To miał być rekordowo dobry rok dla NFL. Zawaliło się wszystko

źródło: Stadiony.net; autor: michał

To miał być rekordowo dobry rok dla NFL. Zawaliło się wszystko Dwa najdroższe stadiony w historii i wprowadzenie zakładów sportowych na stadiony – taka miała być wisienka na torcie ciągle rosnących budżetów w lidze futbolu amerykańskiego. Wszystko pękło jak bańka mydlana i nie wiadomo, co w ogóle zostało...

Reklama

Od lat 90. nie było jeszcze sezonu, w którym narodowa liga futbolu amerykańskiego nie notowałaby wzrostu przychodów. 2019 był więc rekordowy, zgodnie z przewidywaniami, przynosząc lidze ok. 16 miliardów dolarów. Nie ma jeszcze żadnej drużyny, która w rok zarobiłaby miliard, ale Dallas Cowboys znaleźli się najbliżej, zgarniając niesamowite 950 mln $!

Nic więc dziwnego, że multimilarderzy dalej chcą inwestować, a znany również z londyńskiego Arsenalu Stanley Kroenke buduje w Los Angeles najdroższy stadion w historii świata, zdolny pomieścić 70 tys. na co dzień i ponad 100 tys. na kluczowe mecze. Cena? Bagatela, 3,4 mld $ (14,3 mld zł), wszystko ze środków prywatnych. A to tylko jeden z rekordowych stadionów, ponieważ w Las Vegas powstaje drugi pod względem budżetu obiekt. Allegiant Stadium kosztuje 1,9 mld $ (8 mld zł). Byłby najdroższy, gdyby nie przerósł go konkurent z Kalifornii.

Levi's Stadium

Ale to nie koniec, bowiem w 2020 wiele klubów NFL miało zgarnąć całą masę dodatkowych środków. Po raz pierwszy bowiem większość ligi (zależnie od prawa stanowego) szykowała się na zakłady bukmacherskie dosłownie na stadionach. Nie tylko te online, na telefonie, ale w specjalnie tworzonych lożach. Po decyzji Sądu Najwyższego z 2018 kolejne stany legalizują nowe atrakcje nie tylko na pograniczu hazardu, ale hazardem będące dosłownie – w Filadelfii przy stadionie powstaje kasyno oraz hotel. Hotele stały się zresztą istotnym biznesem satelickim przy wielkich amerykańskich stadionach.

Tyle że zamiast zmierzać w kierunku przebicia granicy 20 miliardów rocznie amerykańska liga stoi przed widmem katastrofy, jak wszystkie inne rozgrywki sportowe. W ciągu ostatniego tygodnia w USA doszło do odwołania największych tras koncertowych, w tym widowisk Taylor Swift, która miała dokonać oficjalnego otwarcia SoFi Stadium w Los Angeles. A skoro pod topór poszły widowiska zaplanowane na czerwiec i lipiec, to i start NFL w sierpniu stanął pod znakiem zapytania.

Dziś nie mówi się jeszcze o całkowitym wstrzymaniu rozgrywek, ale rozgrywanie meczów bez publiczności jest niemal nieuniknione. To będzie cios szczególnie dotkliwy dla klubów przenoszących się na nowe stadiony, właśnie te rekordowe. Przeprowadzka to bowiem moment szczgólny, kiedy trzeba korzystać z fali zainteresowania kibiców i przyciągać ich do siebie na długie lata.

Tymczasem w Las Vegas może nawet nie być kogo przyciągać, skoro bezrobocie w Nevadzie skoczyło z o 4% w ciągu tygodnia (!) i już realnie oscyluje wokół 15%. To rekord w historii stanu, ale do czerwca może zbliżyć się do 30%, jeśli hotele i kasyna nie zaczną znów żyć. Wszystko przez to, że Las Vegas żyje niemal wyłącznie z biznesów, które trzeba było zamknąć.

O ile o miliarderów zarządzających klubami bać się nie trzeba – ich majątki stopnieją najwyżej trochę – o tyle liga daje bezpośrednie zatrudnienie grubo ponad 100 tysiącom ludzi. Najbardziej po kieszeni dostaną w tym przypadku najbiedniejsi, tj. szeregowi pracownicy stadionów, jak kasjerzy, stewardzi czy kucharze. Oni pracy nie mają już od marca (a wraz z nią przepadło im ubezpieczenie społeczne), właśnie stracili nadzieję na letni sezon koncertowy. Jeśli liga w tym roku nie wróci wcale lub wróci bez kibiców, większość z nich będzie musiała myśleć o opuszczeniu stadionów na dobre.

Reklama