Polskie zbiry planują ligę chuliganów

źródło: The Sunday Times; autor: Michał

Polscy fani piłki nożnej mają zamiar zaburzyć tegoroczne Mistrzostwa Świata zorganizowanymi walkami i planują stworzyć „ligę chuliganów”, którą będą kierować najbardziej agresywni bandyci.

Reklama

The Sunday Times, 30.04.2006

Polscy kibice, wśród których wielu będzie uzbrojonych w noże, siekiery i metrowe pałki przygotowują się do bitew z wrogimi krajami, w tym z Anglią, przez całe 5 tygodni trwania turnieju.

Mówią, że będą szukać okazji na “ustawki” z podróżującymi po Niemczech angielskimi kibicami z powodu ich reputacji „najlepszych z najgorszych”. Jedna grupa polskich chuliganów ostrzegła, że jeśli Anglicy „zignorują zaproszenia, zostaną zaatakowani i tak”.

Rozmiary przemocy – często z faszystowskim wydźwiękiem – powszechnej w tej chwili w polskiej piłce są znane zarówno niemieckiej, jak i brytyjskiej policji. Jednak niewiele wiadomo o tożsamości wielu ze wschodnioeuropejskich grup, które mówią o zmianie Niemiec w pole bitwy.

Wzrost przemocy związanej z futbolem związany jest z falą ultra-prawicowych i mocno antysemickich poglądów przewijających się w dyskursie politycznym tego postkomunistycznego państwa. W polskim parlamencie są politycy, którzy otwarcie wychwalają faszystowskie Włochy czy nazistowskie Niemcy. Ekstremalne faszystowskie i antysemickie wydawnictwa sprzedaje się w kioskach.

Rafał Pankowski, jeden z twórców “Nigdy Więcej”, organizacji praw człowieka z Warszawy, mówi: „Poziom przemocy i jej związków z ugrupowaniami rasistowskimi i faszystowskimi jest dla nas wielkim zmartwieniem. Obawiamy się, że to może zostać przeniesione do Niemiec na Mistrzostwa Świata.”

Pytani o swoje plany, polscy chuligani przechwalają się, że wślizgną się do Niemiec niepostrzeżenie. Wspominają o nocnych atakach na pola namiotowe, gdzie wielu spośród 80 000 – 100 000 angielskich fanów ma zamiar nocować.

Mimo że niewielu z 2-2,5 tys. skrajnych polskich chuliganów ma bilety na mecze, planują organizować ustawki z dala od stadionów, gdzie nie przeszkodzi im monitoring i zorganizowane siły policji.

Szokujący poziom przemocy na polskich meczach piłkarskich jest zdecydowanie gorszy, niż w wielkiej Brytanii w czarnych latach osiemdziesiątych. Niemal każdy klub wykształcił zaplecze kibicowskie zakorzenione w chuligaństwie. W ciągu ostatniego roku w Krakowie 8 kibiców zostało zadźganych na śmierć.

W starciu Polonii i Legii w Warszawie dwa tygodnie temu ponad 1 300 policjantów z oddziałów szturmowych uzbrojonych w gaz i strzelby z gumowymi kulami nie poradziło sobie z grupą 3 000 kibiców. Zamiast separować kibiców przyjezdnych po meczu po meczu policjanci odeskortowali ich z dala od stadionu do centrum miasta, gdzie miała miejsce bitwa.

Grzegorz Piątkowski, 29 lat, który przygotowywał się do posługi kapłańskiej, walczył ramię w ramię z innymi kibicami Legii. „Po każdym meczu są walki”, wyjaśnia. „To część gry, to coś, co sprawia nam przyjemność. Jesteśmy bliżej siebie. Stajemy razem i walczymy z naszymi przyjaciółmi, bo to czyni nas silniejszymi”.

Z Piątkowskim był też Marek, 29 lat, ojciec rocznego dziecka. „Dla narodowej sprawy staniemy razem”, mówi o Mistrzostwach w Niemczech. „Najpierw chcemy pokonać niemieckich „hools”- bo ich nienawidzimy. A później Anglików, bo to oni to wynaleźli i mają opinię najlepszych. Jeśli ich pokonamy, to my będziemy najlepsi.” Dodaje: “Jeśli Anglicy nie będą chcieli walczyć będziemy ich szukać, ukradniemy szaliki, flagi i inne barwy. A potem to spalimy”.

Zwyczaj zasadzania się na przeciwników, bicia ich i odbierania flag i szalików stał się w Polsce powszechny przy okazji meczów. Skradzione przedmioty są wywieszane na ogrodzeniach i podpalane.

Po meczu Wisły Kraków w tym miesiącu kibice Cracovii czaili się w ciemnych zaułkach wokół centrum miasta. „Po to żyję,” mówi Łukasz Pawlik. „Chcę po prostu walczyć z kibicami Wisły. Powiedzieć, że ich nienawidzę to zbyt mało.” Pawlik, 26 lat, który jak wielu młodych Polaków działających jako chuligani, jest bezrobotny, mówi, że brał udział w setkach bójek podczas dekady, którą poświęcił Cracovii. Ubrany w całości na czarno, gotowy by w każdej chwili założyć czarną kominiarkę, nosi to, co nazywa swoim „sprzętem”- nóż wyglądający jak miniaturowy toporek. Wyciągnął go zza pasa i uśmiechnął się. „Teraz walczę ze sprzętem i on posmakuje dziś w nocy krwi jakiegoś wiślackiego psa”- mówi. Ogolony na łyso Pawlik siedział w barze tuż pod portretami byłych piłkarzy Cracovii i Jana Pawła II. „On tez był kibicem Cracovii”- mówi Pawlik.

Inny chuligan, który miał przy sobie nóż z 13cm ostrzem i kawałek gumowego węża wypełniony piaskiem ostrzega: „Powiedz Anglikom, że jedziemy do Niemiec, żeby na nich zapolować. Przyjdziemy po nich cicho i szybko. Nienawidzimy Niemców i będziemy z nimi walczyć. Podziwiamy Anglików za ich reputację. Dlatego będziemy z nimi walczyć. Chcemy im tą reputację zabrać”.

Polska policja przyznaje, że ma poważne problemy z takimi chuliganami. Jednak w przeciwieństwie do swoich odpowiedników w Anglii, Niemczech i Holandii wydają się nieprzygotowani do radzenia sobie z tym problemem tego lata. Prywatnie mówią o braku woli politycznej.

Inspektor Zbigniew Matwiej z warszawskiej policji twierdzi, że jest ok. 500 niezwykle agresywnych chuliganów i do 2 000, jak to określił, „bardzo złych”. „Mamy nadzieję, że niemiecka straż graniczna odmówi wstępu tym naprawdę złym. Ale jest wiele przejść między naszymi dwoma krajami, więc będzie ciężko to wszystko monitorować.” „Obserwujemy liderów, ale to także jest trudne, bo oni wiedzą, że ich obserwujemy i są sprytni.” „W tej chwili nic nie możemy zrobić. To nie należy do policji, tylko do rządu i systemu prawa.”

Polskie władze wydają się uważać, że przemoc jest niemożliwa do uniknięcia. Angielscy kibice słyszący bezpośrednie groźby od polskich bandytów mogą uważać, że zasługują na lepszą ochronę.

Komentarz

Taki artykuł we wczorajszym wydaniu dziennika „The Sunday Times” opublikował pan Bob Graham. Media od kilku miesięcy straszą całą Europę przed polskimi kibicami, którzy udają się na Mundial. Przy okazji opisywania skrajnych grupek, które w świecie kibicowskim stanowią niewielki odsetek nierzadko dostaje się także tzw. „normalnym” kibicom. Gdyby nie to, że mieszkam w Polsce i na stadionach bywam chyba częściej niż pan Graham, pewnie nigdy bym do tego kraju nie przyjechał po przeczytaniu takiej opinii wystawionej przez dziennikarza bądź co bądź z Wysp Brytyjskich. I choć interpretacja powyższych treści należy do każdego czytelnika, przytoczę pewien przykład:

W Polsce na mecze ligowe wielu ludzi rzeczywiście boi się chodzić, wiele z przedstawionych w tekście zjawisk jest obecnych. Natomiast mecze międzynarodowe cieszą się dużą popularnością i klubowe waśnie nie wchodzą tu w grę. Tymczasem w Anglii fani w wielkich liczbach zasiadają na trybunach, ale o ile kluby ogladane są w kulturze przez całe rodziny, reprezentacja tego kraju ma najgorszych kibiców w Europie. Nie jest to opinia moja, a organizatorów, np. Euro2004. Reprezentacji Anglii statystycznie najczęściej grozi karne usunięcie z rozgrywek od poziomu eliminacji do fazy pucharowej. Właśnie za zachowania widzów. Ostatnim ekscesem na meczu naszej reprezentacji było jeśli mnie pamięć nie myli wygwizdanie austriackiego hymnu w Chorzowie po słynnych wypowiedziach jednego z tamtejszych piłkarzy. Przypominam, że MŚ2006 rozegrane zostaną między reprezentacjami krajów, a nie klubami. Szkoda, że belka we własnym oku nie przeszkodziła w szukaniu jej u innych...

Reklama