Jeden z brytyjskich parlamentarzystów przedstawił projekt ustawy o wprowadzeniu miejsc stojących. Nie byłyby obowiązkowe, jak w Niemczech, ale za to kibice mogliby wpływać na swoje kluby. Te dziś tłumaczą się zakazem i nie chcą likwidacji krzesełek – pisze FSF.org.uk.

Liberalny demokrata Don Foster zaproponował wprowadzenie na powrót miejsc stojących do dwóch najwyższych lig piłkarskich w Anglii. To obecnie jedyne rozgrywki sportowe, podczas których kibicom nie wolno stać. Zachowanie to uznawane jest za niebezpieczne, choć równolegle na meczach rugby czy zawodach w jeździectwie miejsca stojące nie budzą zastrzeżeń.

Foster przypomniał podczas wystąpienia, że nigdy nie przedstawiono dowodów na zagrożenie wynikające ze stania na trybunach. Powracający zawsze przy tej okazji motyw katastrofy na Hillsborough też nie daje odpowiedzi, ponieważ wśród przyczyn tragedii ,których raport Taylora wymienia kilka, nie znalazła się ta. I choć lord Taylor zakładał, że wszyscy Anglicy będą woleli siedzieć, dziś w sondażach 8 na 10 kibiców twierdzi, że chce mieć wybór między krzesełkami a tradycyjnymi trybunami stojącymi.

Choć wieści są optymistyczne, do uchwalenia przepisów korzystnych dla kibiców chcących stać jeszcze daleko. Foster miał co prawda okazję wystąpić, ale skorzystał z tzw. „Reguły 10 Minut”. Przepisy przedstawiane podczas takich wystąpień rzadko wchodzą w życie, a tym rzadziej, jeśli są kontrowersyjne. Tymczasem ten temat budzi w Anglii niesłabnące emocje od lat.