Bezpieczeństwo: Pusty stadion Legii doprowadzi do zmian?

źródło: własne / PrzegladSportowy.pl / RP.pl / TVP info; autor: michał

Bezpieczeństwo: Pusty stadion Legii doprowadzi do zmian? Wczorajszy mecz Legii z Ruchem był nie lada absurdem. Zamknięty „na wszelki wypadek”, a mimo to wciąż ze statusem podwyższonego ryzyka, mimo pustych trybun. Prezes Legii nie szczędził bardzo gorzkich słów wojewodzie. Teraz cała liga ma zdecydować, jaką odpowiedź da wojewodom.

Reklama

Historia relacji między wojewodą mazowieckim i policją a Legią jest pełna burzliwych epizodów. Stołeczny klub ma niemal z automatu nakładany status meczów podwyższonego ryzyka na każde spotkanie, choć nie od otwarcia nowego stadionu incydentów było niewiele. Konfrontacyjna polityka wojewody Jacka Kozłowskiego doprowadziła do zamieszek na Żylecie, gdy kazał siłą spychać widzów ze schodów, by sami nie zagrażali swojemu bezpieczeństwu.

Później kazał klubowi sprawdzać palność sektorówek, by zapobiec tragedii, do jakiej nigdy i nigdzie nie doszło. Dziś uważa, że stosowanie sektorówek samo w sobie jest ukłonem w stronę przestępców i rodzi obawy. Legia otrzymuje coraz to nowe wymogi, a gdy je spełni – jeszcze nowsze.

Wreszcie, gdy klubowi wydaje się, że jest na dobrej drodze, otrzymuje cios w postaci zamknięcia Stadionu Wojska Polskiego na wczorajszy mecz z Ruchem. To kara za mecz z Pogonią Szczecin, ponieważ zdaniem policji odpalenie rac w tamtym meczu czyni prawdopodobnym odpalenie ich również w kolejnym. Jednocześnie policjanci nie poinformowali Legii o rzekomym zagrożeniu, od razu złożyli wniosek o zamknięcie stadionu.

Gdyby samo zamknięcie na podstawie przeczucia nie było dość kontrowersyjne, sposób wykonania decyzji również pozostawia wiele do życzenia. Wczoraj prezes Legii poświęcił temu konferencję prasową.

Likwidacja fikcji czy fikcyjna walka z zagrożeniem?

- Pan wojewoda umówił się z nami na spotkanie. Dwa dni przed meczem z Ruchem [godzinę przed spotkaniem – przyp. red.] dostaliśmy wiadomość faksem, że mamy zamknięty stadion. Przyznał się, że przysłał decyzję faksem, bo bał się, że po spotkaniu zmieni decyzję. Wolał wysłać decyzję, bo obawiał się argumentów, które go przekonają, aby nie zamykać – oburza się Leśnodorski i cytuje samego wojewodę, który usprawiedliwiał się, że to nie jego pomysł. - Na spotkaniach z nami jasno powiedział, że jest wykonawcą woli wyższej, musi to zrobić. Dziś jest taki nastrój polityczny, jaki jest.

Wczorajszy mecz Legii miało oglądać maksymalnie 999 osób – wtedy nie obejmują go przepisy ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Jednak, mimo pustych trybun i braku przyjezdnych, policja i tak nadała status meczu podwyższonego ryzyka. W efekcie liczba osób, które mogły w trakcie meczu przebywać na terenie stadionu, spadła do 299. Przy takiej liczbie przepisy ustawy nie powinny obejmować meczu, a jednak obowiązywały.

- Pomimo to jest rygor imprezy masowej. Od jakiegoś czasu wszystkie mecze Legii mają status podwyższonego ryzyka. Zobowiązuje organizatora ona do wydania większych pieniędzy, do niczego więcej. To mechanizm dla administracji, aby się wykazać, że coś robi. Ta ustawa nie ma żadnego przełożenia na bezpieczeństwo – uważa prezes Legii.

Wojewoda ma zupełnie inne zdanie. W jego opinii, tej publicznie wyrażanej, nie cytowanej przez prezesa Leśnodorskiego, decyzja o pustych trybunach sprzyja „likwidacji fikcji”. – Mam nadzieję, że jest to jasny i jednoznaczny sygnał, przede wszystkim dla klubu, że nie można udawać, że się przestrzega prawa, a żądać przestrzegania prawa od innych. Nie można tolerować ciągłej fikcji na stadionach. My zresztą tę fikcję stopniowo likwidujemy – mówił wojewoda w TVP Info.

Co zrobi Ekstraklasa?

Organizator ligowych rozgrywek jest największym prywatnym organizatorem życia publicznego w Polsce. Spółka Ekstraklasa SA ma już dość sytuacji, w których kibice karani są kolektywnie, a wartość meczów spada automatycznie przy pustych trybunach, nie licząc nawet strat klubów. Prezesi Ruchu i Legii rozważali nawet odwołanie meczu w proteście przeciwko decyzji o zamknięciu stadionu.

Ostatecznie wyszli, by nie wyrządzać dalszej szkody Ekstraklasie. Nie jest jednak powiedziane, że spółka i kluby członkowskie pozostaną bierni. - Dla państwa wiedzy chciałem powiedzieć, że kwestia zawieszenia kolejki była w ostatnich czasach poruszana dwukrotnie w Ekstraklasie. W najbliższych dniach znowu się spotkamy w Ekstraklasie i na ten temat porozmawiamy. Kluby i Ekstraklasa SA mają poczucie, że szeroko pojęte państwo zamiast pomagać, jak nie utrudnia, to nie ma dialogu, który mógłby rozwijać. Efekt widzimy dzisiaj, polska piłka się nie rozwija – powiedział wczoraj Leśnodorski.

Trzeci raz dyskusja nad zawieszeniem kolejki odbędzie się 10 grudnia, podczas najbliższego spotkania dyrektorów wszystkich klubów Ekstraklasy. W innych miastach też jest przeświadczenie, że działania wojewodów muszą spotkać się z reakcją.

Reklama