Odliczanie: 8. Estádio 11 de Novembro
źródło: własne; autor: redakcja
Kiedy był otwierany nieco ponad rok temu, prezydent Angoli przemawiał z dumą, że tak dobre stadiony w całej Afryce ma tylko RPA. Może minął się z prawdą, ale bardzo nieznacznie...
Reklama
Duma prezydenta była nieco na wyrost, bo aż tak się nowy narodowy stadion Angoli nie wyróżnia na tle odpowiedników z pozostałych krajów kontynentu. Za to na pewno nowocześniejszego obiektu nie ma ani w Angoli, ani w regionie, aż do wspomnianego już RPA, tysiące kilometrów na południe.
Zbudowany w Kilamba Kiaxi pod stolicą Luandą, Estádio 11 de Novembro to jeden z dwóch stadionów w kraju z trybunami zadaszonymi w pełni, a w dodatku z bardzo elegancką fasadą, która pod względem estetycznym pozwala Angolczykom rzeczywiście porównywać swój obiekt do najlepszych aren Mistrzostw Świata 2010. Mieści 50 000 widzów, z czego 20 000 na górnym i 28 000 na dolnym poziomie – pozostałe miejsca zlokalizowano w lożach pomiędzy poziomami.
Zbudowany na 82 000 m2 obiekt ma wewnętrzny parking na 300 aut i kilkakrotnie większy w sąsiedztwie, zbiorniki pobierające deszczówkę na użytek obsługi obiektu, restauracje, 50 sklepików rozlokowanych pod trybunami i pokaźną strefę lóż między dwoma poziomami trybun. W niej znalazło się miejsce dla ok. 2000 osób, w tym VIP-ów, dziennikarzy i wreszcie osób niepełnosprawnych. Miejsca na tzw. skyboksy jest znacznie więcej, ale zapotrzebowania nie ma, więc dodatkowych nie tworzono. Na większości obwodu trybun między górnym a dolnym poziomem „straszą” więc ściany.
Duma rozpierała Angolę na tyle, że serwisy sportowe pisały np. o tym, jak bardzo lokalni mieszkańcy nie mogą się doczekać ukończenia budowy. Tuż przed inauguracją 27. grudnia 2009 jeden z przedstawicieli regionalnych władz posunął się nawet do stwierdzenia, że z tym stadionem Angola może sobie pozwolić na organizację Mundialu. To przechwalanie się jest o tyle nierozsądne, że tylko ten w Angoli nadawałby się na Mundial, a pozostałych dziewięciu nie ma. Zresztą nawet tego jednego stadionu Angola nie była w stanie zbudować sama. Podobnie jak inne obiekty Pucharu Narodów Afryki 2010, także ten narodowy został sfinansowany przez rząd Chin.
Inwestycję wartą 227 milionów dolarów przeprowadziła też chińska firma Shanghai Urban Corporation Group. Za w przeciwieństwie do wielu podobnych inwestycji to nie Chińczycy projektowali nowy stadion. Te obowiązki wzięły na siebie z dobrym skutkiem Urbinvest, Arup Sport oraz firma Mário Sua Kay Arquitecto.
W bardzo krótkiej historii stadionu doszło już do sporego zgrzytu. Budowa ruszyła w kwietniu 2008, a miała się skończyć w sierpniu 2009, by przed Pucharem Narodów Afryki był czas na „rozruch” stadionu. Terminów nie udało się jednak dotrzymać i stadion otwarto rzutem na taśmę dopiero na parę tygodni przed turniejem. Jedyna zorganizowana wtedy impreza, właśnie ta inauguracyjna, wypadła bardzo słabo. Mało kto o niej wiedział, więc trybuny były pustawe, a i tak dochodziło do problemów z obsługą widzów. Szczęśliwie mimo dużego zainteresowania meczami międzynarodowymi w ramach Pucharu, swój pierwszy poważny egzamin obiekt zdał już lepiej.
Reklama