Podczas gdy jeden wielki belgijski deweloper wciąż walczy o budowę Eurostadionu, drugi duży gracz zaproponował równie łakomy kąsek dla władz: chcą przebudować stary stadion za swoje pieniądze.

Belgia wciąż nie może pozbierać się po utracie Euro 2020, o czym świadczą choćby publikowane stale felietony dotyczące przenikania się sportu i polityki czy niewydolności biurokracji. Skoro projekt Eurostadionu utknął w martwym punkcie, coraz głośniej mówi się o przebudowie Stadionu Króla Baldwina.

Najpierw powrót do tej idei proponowała opozycja parlamentarna w Brukseli, teraz pojawił się znacznie bardziej konkretny plan. Propozycję przeprowadzenia i sfinansowania prac złożył deweloper Besix.

To firma konkurująca z Ghelamco, inwestorem Eurostadionu. Jednocześnie Besix jest zaangażowany w megaprojekt Neo, który zakłada stworzenie ogromnego kompleksu mieszkalno-komercyjno-rozrywkowego w miejscu istniejącego stadionu Baldwina. Poniższy obraz pokazuje, jaki jest plan zakładanych zmian:

W piątek prezes Besixu Johan Beerlandt zdradził, że stadion można by zostawić jako część planu. – Złożyliśmy już miastu Bruksela propozycję przebudowy. Celujemy w pojemność 45 tys. netto (50 tys. brutto) z nowym zapleczem i zachowaniem monumentu przy głównej trybunie. W belgijskim związku piłki nożnej nasz plan się podoba, ponieważ potrzebują stadionu spełniającego wymogi na mecze międzynarodowe. Gdyby wszystko poszło sprawnie, możemy to przeprowadzić do 2019 roku – zapewnia szef firmy Besix.

Ile taka przebudowa może kosztować i kto za to zapłaci? – My sami. To może być suma poniżej 20 milionów euro i możemy ją sfinansować w stu procentach. W zamian będziemy następnie zarządzać stadionem – twierdzi Beerlandt.

To model dokładnie taki, jaki zaproponowało Ghelamco dla Eurostadionu. Inwestycja jest w całości prywatna, ale później trzeba dzielić się zyskami z meczów czy koncertów z inwestorem, by ten odzyskał koszt stadionu w ciągu ok. 20 lat.