Liverpool zacznie budować, bukmacherzy już obstawiają
źródło: własne / icliverpool.co.uk; autor: Michał
Wykupiony przez amerykańskich miliarderów Liverpool na początku wiosny rozpocznie budowę swojego nowego stadionu. Tymczasem bukmacherzy już przyjmują zakłady, jak będzie się nazywał nowy obiekt.
Reklama
Jak zapewnia jeden z nowych właścicieli, George Gillet, w ciągu najbliższych siedmiu tygodni pierwsza łopata zostanie wbita na terenie Stanley Park, gdzie ma powstać nowy stadion Liverpoolu. Miliarder będzie jednym z głównych sponsorów inwestycji wartej 215mln funtów, jednak wycofał się z wcześniejszej propozycji dzielenia obiektu z Evertonem, który też szuka nowego domu. Jak twierdzi, cała historia była tylko plotką podchwyconą przez media.
Władze zarezerwowały środki na rewitalizację dzielnicy i wsparcie budowy stadionu. Zdobyły też dofinansowanie z UE i środki te trzeba wykorzystać do końca 2008 roku, dlatego budowa musi ruszyć jak najszybciej. Łącznie sektor publiczny przeznaczy na stadion 26mln funtów, UE dołożyło 9mln, reszta zostanie sfinansowana przez nowe władze klubu.
Właściciel wyznaczył termin do 50 dni na rozpoczęcie budowy, w tym czasie zespoły architektów i projektantów zajmą się udoskonalaniem mającego już 6 lat projektu. Rezultatem będzie zupełnie nowy stadion z dwupoziomową widownią dla 60 000 widzów, a jego otwarcie planuje się na początek sezonu 2009/2010.
Jak się jednak okazuje szanse, że sześćdziesięciotysięcznik zaspokoi zapotrzebowanie na bilety, są minimalne. Już obecnie lista osób, które nie załapały się na karnety liczy 56 000 nazwisk! To oznacza, że zapotrzebowanie w tej chwili moe sięgać nawet 100 000. Szanse na takie zwiększenie pojemności w projekcie są jednak czysto teoretyczne. - Mogliśmy się przenieść w inne miejsce i zbudowac obiekt na 70 czy nawet 80 000, ale priorytetem było pozostanie u kożeni- w Anfield.- mówi zarządca stadionu, Ged Poynton. -Skoro mamy budować stadion w Stanley Park, 60 000 to największa możliwa pojemność. Nie chodzi tylko o ilość miejsca, ale także o infrastrukturę komunikacyjną.- podkreśla.
Dzięki wsparciu władz miasta znacząco zmieni się też cała okolica nowego stadionu- powstaną setki nowych domów, które mają przywrócić zaniedbanym dzielnicom Anfield i Breckfield dawny blask. Skutkiem całej inwestycji będzie prawie 800 nowych stałych miejsc pracy i 260 tymczasowych. Do tego spodziewany jest wzrost liczby turystów o pół miliona rocznie, a to da okolicy zyski rzędu 18mln funtów na rok.
Obecny dom Liverpoolu- Anfield Road zaraz po otwarciu nowego stadionu podzieli los londyńskiego Highbury, którego trybuny są już przebudowywane na biurowce. W Liverpoolu miejsce Anfield Road zajmie Anfield Plaza, czyli galeria handlowa połączona z funkcjami biurowymi, hotelowymi i konferencyjnymi.
Tymczasem nowy stadion nie ma jeszcze oficjalnej nazwy. Roboczo, od miejsca w którym powstaje, nazwano projekt Stanley Park. Ponieważ miejsce nowego stadionu jest blisko obecnego,w obrębie rejonu Anfield, kibice chcą, aby to słowo pozostało w nazwie. -Do tego słowa można coś dodać, ale nie można go usunąć- mówi Richard Pedder, prezes stowarzyszenia kibiców Liverpoolu. Nie przejmują się tym bukmacherzy, którzy przyjmują już zakłady dotyczące nowej nazwy. Sama oryginalna nazwa nie budzi wątpliwości- najczęściej kibice typują Anfield lub po prostu New Anfield. Za to typowanie potencjalnego sponsora, który chciłaby nazwę czasowo wykupić, przynosi dość nieoczekiwane wyniki. Obok firm tradycyjnie związanych ze sportem, jak Carlsberg, Budweiser czy Adidas pojawia się m. in. propozycja George W. Bush Stadium. Jak mówi przedstawiciel firmy bukmacherskiej, pojawiły się nawet propozycje zmiany nazwy klubu na Yankees, Globetrotters czy Cowboys, co jest wyraźną aluzją do wielu drużyn, które mają tych samych właścicieli, co Liverpool, miliarderów Hicksa i Gilletta.
Reklama