Zagłębie Lubin kupuje stadion
źródło: gazeta.pl; autor: qvist
Zarząd KGHM Polska Miedź SA podjął we wtorek decyzję o zakupie stadionu Zagłębia Lubin. - W środę na konto miasta przesyłam wadium - mówił wczoraj Jerzy Fiutowski, prezes Zagłębia.
Reklama
Wszystko wskazuje, że po kilku latach żenującego serialu nieudolności i przepychanek szefów koncernu i urzędników samorządowych wreszcie sprawa przebudowy stadionu rusza z miejsca. Problem w tym, że na koniec prac trzeba będzie prawdopodobnie poczekać znacznie dłużej, niż pierwotnie planowano.
Zagłębie Lubin jako jedyny klub pierwszoligowy w Polsce ma warunkową licencję na korzystanie ze swego obiektu, bo tylko w Lubinie na stadionie nie są spełniano minimalne wymogi licencyjne. Właściciel klubu, czyli KGHM, uzyskał w tym roku dwumiliardowy zysk ze swej działalności, a sprawa stadionu formalnie rozbija się o pieniądze - miedziowy potentat nie chce wydać na zakup obiektu więcej niż 5,5 miliona złotych.
W 2003 roku na obiekcie uruchomiono sztuczne oświetlenie. Postawiono je 18 lat po otwarciu lubińskiego kolosa, bo PZPN nie pozwoliłby na grę w ekstraklasie bez sztucznego oświetlenia. Jak na ironię Zagłębie spadło wtedy do drugiej ligi. Po roku wróciło do grona najlepszych drużyn, tyle tylko, że wtedy wymogi PZPN były już wyższe. Trzeba było mieć krytą trybunę dla przynajmniej 1000 kibiców, zainstalowany monitoring, a ostatnio listę tę uzupełniono o podgrzewaną murawę. Zagłębie takich warunków nie spełnia.
Obecny sezon w roli gospodarzy lubinianie rozpoczęli meczem z Pogonią Szczecin w Polkowicach, bo zgody na grę na własnym obiekcie nie mieli. Potem w sobie tylko wiadomy sposób działacze Zagłębia uzyskali kolejną warunkową licencję, ale zagrożoną między innymi grzywną w wysokości 100 tys. złotych, gdyby warunków - czyli rozpoczęcia realizacji inwestycji - nie spełnili. - Działacze PZPN coraz częściej monitowali u mnie w sprawie stadionu - przyznaje prezes Jerzy Fiutowski. - Licencję wprawdzie mamy do końca sezonu, ale gdybyśmy nic nie robili, to moglibyśmy ją stracić.
Równocześnie od ponad roku trwa żenujący spektakl, którego bohaterem jest stadion. Władze Lubina, które przejęły obiekty Zagłębia za długi klubu wobec miasta (około 15 milionów), postanowiły je sprzedać. KGHM zadeklarował zakup. Najpierw okazało się, że oferowana cena za stadion i boiska treningowe jest dla holdingu za wysoka. Prezydent obniżał ją w kolejnych ofertach przetargowych, ale wciąż było to za dużo. Kiedy miało dojść do ostatniej tury, czyli negocjacji ceny, szef lubińskiego samorządu nagle zmienił decyzję i rozpisał nowy przetarg. Tym razem postanowił sprzedać tylko stadion, bez boisk treningowych. Konsternacja w Polskiej Miedzi była olbrzymia. Prezydent Robert Raczyński najwyraźniej pokrzyżował plany, aby sprawę kupna stadionu włączyć do kampanii wyborczej lewicowych prominentów Polskiej Miedzi. Takie plany nie były w Lubinie tajemnicą. W mieście stanęła nawet olbrzymia reklama informująca o tym, że KGHM buduje stadion. Nie budował. - Postawimy stadion od zera w innym miejscu - wściekał się wtedy Andrzej Krug, wiceprezes KGHM i szef rady nadzorczej Zagłębia.
Tymczasem nowa procedura przetargowa trwała. Zagłębie, które ma być inwestorem, nadal nie przystępowało jednak do przetargu. Dopiero kiedy cena spadła poniżej wspomnianej sumy 5,5 miliona, pojawiły się głosy, że tym razem dojdzie do transakcji. Aby tak się stało, należy jednak wpłacić wadium i przystąpić do przetargu. Termin upływa 28 grudnia, a decyzji nadal nie było.
W poniedziałek doszło do niespodziewanych decyzji personalnych rady nadzorczej KGHM, która odsunęła od podejmowania decyzji Andrzeja Kruga i Wiktora Błądka. Obaj są związani z Ryszardem Zbrzyznym, człowiekiem numer jeden w KGHM w ostatnich latach, szefem największego związku zawodowego w KGHM i posłem SLD. Posunięcie to ma na celu ograniczenie wpływów Zbrzyznego w KGHM. Zbrzyzny, Krug i Błądek oficjalnie byli zwolennikami budowy stadionu. Decyzja ta wywołała więc poruszenie wśród kibiców Zagłębia. W poniedziałek wieczorem wydawało się, że nowy stadion to nierealna mrzonka.
Jednak już we wtorek - znowu nieoczekiwanie - zarząd KGHM (już bez Kruga i Błądka) podjął jednomyślnie decyzję, by stadion jednak kupić.
- Czekam na jej pisemne potwierdzenie i jak tylko je dostanę, to będę miał formalną podkładkę do uruchomienia kolejnych procedur - mówił w środę Jerzy Fiutowski, prezes Zagłębia. - Liczę, że jeszcze dziś przelejemy kwotę wadium na konto miasta. Natomiast w czwartek złożymy dokumenty i w ten sposób przystąpimy do przetargu.
Jeśli nie pojawią się kolejne niespodzianki, wkrótce klub będzie znowu właścicielem stadionu i można będzie rozpocząć inwestycję. Jako pierwsza ma zostać przebudowana wschodnia trybuna. Dotychczasowa ma zniknąć do wiosny i wówczas rozpocznie się budowa nowych trybun, zaplanowana według wcześniejszych projektów. Pod dachem znajdzie się 5,6 tys. miejsc. Zainstalowane zostanie również podgrzewana murawa oraz monitoring. Wszystko ma być gotowe przed pierwszym meczem nowego sezonu. W ten sposób spełnione będą wymagania PZPN, ale zakończenie całej inwestycji potrwa kilka lat. - Mam informację, że władze KGHM będą udzielać zgody na kolejne etapy inwestycji - mówi prezes Fiutowski.
W praktyce oznacza to, że termin zakończenia całej przebudowy może się znacznie oddalić. Nie wiadomo też, jakie będą losy planowanej hali sportowej. - Na razie najważniejsze jest spełnienie wymogów PZPN, a hala do tego nie jest potrzebna - kończy Fiutowski.
Reklama