Derby Łodzi zagrożone
źródło: gazeta.pl; autor: Michał
Policja dotychczas nie zgodziła się na rozegranie meczu ŁKS z Widzewem.
Reklama
Zgodnie z przepisami przed rozpoczęciem rozgrywek oba łódzkie kluby pierwszoligowe wystąpiły do służb miejskich o opinię, czy ich obiekty nadają się do organizowania imprez masowych. A za takie uważa się mecze w Orange Ekstraklasy. Żeby władze miasta zgodziły się na organizację meczów, potrzebna jest pozytywna opinia m.in. straży pożarnej, pogotowia i policji. Weryfikacji nie przeszedł ŁKS.
- Nie mogliśmy pozytywnie zaopiniować obiektu, bo zalegają na nim hałdy piachu i ziemi. Zdaję sobie sprawę, że wiąże się to z prowadzonym tam remontem, ale nie mogliśmy nawet ocenić, czy ogrodzenia są w dobrym stanie, bo zasłaniały je góry piachu - wyjaśnia nadkomisarz Waldemar Świątek, naczelnik wydziału prewencji komendy miejskiej.
Zielona Architektura, firma, która prowadzi prace przy podgrzewaniu boiska, skończyła już wprawdzie remont murawy ŁKS, ale składa przy al. Unii materiały potrzebne do remontu drugiego obiektu - na Widzewie. - Do niedzieli położymy nową murawę na stadionie przy al. Piłsudskiego. Do tego czasu zniknie również nasz skład na ŁKS - uspokaja Marek Wypychowski, prezes ZA.
Tyle tylko, że klub z al. Unii nie ma czasu, bo derby Łodzi mają zostać rozegrane 16 marca o godz. 20. Żeby dostać pozwolenie na organizowanie imprez masowych, musi dwa tygodnie wcześniej, czyli do jutra, złożyć wszystkie niezbędne dokumenty w wydziale spraw społecznych urzędu miasta. - To termin obligatoryjny - zapowiada Grzegorz Szatiło, kierownik z oddziału do spraw zgromadzeń, który w imieniu prezydenta będzie wydawał zgodę na rozgrywanie meczów. - ŁKS musi uprzątnąć teren, jeszcze raz poprosić policjantów, żeby zlustrowali obiekt i z pełną dokumentacją zgłosić się do nas.
Dyrektor ŁKS SSA ma inny pomysł, ale dość ryzykowny. - Żeby dochować terminu, złożymy dokumentację bez opinii policji, a tę dołączymy później - zapowiada Andrzej Pożarlik. - Mam nadzieję, że w tym czasie stowarzyszenie, które jest właścicielem stadionu, przygotuje obiekt tak, żebyśmy mogli zagrać.
Urzędnicy są jednak nieubłagani. - Potrzebujemy pełnej dokumentacji na 14 dni przed meczem. Nic nie poradzę, ale takie są przepisy administracyjne - mówi Szatiło. - Ale podobno policjanci w ciągu dwóch dni obejrzą obiekt jeszcze raz - kończy Szatiło.
- Nic o tym nie wiem. Klub się do nas nie zgłosił - odpowiada nadkomisarz Świątek.
Firma remontowa nie miała dotąd pojęcia, że jej prace zagrażają derbom Łodzi. - Nikt z klubu nie rozmawiał o tym z nami - zapewnia prezes Wypychowski. - Jeśli to taki problem, to zabierzemy sprzęt wcześniej. Nawet w sobotę.
Mirosław Wróblewski, wiceprezes ŁKS, twierdzi, że dopiero próbuje umówić się na rozmowy z szefami firmy.
Reklama