Francja: Kontrowersji z finałem Ligi Mistrzów ciąg dalszy

źródło: Stadiony.net; autor: Rafał Dadura

Francja: Kontrowersji z finałem Ligi Mistrzów ciąg dalszy Minister Spraw Wewnętrznych Francji, Gérald Darmanin, twierdzi, że wśród kibiców Liverpoolu doszło do podrabiania biletów na masową skalę. Prezes angielskiego klubu, Billy Hogan, wyraził zaskoczenie tą opinią i zaapelował, by nie wyciągać pochopnych wniosków. UEFA zapowiada śledztwo.

Reklama

Każdy ma swoją wersję wydarzeń

Przypomnijmy - przed ostatnim finałem Ligi Mistrzów w Paryżu, wielu kibiców Liverpoolu miało problemy z wejściem na stadion pomimo ważnych biletów, a policja użyła przeciwko niektórym z nich gazu łzawiącego. Francuzi, jako odpowiedzialni za organizację finału na Stade de France, twierdzą, że wina za cały przedmeczowy chaos nie leży po ich stronie.

Stade de France© Panoramas (cc: by-nd)

Według wspomnianego Ministra Spraw Wewnętrznych Francji aż od 30 000 do 40 000 fanów chcących wejść na trybuny przeznaczone dla fanów Liverpoolu miało zjawić się pod stadionem z podrobionymi biletami (liczby te, miała według niego, potwierdzić sama UEFA). Dodatkowo, mieli oni atakować stadionowych stewardów. 

Burmistrz Liverpoolu, Joanne Anderson, z kolei stwierdziła, że jest „zszokowana fatalnym zarządzaniem sytuacją oraz brutalnym potraktowaniem angielskich kibiców”. Wtórują jej inni brytyjscy politycy, na czele z premierem Borisem Johnsonem, który określił obrazki z Paryża jako „głęboko niepokojące”.

Francuska Minister Sportu Amélie Oudéa-Castéra odpowiedziała na te zarzuty stwierdzeniem, że „z wejściem kibiców Realu (z którym grał Liverpool), nie było żadnych problemów”, oraz „że to angielski klub nie zadbał odpowiednio o swoich fanów”.

Stade de France© Jean Pierre Boiste

Gdzie leży prawda? Ma to wyjaśnić śledztwo UEFA.

Oliwy do ognia dolały dodatkowo słowa przedstawiciela francuskiej policji, wg którego problemów przysporzyli też lokalni mieszkańcy próbujący dostać się na mecz bez biletów. To również oni, po zamknięciu przez służby porządkowe bram stadionu przed meczem (za którymi zostało też wielu kibiców Liverpoolu), usiłowali wedrzeć się na obiekt przeskakując przez ogrodzenie.

Jednak już 9 czerwca szef paryskiej policji Didier Lallement przyznał, że chaos na Stade de France był „oczywistą porażką policji" i powiedział, że bierze „pełną odpowiedzialność za zarządzanie przez policję" tym wydarzeniem.

Liverpool FC, którego fani ucierpieli najbardziej, wezwał władze europejskiego futbolu do przeprowadzenia śledztwa. UEFA ogłosiła, że takie śledztwo istotnie, zostanie przeprowadzone. Pokieruje nim Portugalczyk Tiago Brandão Rodrigues. Zapowiedziano też, że zgromadzone zostaną dowody pochodzące od wszystkich zainteresowanych stron, a wyniki niezależnego śledztwa zostaną opublikowane w ogólnodostępnym raporcie. 

Stade de France© CpaKmoi (cc: by-nc-nd)

Stawką jest nie tylko wyjaśnienie sytuacji, ale też prestiż Francji, jako organizatora wielkich imprez. Za dwa lata Paryż będzie gospodarzem letnich Igrzysk Olimpijskich, a już w przyszłym roku we Francji ma odbyć się Puchar Świata w Rugby.

Reklama