Czy marszałek zgodzi się na Euro 2012 w Chorzowie?

źródło: gazeta.pl; autor: krzychuT

W środę mija termin składania umów przez miasta, które ubiegają się o organizację Euro 2012. Janusz Moszyński, marszałek województwa, do którego należy Stadion Śląski, waha się, czy ją podpisać.

Reklama

- Powód jest jeden, ale poważny. Wraz z umową z UEFA nie przedłożono nam żadnego szacunku kosztów dostosowania Stadionu Śląskiego do wymogów mistrzostw Europy. Jako marszałek nie mogę zgodzić się na podpisanie tak ważnej umowy in blanco - mówi Moszyński.

Chorzów to jedno z sześciu polskich miast ubiegających się o organizację piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 r. Polska miałaby przeprowadzić imprezę wspólnie z Ukrainą. W kwietniu zeszłego roku powołany przez ministra sportu zespół ds. wyboru miast gospodarzy Euro 2012 ogłosił, że spośród polskich miast najlepszą ofertę przygotował Poznań (dostał 48 pkt.). W finałowej czwórce znalazły się też: Warszawa (40 pkt.), Gdańsk (32 pkt.) i Wrocław (30 pkt.). Członkom sztabu najmniej spodobały się kandydatury Krakowa (24 pkt.) i Chorzowa, który z 15 pkt. zajął ostatnie miejsce.

Na Śląsku wywołało to szok. Pod presją wielu protestów sztab dał miastom czas na uzupełnienie oferty. Chorzów zabrał się do pracy: opisano dokładnie rozwiązania komunikacyjne, dosłano też mapy stadionu w wymaganym przez sztab formacie oraz uzupełniono dokumentację dotyczącą finansowania modernizacji stadionu. Ostatecznie Chorzów jest w polskiej ofercie jako miasto rezerwowe, choć członkowie Sztabu Projektu Euro 2012 na każdym kroku przekonują, że jeśli Polska dostanie organizację imprezy, to mistrzostwa zostaną rozegrane we wszystkich sześciu miastach.

Przed podjęciem ostatecznej decyzji UEFA zabezpiecza się gwarancjami. Każda oferta musi być poparta umową z UEFA, podpisaną przez miasto jako gospodarza (w naszym przypadku Chorzów), lotnisko (Pyrzowice) i właścicieli stadionu (województwo śląskie, które reprezentuje marszałek). Umowa określa m.in. warunki techniczne, jakie powinien spełniać stadion, oraz wymogi wobec infrastruktury wokół niego na dwa lata przed mistrzostwami, jeśli UEFA przyzna organizację Euro 2012.

We wrześniu takie umowy podpisali m.in. ówczesny marszałek Michał Czarski i prezydent Chorzowa Marek Kopel. - W połowie grudnia okazało się jednak, że trzeba podpisać kolejne umowy, ponieważ UEFA dodała nowe zapisy. Podkreślono, że o żadnych negocjacjach na ich temat nie może być mowy - mówi Marcin Stolarz, naczelnik wydziału kultury i sportu w Chorzowie.

Gospodarz musiał się m.in. zgodzić, że "UEFA przy podejmowaniu jakichkolwiek działań promocyjnych we współpracy z Miastem - Gospodarzem będzie zwolniona od wszelkich ciężarów publicznych, podatków bądź opłat (...)".

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że pięć miast nową umowę już podpisało. Także prezydent Kopel przystał na nią. Ale marszałek Moszyński na razie nie.

Termin złożenia umowy mija dzisiaj i może zdarzyć się, że marszałek nie zdąży podjąć decyzji. Czy w związku z tym szanse Chorzowa na Euro przepadają ostatecznie? Niekoniecznie. - Poleciliśmy współpracownikom przygotowanie kosztorysu. Właśnie do nas dotarł, będzie szczegółowo analizowany. Wszystko wskazuje na to, że umowa wkrótce zostanie podpisana - dodaje marszałek.

- Zdajemy sobie sprawę, że mogą być opóźnienia w podpisaniu umów, ale nie wyobrażamy sobie, żeby któreś z miast się wycofało. Najważniejsze, żeby wszystkie dokumenty dotarły do nas do końca stycznia. Potem wieziemy je na Ukrainę. 15 lutego musimy złożyć wspólną ofertę obu państw w siedzibie UEFA - mówi Kamil Wnuk, rzecznik prasowy Sztabu Projektu Euro 2012.

Reklama