Warszawa: Pełne trybuny i doskonała atmosfera na hitowym starciu Legii z Rakowem

źródło: Stadiony.net; autor: Mateusz Osmola

Warszawa: Pełne trybuny i doskonała atmosfera na hitowym starciu Legii z Rakowem W miniony weekend oczy całej piłkarskiej Polski zwrócone były na Stadion Wojska Polskiego. W arcyważnym spotkaniu zmierzyli się ze sobą aktualny lider z wiceliderem ekstraklasy. Emocji nie zabrakło, a spotkanie stało na wysokim poziomie. Wiele działo się też na trybunach, bo kibice gospodarzy i gości dali z siebie wszystko.

Reklama

Spotkanie na szczycie

„Najważniejszy mecz w sezonie”, „mecz o mistrzostwo” czy „mecz o 6 punktów” - tak reklamowane było szlagierowe starcie warszawskiej Legii z Rakowem Częstochowa. Oba kluby w obecnym sezonie prezentują najrówniejszą formę, a przed sobotnim meczem zgromadziły taką samą liczbę punktów w rundzie wiosennej, po 20. Medaliki miały przewagę 9 punktów nad Wojskowymi dzięki doskonałej dyspozycji jesienią, a ostatniej porażki w lidze doznali 3 września, kiedy to lepsza okazała się Cracovia.

Ciekawie prezentuje się też inna statystyka, mianowicie mecze na własnym stadionie bez porażki. Dwa najlepsze kluby obecnego sezonu mogą poszczycić się imponującymi wynikami w tym względzie. Częstochowianie nie przegrali na Miejskim Stadionie Piłkarskim Raków od… 2021 roku. Legia ze Stadionu Wojska Polskiego również uczyniła prawdziwą twierdzę, a ostatni raz u siebie została pokonana 18 kwietnia 2022 roku przez Piast Gliwice. Sobotni mecz zapowiadał się zatem niezwykle interesująco, bo jeśli CWKS przegrałby z podopiecznymi Marka Papszuna, to o zdobycie tytułu byłoby bardzo trudno, a Raków mógłby już zacząć przysłowiowe mrożenie szampana.

Stadion Wojska Polskiego w Warszawie© Stadiony.net

Trener gości na przedmeczowej konferencji wypowiadał się z szacunkiem o rywalu: To mecz, który zawsze elektryzuje. Bardzo się cieszę, że my, jako mały, skromny klub, możemy dziś nie tylko mierzyć się z Legią, ale być na czele tabeli i, póki co, wygrywać tę rywalizację. Chcemy, by było tak do końca sezonu.

Szkoleniowiec warszawian, Kosta Runjaić, spodziewał się emocjonującego spotkania: Chcemy pokazać dobrą piłkę, będziemy mieli wsparcie kibiców, którzy wykupili wszystkie bilety. Należy spodziewać się ciekawego, zaciętego meczu. Obie drużyny będą starały się wygrać, przy grze na najwyższym poziomie i odrobinie szczęścia, to możemy być my.

Mobilizacja kibiców

Sympatycy obu ekip postanowili zrobić wszystko, aby okazać wsparcie swoim ulubieńcom. Wojskowi poinformowali, że bilety na sektory zwykłe zostały wyprzedane już na 5 dni przed meczem. W Częstochowie też się zmobilizowali. Dość powiedzieć, że Medaliki pobiły swój rekord wszechczasów na meczu wyjazdowym. Wszystkie wejściówki na sektor gości wyprzedały się na pniu, co oznaczało, że w stolicy zameldować się miało ok. 1 700 kibiców Rakowa. Do Warszawy mieli udać się pociągiem specjalnym z 13 wagonami, a dla reszty, która nie załapała się na miejsce w składzie, przygotowano 10 autokarów. W obecnym sezonie na Łazienkowskiej 3 tylko łódzki Widzew może pochwalić się podobnymi liczbami.

Pojedynek miał się rozpocząć o 17:30, ale grupa ultrasów Legii, Nieznani Sprawcy, apelowała, aby na stadion udać się z wyprzedzeniem, tak aby już o 16:50 trybuny były pełne. Prośby przyniosły skutek, bo na arenie stołecznego klubu już na kilkadziesiąt minut przed meczem było bardzo głośno. W powietrzu wyczuwalna była stawka spotkania, a kibice wzięli sobie do serca rolę 12. zawodnika. Najpierw tradycyjnie zaintonowany został „Sen o Warszawie” Czesława Niemena, który przy szczelnie wypełnionych sektorach i randze meczu zabrzmiał elektryzująco.

Stadion Wojska Polskiego w Warszawie© Stadiony.net

Na gwóźdź programu przyszedł czas chwilę później. Gdy piłkarze obu ekip wchodzili na boisko, a kibice śpiewali „Mistrzem Polski jest Legia” na Trybunie Wschodniej im. Kazimierza Deyny, a nie jak to zwykle bywa na „Żylecie”, pokazano hasło „Do Końca” ułożone z tysięcy kartonów. Dodatkowo przy górnych rzędach napis został podświetlony ogniami wrocławskimi. Oprawa była doskonale widoczna w trakcie transmisji telewizyjnej, a przekaz poszedł w Polskę. Legia zrobi wszystko, aby utrzymać się w walce o mistrzostwo, a piłkarze gospodarzy wzięli sobie do serca larum swoich kibiców.

Mecz wizytówką ekstraklasy

Legioniści od pierwszego gwizdka wzięli się do roboty. Początek meczu toczył się pod ich dyktando i jako drużyna sprawiali wrażenie, jakby to właśnie im zależało bardziej na zwycięstwie. Taktycznie też wyglądali lepiej od Rakowa, nie pozwalając im grać w swoim stylu, a goście wyglądali na lekko zagubionych. Być może przyczynił się do tego niesamowity doping kibiców Legii? Jedno jest pewne - na pewno nie ułatwiał on zadania Medalikom. Pod bramką Vladana Kovacevicia zrobiło się gorąco już w 15. minucie, kiedy, odrodzony po powrocie do Warszawy, Tomas Pekhart trafił w słupek. Chwilę później za sprawą tego samego zawodnika było już 1:0. Czech praktycznie niepilnowany otworzył wynik spotkania strzałem głową. Na trybunach zapanował szał radości i wszystko wskazywało na to, że dla Rakowa będzie to trudny mecz.

Legia się nie zatrzymywała i po kolejnym fragmencie, w którym zdominowała rywala, podwyższyła na 2:0. W 30. minucie po perfekcyjnie wyegzekwowanym rzucie rożnym bramkę strzelił Rafał Augustyniak. Euforia zapanowała wtedy także na ławce rezerwowych Legii, a piłkarze wybiegli na boisko, aby cieszyć się z kolejnego gola. Ta bramka była jak zimny prysznic dla zawodników RKS-u, którzy błyskawicznie rzucili się do ataku i już w 32. minucie złapali kontakt z rywalem. Strzelcem bramki był Bartosz Nowak, który głową wykończył dośrodkowanie Iviego Lopeza.  Dodajmy jeszcze, że w czasie pierwszych 45 minut Żyleta pokazała sektorówkę w barwach klubowych.

Stadion Wojska Polskiego w Warszawie© Stadiony.net

Kibice Rakowa pokazali się z bardzo dobrej strony, ale nie mieli szans, aby przebić się przez przytłaczający doping warszawian. Każda próba intonowania swoich przyśpiewek kończyła się natychmiastowym zagłuszeniem jej przez znacznie liczniejszą grupę ze stolicy. W centralnym miejscu sektora gości zawisły flagi "Medaliki" oraz "Podróżnicy". Wielu sympatyków ubranych było na czerwono. W drugiej połowie przyjezdni zaprezentowali flagowisko i odpalili stroboskopy. Doping częstochowian nie pomógł ich piłkarzom, bo w dalszej części meczu obraz gry niewiele się zmienił, chociaż Legia już tak na boisku nie dominowała.

Wielkie kontrowersje wzbudziła sytuacja z 55. minuty. Sędzia początkowo dopatrzył się faulu Slisza na Papanikolaou w polu karnym. Legionista ukarany został żółtą kartką i arbiter wskazał na „wapno”, lecz po weryfikacji VAR Piotr Lasyk odwołał swoją decyzję. Piłkarze i trener Rakowa Marek Papszun nie kryli oburzenia takim obrotem spraw. Oficjalna interpretacja zdarzenia przedstawia się następująco –  Slisz wybił piłkę, a przeciwnik postawił stopę w miejsce, gdzie ten kładł swoją i zawodnik Legii nie miał co zrobić. Co ciekawe w podobnej sytuacji z początku meczu faul został odgwizdany, a Papanikolaou dostał za niego żółtą kartkę.

Blisko zdobycia gola w 59. minucie był wprowadzony po przerwie Vladislavs Gutkovskis, ale jego strzał na pustą bramkę został zablokowany przez Augustyniaka. W 63. minucie wynik spotkania ustalił Wszołek. Zawodnik wykorzystał idealne dośrodkowanie Filipa Mladenovicia. W polu karnym był kompletnie niepilnowany i strzałem głową pokonał bramkarza Rakowa. Obrona częstochowian wyraźnie zawiniła przy wszystkich 3 bramkach dla gospodarzy.

Stadion Wojska Polskiego w Warszawie© Stadiony.net

Pod koniec spotkania Marek Papszun wprowadził do gry ofensywnie nastawiony skład, ale wynik nie uległ już zmianie. Legia zasłużenie pokonała Raków 3:1 i wciąż liczy się w walce o mistrzostwo. Spotkanie z trybun oglądało 28 034 i nikt, kto przybył na Łazienkowską, nie mógł czuć się rozczarowany… no może poza sympatykami Rakowa. Liga będzie teraz ciekawsza.  Mecz stał na wysokim poziomie, a kibice obu drużyn stworzyli wspaniałe widowisko na trybunach. Okazją do rewanżu obu ekip może być finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym. Legia już się tam zameldowała, pokonując na Stadionie OSiR w Kaliszu KKS 1925 1:0. Raków w drugim półfinale dziś zmierzy się z Łęczną. Początek meczu na Stadionie Górnika o 20:30.

Atmosfera na meczu Legii z Rakowem robiła spore wrażenie. Nic dziwnego, że ultrasi stołecznego klubu znajdują się w ścisłej światowej czołówce. Sprawdźcie nasz materiał o najlepszych ekipach fanatyków na globie, gdzie królują ultrasi Legii:

Reklama