Bezpieczeństwo: Anglicy oburzeni organizacją meczu w Warszawie
źródło: Independent.co.uk; autor: michał
Na nieszczęście PZPN i całej Polski, wśród kibiców w tłumie oczekującym na wejście, znalazł się Steve Whittle, który zdał relację opiniotwórczemu dziennikowi „The Independent”. Groteskowe sceny spod stadionu Legii zostały porównane z... tragedią na Hillsborough.
Reklama
W czwartek pod wejściem na trybunę zachodnią Stadionu Wojska Polskiego doszło do chaosu przy wpuszczaniu widzów, zwłaszcza tych z wejściówkami VIP-owskimi. Jednym z nich był Steve Whittle, Anglik pracujący w Warszawie. Jego relację zamieścił w Internecie angielski dziennik „The Independent”.
„Kibice byli stłoczeni wokół wąskiego przejścia, gdzie nie było żadnych stewardów, którzy wyjaśniliby, co się dzieje. Ścisk narastał, a mężczyźni starali się rozpychać w tłumie, by chronić kobiety i dzieci przed zgniataniem. Kibice prosili stewardów i policję o otwarcie bram, ale w odpowiedzi otrzymywali tylko bezradne spojrzenia. Wszedłem ostatecznie 10 minut przed przerwą. Widziałem pary pocieszające się nawzajem – kobiety płaczące, przerażone tym, co prawie się stało” - relacjonuje Whittle.
Opis sytuacji Anglika jest bardzo dramatyczny, ale według naszych informacji nie pozbawiony racji. Według relacji kibiców zamieszczanych w sieci, co najmniej kilka osób było bliskich omdlenia, a ścisk w niektórych momentach utrudniał nawet komfortowe oddychanie. Poniższy film nakręcił jeden z uczestników:
„The Independent” porównuje ścisk pod bramami z katastrofą na Hillsborough. Tam też do tragedii setek ludzi doprowadziły nieprzygotowane na przyjęcie widzów bramy i niekompetentne służby porządkowe. Choć porównanie jest zbudowane znacznie na wyrost, to co do zasady Anglicy się nie mylą – takie sytuacje mogą owocować dramatycznymi konsekwencjami w mgnieniu oka. Niezależnie czy mówimy o 96 ofiarach na Hillsborough, czy o jednym dziecku zgniecionym na śmierć w analogicznej sytuacji pod stadionem narodowym Kenii w 2005 roku.
Według danych cytowanych przez „The Independent”, ścisk pod bramami Stadionu Wojska Polskiego zaczął się już na 45 minut przed meczem. Dziennik szacuje, że w szczytowym momencie, tuż przed pierwszym gwizdkiem, na wejście na obiekt nie mogło się doczekać nawet 7000 osób.
Reklama