Euro 2020: Bruksela za burtą, Wembley skorzysta

źródło: własne | MK; autor: michał

Euro 2020: Bruksela za burtą, Wembley skorzysta To pierwszy taki przypadek w historii: Belgia straciła prawo goszczenia Euro 2020 z powodu opóźnień przy budowie stadionu narodowego. Nie będzie dodatkowych gospodarzy, za to Wembley dostanie jeszcze więcej meczów.

Reklama

Wczoraj w Nyonie Komitet Wykonawczy UEFA omawiał wiele kwestii związanych z organizacją Euro 2020. Kluczowa decyzja to ta o wykluczeniu Eurostadionu, a tym samym Belgii, z grona 13 krajów-gospodarzy. Powodem są opóźnienia w budowie i brak gwarancji, że prace w ogóle ruszą. Do dziś nie ma pozwolenia na budowę, a jego wydanie pod koniec stycznia wciąż nie jest pewne lub nawet bardzo prawdopodobne.

Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, UEFA nie postawiła na Cardiff ani Sztokholm, by dołożyć gospodarza spoza listy. Zamiast tego cztery mecze przewidziane dla Brukseli przejmie Wembley, które tym samym zamiast trzech spotkań (półfinały i finał) zorganizuje aż siedem. Z kolei mecz otwarcia, na który w Brukseli wstępnie liczono, odbędzie się na rzymskim Stadio Olimpico.

Eurostadium

Z perspektywy naszego serwisu ważniejsze wydaje się pytanie, co dalej z Brukselą? Czekaliśmy na odpowiedź, szukaliśmy jej też w belgijskich mediach, ale na razie dominuje lament. Padają fundamentalne pytania, co można zrealizować w kraju tak silnie podzielonym.

Fiasko Eurostadionu, który od dwóch lat jest zablokowany w urzędach, stało się symbolem podziału, ponieważ projekt wyszedł od Ghelamco i władz Brukseli, ale terenem realizacji jest flamandzkie Grimbergen. Choć to teren dosłownie po drugiej stronie ulicy od obecnego narodowego stadionu, to podlega innemu samorządowi i rządowi.

Eurostadium

Utrata Euro 2020 to z pewnością ogromny cios w rachunek ekonomiczny stojący za inwestycją. Gdy przedstawiano projekt dla 60 tys. widzów, trzy główne źródła dochodów były wskazywane w tej kolejności: reprezentacja narodowa, mecze Anderlechtu i Euro 2020. Dziś Anderlecht jest poza projektem, Euro nie ma, a dla 6-10 meczów Belgii w roku nie opłaci się budować.

Kluczowe mogą się okazać rozmowy Ghelamco z Anderlechtem, dla którego inwestor wprowadził spore zmiany w projekcie. Pojemność areny będzie można zredukować znacząco, nawet do 40 tysięcy. Ghelamco dotąd oficjalnie nie odniosło się do porażki belgijskiej kandydatury, oficjalnie wciąż liczy na pozwolenie na budowę i zamierza kontynuować projekt.

Nieoficjalnie jednak wiadomo, że dziś poparcie dla projektu jest drastycznie niskie. Opozycja we władzach Brukseli żąda powrotu do opcji modernizacji dotychczasowego obiektu.

Reklama