Chorzów: Ruch i GKS na Śląskim?
źródło: Gazeta.pl; autor: michał
Ruch najpewniej tymczasowo, a GKS tylko jeśli awansuje do Ekstraklasy. Dyrektor Stadionu śląskiego zapewnia jednak, że jest w stanie ugościć oba kluby naraz. I mówi o dzieleniu się ryzykiem związanym z niezapełnionymi trybunami. Wywiad „Gazety Wyborczej”.
Reklama
W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” dyrektor Stadionu Śląskiego Marek Szczerbowski opowiada, jak rysuje się przyszłe funkcjonowanie obiektu. Wiadomo już, że w tym roku nie będzie oficjalnego otwarcia, ale dzięki temu obiekt ma nie powtarzać błędów Poznania, który jako pierwszy oddał duży stadion, za to teraz ma problemy wynikające z niedoróbek i błędów. Szczerbowski opóźnienie względem pierwotnych planów tłumaczy późniejszym rozpoczęciem modernizacji przez organizację dwóch meczów i koncertu, a także budową bieżni – w pierwotnym planie funkcja lekkoatletyczna miała być realizowana po zakończeniu prac modernizacyjnych.
Nie wiadomo do końca, jaka będzie impreza otwarcia. Ale... - Wiadomo, że wielkie otwarcie Śląskiego kojarzy się z koniecznością zorganizowania wielkiego meczu i koncertu. I tak będzie! Rozmawiamy z PZPN-em o ściągnięciu reprezentacji Polski. Nigdy nie padła jednak dotąd nazwa potencjalnego rywala. Dodam jeszcze, że gdy stadion będzie gotowy, to najpierw należałoby go pokazać mieszkańcom regionu. Chcemy kontynuować tradycję organizowania na stadionie dnia otwartego. Niekoniecznie musi się on odbywać w połączeniu z wielką imprezą. Sama możliwość zwiedzenia zmodernizowanego Śląskiego mogłaby przyciągnąć kilkanaście tysięcy osób
- mówi dyrektor Szczerbowski.
A jaki jest pomysł na zapełnienie stadionu na co dzień. Na pewno władze Stadionu będą chciały utrzymać finał Pucharu Polski jako jedną z imprez cyklicznych, a także zbudować silny mityng lekkoatletyczny. To jednak dwie imprezy sportowe rocznie, a trzeba znacznie więcej. Dlatego szansą mogą być... kłopoty stadionowe Ruchu i GKS. Oba kluby obecnie nie kwapią się do gry na 55-tysięczniku, ale mogą być na niego skazane – GKS w przypadku awansu, a Ruch na czas przebudowy swojego obiektu.
Marek Szczerbowski wspomina o pomyśle, jak zwabić śląskie kluby na „Kocioł Czarownic”. - Aby zachęcić do gry na Śląskim, musimy pokazać, że nie myślimy tylko w kategoriach zysków, ale liczby organizowanych imprez. Sensownym rozwiązaniem byłoby zawarcie długoterminowej umowy, w której ryzykiem związanym z frekwencją podzieliłoby się kilka stron, w tym władze województwa i miejskie
- mówi w rozmowie z „GW”.
Reklama