i Hetmana. W podobnym tonie wypowiadają się działacze lokalnego OZPNu. Twierdzą, że w całej tej sytuacji gdzieś zapomniano tak o kibicach, jak i piłkarzach. Warto zauważyć, że na jedynym wyjeździe w tym sezonie, podczas którego kibice Hetmana zostali wpuszczeni na obiekt, nie odnotowano żadnych incydentów.

Oczywiście poza wyżej wymienionymi przykładami można znaleźć więcej podobnych przypadków wyłączania kibiców z uczestnictwa w meczach piłkarskich. Jednak przytoczone spotkania są modelowymi przykładami działań policji. Na Lubelszczyźnie policjanci zniechęcają lokalne władze do przeprowadzenia imprezy masowej. Te pod presją odwołują mecze. W Brodnicy fani nie obejrzą meczu z uwagi na takie przesłanki, jak zadymy Zawiszy… sprzed trzech lat, a także zainteresowanie derbami fanów innych drużyn. Ponadto policja stawia Sparcie niemożliwe pod względem finansowym warunki zabezpieczenia imprezy. Spotkanie Start – Odra pokazuje, że imprezę bez kibiców także trzeba zabezpieczyć, przez co policjanci również nie odpoczywają. Na zamykaniu stadionów tracą niemal wszyscy, a na pewno nikt nie zyskuje.

Celnym podsumowaniem zaistniałej sytuacji wydaje się być komentarz prezesa Zamojskiego OZPNu: – Kibic jest najważniejszy, bez niego futbol traci sens. Dlatego dziwię się takiemu traktowaniu fanów Hetmana i Unii. Przecież nie rozrabiają. Nie rozumiem, dlaczego policja tak się uparła.

Komentarz Stadiony.net: Najbardziej groteskowe wydają się doniesienia właśnie z Brodnicy, gdzie posłużono się dość mglistymi argumentami w kwestii odwołania udziału publiczności. Na Lubelszczyźnie niepotrzebnie każdy mecz traktuje się jako „spotkanie podwyższonego ryzyka”. Trudno dziwić się także władzom gmin, które często niezorientowane w zachowaniach kibiców, pod wpływem niepokojących doniesień, boją się o bezpieczeństwo na swoim terytorium. Wydaje się, że w walce o bezpieczne widowiska piłkarskie funkcjonariusze porządku publicznego dochodzą do skrajności, przez co najzwyczajniej zabierają kibicom radość z dopingowania swoich ulubieńców.

Są też pozytywy. Nadgorliwość policjantów doskwiera coraz szerszej grupie osób związanych z futbolem. Im więcej sygnałów o nieodpowiedzialnych działaniach policji będzie napływać z kraju, tym większe prawdopodobieństwo, że policjanci przestaną być aż tak skrupulatni przy ocenie zagrożeń stadionowych i zajmą się w końcu problemami, których rozwiązanie będzie miało społecznie pozytywny wymiar.

Reklama