Łódź: Widzew i Miasto bliżej kompromisu

źródło: Sports.pl; autor: michał

Jeszcze niedawno prezes Widzewa nie szczędził gorzkich słów urzędnikom, kwestionując ich kompetencje. Teraz mówi, że jest coraz bliżej porozumienia i kolejne spotkanie powinno rozwiać wątpliwości – pisze „Przegląd Sportowy”.

Reklama

Jeszcze tydzień temu wydawało się, że sprawa pójdzie na noże. Zarówno miasto, jak i Widzew spychały na siebie odpowiedzialność za problemy z projektem. Poszło o 22 metry, które musiały dzielić przyziemie stadionu od al. Piłsudskiego według warunków zabudowy. Tymczasem w koncepcji firmy JSK Architekci odległości to od 7 do 14 metrów.

Zaczęły się słowne przepychanki w mediach. Klubowi zarzucano zamawianie projektu bez warunków zabudowy dla działki. Klub z kolei ustami prezesa Animuckiego kwestionował kompetencje urzędników, którzy wydali tak sformułowane warunki. Do tego zdumienie w Widzewie wywołała decyzja o usunięciu z budżetu 5 mln zł na modernizację dróg wokół stadionu. Wykonanie tej inwestycji by dostosować infrastrukturę do większego stadionu, było ważnym wymogiem, jeśli Widzew ma samodzielnie inwestować w stadion.

Teraz nastroje są już bardziej stonowane, bo zaczęły się spotkania i szukanie wspólnego stanowiska. Jak twierdzi prezes Widzewa, najważniejszym interesem jest powstanie nowego stadionu. - Nam wszystkim nadal zależy na przeprowadzeniu inwestycji i rozpoczęciu jej w jak najszybszym terminie. Myślę, że kolejne spotkanie rozwiąże wiele kwestii i wtedy będziemy mogli powiedzieć więcej, jak sobie wyobrażamy naszą współpracę - powiedział Marcin Animucki.

O kompromisie trudno jeszcze mówić, ale – jeśli wierzyć deklaracjom – jest coraz bliżej. - To jest pierwsza z serii rozmów. Przystąpiliśmy do ujednolicania stanowisk w wielu spornych sprawach - powiedziała prezydent Łodzi Hanna Zdanowska. - Wytłumaczyłam, jakie powody mną kierowały, kiedy wykreśliłam z budżetu miasta ponad 5 milionów złotych - dodała.

Jednak według „Przeglądu Sportowego” Miasto chce zabezpieczenia, że Widzew nie zrezygnuje z inwestycji lub nie przerzuci jej na samorząd. - Obawy związane są z możliwością odstąpienia od inwestycji. Musimy mieć pewność, że właściciel po zrealizowaniu kilku etapów nie będzie stawiał miasta pod ścianą i żądał pieniędzy na dokończenie budowy - cytuje dziennik anonimowego informatora.

Reklama