Projekt stadionu Stali

źródło: własne; autor: Michał

Stal Rzeszów chce nowego stadionu i nie ma w tym nic dziwnego- zresztą podobne marzenia ma prawie każdy klub w tym kraju. Jednak Stal jest o kilka kroków przed konkurencją.

Reklama

Przede wszystkim w stolicy Podkarpacia jest już gotowy projekt stworzony przez architektów z miejscowej Politechniki oraz z Warszawy. Zgodnie z wizją nowy obiekt mógłby przyjąć 35 000 widzów na dwupoziomowych, zadaszonych trybunach. Ponadto, zadaszony zostałby też tor żużlowy, co w Polsce byłoby ewenementem. W celu zmniejszenia uciążliwości zawodów żużlowych dla okolicznych mieszkańców, dach będzie spełniał dwie funkcje. Poza ochroną kibiców przed deszczem ma także za zadanie wygłuszać i rozbijać hałas dochodzący z silników. Każde z jego stalowych ramion miałoby 17 metrów długości i byłoby pokryte przezroczystym tworzywem. Z uwagi na dużą rozpiętość konstrukcja wymaga użycia ok. 800 ton stali. Całość ma zmieścić się w sumie ok. 50mln zł.

Inicjatorką przedsięwzięcia jest pani Marta Półtorak, prezes sekcji żużlowej Marma Polskie Folie Rzeszów (obecna nazwa klubu). Z pomysłem zwróciła się między innymi do Agencji Rozwoju Regionalnego, który ma za zadanie pomóc w pozyskaniu z Unii Europejskiej dotacji w wysokości 85% kosztów. Resztę ma zapewnić samorząd. I choć wg pni prezes pojemność rzędu 15-20 tysięcy w zupełności wystarczy, wszyscy są nowym projektem bardzo podekscytowani. Byłby to zdecydowanie najlepszy stadion w regionie, obecnie jedyny, na którym planowana jest podgrzewana murawa. A żeby było jeszcze lepiej, w czasie budowy, dzięki podzieleniu prac na etapy, obiekt nie musi być wyłączony z użytku. A początek planowany jest na 2007 rok, ogólnie przewidziany czas budowy to dwa lata.

Na przeszkodzie mogą stanąć długi, bowiem żeby inwestycja się rozpoczęła grunty musi przejąć miasto. Niestety miasto, co zrozumiałe nie chce przejmować zadłużenia, jakie ma klub. Jego wysokość to prawie 2mln złotych, z czego 1,7 pochodzi jeszcze z 1975, kiedy to rozbudowywano infrastrukturę na obiektach ZKS-u. Później klub przejął grunty, a wraz z nimi dług. Do tego dochodzą także pieniądze za wieczyste użytkowanie gruntów, których klub nie wpłacał w latach 1993-1998 ze względu na złą sytuację finansową (w sumie ok. 200tys zł). Z obu długów klub może jednak wybrnąć, pierwszy być może zostanie umorzony przez Ministerstwo Transportu i Budownictwa, drugi może zostać rozłożony na raty, których spłata niezbyt zamożnemu klubowi nie przysporzy większych problemów.

Reklama