Rosja 2018: Mission impossible w Samarze

źródło: Kommersant.ru / własne | MK; autor: michał

Rosja 2018: Mission impossible w Samarze Nie udało się w grudniu, nie udało się w marcu. Najnowszy termin oddania „Kosmos Areny” w Samarze to 25 kwietnia, czyli na 3 dni przed pierwszym meczem! To się nie może udać i nie uda się, jak pisze w świetnym tekście „Komiersant”.

Reklama

Samara Arena to obecnie najbardziej skompromitowany projekt Mistrzostw Świata 2018, w Sankt Petersburgu pewnie odetchnęli z ulgą. To najbardziej opóźniony z 12 gospodarzy imprezy FIFA. Miał być gotowy w połowie 2017, potem przed końcem 2017, później w marcu, wreszcie 1 kwietnia. Tej ostatniej daty trzymał się jeszcze w marcu wicepremier Witalij Mutko.

Mamy 8 kwietnia, a pracy na miejscu jest naprawdę sporo. Nie ma mowy o wysianiu boiska od zera, dlatego władze zgodziły się import rolek z odległych Niemiec - w piątek pierwsze z 22 ciężarówek wyruszyły na wschód. Wszystko po to, by na 25 kwietnia stadion był w stanie używalności. Tego terminu nie da się już przekroczyć, ponieważ 28 kwietnia Krylja Sowietów zagrają tu swój pierwszy mecz.

Tak stadion wygląda obecnie, nagranie z piątku:

Czy stadion będzie gotowy? Nie, nie będzie. Celowo napisaliśmy słowo „używalność”, ponieważ ma jedynie być zdolny do przyjęcia pierwszego wydarzenia testowego. Muszą być więc wysprzątane drogi dojścia i ciągi komunikacyjne wewnątrz, a do tego kluczowe pomieszczenia dla zawodników, VIP-ów i mediów. Oczywiście systemy oświetlenia czy nagłośnienia też będą sprawne, ale spora ilość pracy wciąż czeka na wykonanie.

Rosjanie mieli uniknąć przykrych doświadczeń Brazylii, gdzie opóźnienia w Kurytybie o mały włos nie wyeliminowały stadionu w Mistrzostw Świata. Prezydent Putin osobiście o tym zapewniał. Tymczasem w Samarze może być jeszcze gorzej. Nie chodzi o utratę meczów letniego turnieju, ponieważ pod tym względem stadion nie jest zagrożony. Problemy zaczną się jednak po Mistrzostwach, gdy będzie trzeba dostosować stadion do stałego użytkowania.

Według informacji uzyskanych przez „Kommiersant” część prac inżynieryjnych i instalacyjnych jest niezgodna z dokumentacją i świadczy o próbie szukania oszczędności. Proszący o anonimowość rozmówca wymienia nawodnienie, odprowadzanie wody deszczowej, elektrykę czy kanalizację wśród rozwiązań, które budzą poważne wątpliwości. Jak twierdzi „w oczywisty sposób nie są zgodne z projektem, pewnie chcieli oszczędzić”. To zwiastuje, że główny wykonawca, PSO Kazań odda stadion niezdolny do funkcjonowania na dłuższą metę. A to z kolei oznacza, że po organizacji Mistrzostw trzeba będzie wydać środki na dokończenie stadionu lub remonty.

Jak cięto koszty

Szukanie oszczędności to w przypadku Samary nic nowego. Projekt, nazywany przez internautów Kosmos Areną z uwagi na futurystyczną kopułę, od początku miał pod górkę z realizacją. Kopułę zmniejszono względem tej wyjściowej, później zaczęło się szukanie tańszych materiałów i tak jej dach, zamiast pokrycia przepuszczającym światło poliwęglanem, jest w całości okryty blachą, co bardzo poważnie obniża jakość architektury.

Samara Arena© Anar Movsumov, Sama Region Press

Arena wciąż jest widowiskowa, ale to wypaczenie pierwotnej koncepcji. Nic zresztą dziwnego. Warto przypomnieć, że po załamaniu kursu rubla samarski stadion stał się dla wykonawcy zupełnie nieopłacalny do budowy. PSO Kazań w 2016 roku groził nawet zejściem z budowy i wstrzymał prace, co przyczyniło się do dzisiejszych opóźnień.

Budowlę zakontraktowano pierwotnie na 13,4 mld rubli, tymczasem stadion w pełni zgodny z dokumentacją miał być – wg wyceny wykonawcy – wart 28 miliardów! Niski kurs rubla miał być jedną z przyczyn, dlatego (jak w innych miastach Rosji) szukano dostępnych lokalnie zamienników dla rozwiązań, które pierwotnie miały być importowane.

Ostatecznie koszt ma sięgnąć 18,9 mld rubli, ale już dziś zaryzykujemy stwierdzenie, że tak nie będzie i inwestycja będzie drożała dalej. Pewną ulgą może okazać się spór sądowy z PSO Kazań, w który weszło ministerstwo sportu. Rząd domaga się zwrotu 1,2 mld rubli z tytułu opóźnień i może to nie być jedyne roszczenie. Na razie kluczowe jest przecież ukończenie stadionu, a nie rozliczenie go.

Będzie ból głowy

Gdy kamery światowych mediów odwrócą się od Samary, a wszyscy będą żyli przygotowaniami do kolejnego Mundialu, dla miejscowych zacznie się prawdziwy problem: i co z tym stadionem zrobić?!

Krylja Sowietów to co prawda jeden z najpopularniejszych w ostatnich dekadach klubów Rosji, ale obecnie błąka się po drugiej lidze i tylko trzy razy w tym sezonie udało się przyciągnąć na mecze więcej niż 7 tys. widzów. Średnia rzędu 5 tys. na mecz to wciąż świetny wynik na tym szczeblu rozgrywek, ale tylko cień dawnej sławy. Gdy grali dobrze w Premier Lidze, bywali najliczniej wspieranym klubem w całym kraju, zawstydzając nawet moskiewskie marki. W 2008 roku na każdym meczu było ponad 21 tys. ludzi, a przecież wtedy niektóre mecze grano w śniegu na stadionie bez dachu!

Samara Arena© ПСО Казань

Pierwszy mecze Kryljów na nowym stadionie z pewnością będą popularne, ale ciekawość obiektu szybko minie. Nie ma wątpliwości, że tylko powrót do Premier Ligi i skuteczna konkurencja z czołowymi klubami o miejsce w pucharach mogą realnie przynieść zyski na stadionie mieszczącym 45 tys. widzów.

Sytuacja jest na tyle dramatyczna, że gubernator Samary... nie chce przejąć obiektu od rządu w Moskwie. Roczny koszt utrzymania, według ministerstwa sportu, ma wynosić 200 mln rubli (12 mln zł). Dlatego nawet po przekazaniu stadionu władzom lokalnym w 2019 roku to Kreml ma pokrywać część bieżących kosztów.

Niestety, poza wiarą w sukces lokalnego klubu, nie bardzo jest plan na poprawienie wyników finansowych. Samara oczywiście liczy na koncerty poza sezonem, ale jedyna dodatkowa propozycja komercyjna ze strony samarskiego związku piłki nożnej to stworzenie na stadionie muzeum piłkarskiego. Pomysł zacny, ale prędzej przyniesie straty niż zyski.

Reklama