Narodowy: Schodów nie trzeba rozbierać, ale opóźnienie i tak będzie?
źródło: GazetaPrawna.pl; autor: michał
Znamy wyniki analizy przesłanej do Narodowego Centrum Sportu – pisze dzisiejszy „Dziennik Gazeta Prawna”. Schodów kaskadowych nie trzeba będzie demontować, ale dziennik podtrzymuje swoje informacje z zeszłego tygodnia, że koniec budowy nastąpi dopiero w 2012 roku.
Reklama
Na razie informacja jeszcze nie została potwierdzona w NCS, ale „Dziennik Gazeta Prawna” pisze, że jest już opinia na temat montażu schodów kaskadowych. Rzeczywiście jest on wadliwy, ale czarny scenariusz zakładający demontaż konstrukcji nie potwierdził się. Dlatego schody mają nie wpłynąć na tempo prac na Stadionie Narodowym.
26.05.2011 Fot: Narodowe Centrum Sportu
Gazeta przypomina jednak, że niezależny audyt firmy EC Harris sugeruje opóźnienia rzędu nawet 10 miesięcy. To oznacza, że zakończenie wszystkich prac może nastąpić nawet w lutym lub marcu 2012, po wymaganym przez UEFA okresie pół roku przed turniejem. Ale nawet tak duży poślizg nie musi oznaczać gorszych notowań Warszawy. Może się bowiem okazać, że imprezy zaplanowane na ten rok – pełniące rolę testu przed Euro – odbędą się, a jedynie nie cały obiekt będzie gotowy.
To jednak jest zależne od opinii straży pożarnej oraz policji, która już zapowiada, że nie będzie dopuszczać obiektu przed niezbędnymi odbiorami. – Nie bierzemy pod uwagę żadnych kompromisów z zasadami bezpieczeństwa. Podobnie jak było w Gdańsku, trudno się spodziewać naszej zgody na rozgrywanie meczu na placu budowy
– poinformował „DGP” przedstawiciel Komendy Stołecznej Policji.
19.05.2011 Fot: Narodowe Centrum Sportu
W najbliższych dniach najważniejsze dla wykonawców i inwestora będą nie same imprezy, a ustalenie, kto jest odpowiedzialny za opóźnienia. Audyt firmy EC Harris wskazuje, że projektanci i inwestor ponoszą winę za opóźnienie w wykonaniu instalacji ponoszą właśnie nadzorujący inwestycję urzędnicy, a także projektanci – to ich zmiany w dokumentach i błędy miały opóźniać prace. Jednak Narodowe Centrum Sportu trwa przy swoim stanowisku, że konsorcjum Alpine – PBG – Hydrobudowa ma się wywiązać z terminów, do jakich się zobowiązało, bo inaczej będzie płacić gigantyczne kary. – Każde rozwiązanie jest w tej chwili możliwe. Włącznie z takim, że będziemy wymagać zapłaty kar od wykonawcy. Sondowaliśmy w Prokuratorii Generalnej, jakie mamy szanse w przypadku sporu sądowego
– mówi pracownik NCS.
Nieoficjalnie „DGP” dowiedział się, że wczoraj odbyło się kolejne już spotkanie między NCS a wykonawcą. Trwają nerwowe negocjacje, w których obie strony chcą stracić jak najmniej w związku z poślizgiem. NCS oczekuje programu naprawczego dla inwestycji, a wykonawcy chcą uniknąć wielomilionowych kar zapisanych w umowie. Efekt tych targów powinniśmy według dziennika poznać w przyszłym tygodniu.
Reklama