Kraków: Stadion traci, konflikt szkodzi

źródło: DziennikPolski24.pl; autor: michał

Kraków: Stadion traci, konflikt szkodzi Pół roku po przejęciu Stadionu Henryka Reymana przez Zarząd Infrastruktury Sportowej wciąż pustkami świecą zaplecze i parkingi. ZIS chce znaleźć operatora, ale trudno prowadzić rozmowy w trakcie konfliktu z kibicami – pisze „Dziennik Polski”.

Reklama

Na początku 2014 rządy na Stadionie Henryka Reymana przejął Zarząd Infrastruktury Sportowej. Od tego czasu powracały doniesienia o ewentualnym wprowadzeniu na obiekt miejskich urzędników, ale poza obsługą strefy płatnego parkowania jest pusto. Dlaczego?

ZIS nie zaczął poszukiwania najemców na własną rękę, ponieważ wolał najpierw sprawdzić, czy nie ma na rynku zainteresowania całym stadionem. Jeśli znajdzie się operator zewnętrzny, ciężar utrzymania obiektu spadnie z barków ZIS. Dziś utrzymanie kosztuje ok. 5 mln zł rocznie, z czego Wisła pokrywa ok. 3 mln.

W kwietniu niepowodzeniem zakończyły się rozmowy z firmą Trias EE, dziś Trias VES. Teraz firma jest skłonna wrócić do tematu i rozważyć przejęcie Stadionu Reymana. Czy się uda?

Prowadzimy rozmowy z różnymi firmami zainteresowanymi zostaniem operatorem. Dużym problemem jest jednak to, że wiosną na trybunach zaczęło zasiadać znacznie mniej kibiców – przyznaje dla "Dziennika Polskiego" Krzysztof Kowal, dyrektor ZIS.

To oczywiście efekt konfliktu między Wisłą a częścią jej kibiców. Atmosfera wokół klubu jest fatalna, frekwencja spadła do ok. 5 tysięcy na mecz. Trudno myśleć o skutecznym prowadzeniu biznesu, jeśli miałby się on ściśle wiązać z piłką. Zresztą, nawet ten niezwiązany mógłby ucierpieć wizerunkowo lub finansowo, skoro doszło do rzucania racami w stadion.

Stadion Henryka ReymanaCzy żywiołowy doping i liczne widownie powrócą w nowym sezonie na Reymonta? Fot: Łukasz Libuszewski

Przesłanek, by myśleć o zakończeniu konfliktu jest niewiele. Co prawda Wisła zobowiązała się zdjąć zakazy stadionowe z osób ukaranych kolektywnie (bez wskazania winnych) za incydent z racami, ale protestujący kibice domagają się odejścia Jacka Bednarza. Ten nie zamierza odejść i w „wojence” ma wsparcie właściciela klubu. Potencjalnie pierwszą „jaskółką” był wczorajszy mecz juniorów Wisły z Lechem, podczas którego fanatycy wrócili na pusty od wielu tygodni Sektor X. Ale czy wrócą w sezonie?

Jacek Bednarz nie mówi „nie”, ale uznaje swoją politykę za słuszną. Bo choć wiosną było mało ludzi, atmosfera na stadionie była przyjazna. Pierwszy raz od lat zamiast okrzyku „sędzia ch…j” z trybun płynęło „sędzia kalosz”. – Nie było ksenofobii, rasistowskich zachowań, wulgarnych przyśpiewek. Jeśli to odpowiadało kilku tysiącom ludzi, którzy przychodzili na mecze, to wierzę, że może być ich więcej. Stanie się tak pod warunkiem, jeśli znów nie trzeba będzie się wstydzić, że ktoś na trybunach propaguje treści antysemickie, nawołuje do nienawiści – mówi prezes Bednarz.

Reklama