Wrocław: Przybędzie sala koncertowa, ubędą zegary?

źródło: Gazeta.pl / GazetaWroclawska.pl; autor: michał

Wrocław: Przybędzie sala koncertowa, ubędą zegary? Na tyłach głównej trybuny powstaje największa we Wrocławiu sala koncertowa, dla ok. 3 tys. ludzi. Za to ponad 100 zegarów na całym obiekcie może zniknąć, bo ich dostawca nie otrzymał pieniędzy.

Reklama

W biznesklubie na zapleczu trybuny głównej powstaje właśnie scena, trwa montaż nagłośnienia i oświetlenia. Dzięki temu będzie można organizować na jej terenie imprezy rozrywkowe mniejszej skali niż te znane z zeszłego roku. Sala pomieści ok. 3 tys. osób.

Wydatek na trwające prace ma się zwrócić bardzo szybko, już po kilku imprezach. Na grudzień i styczeń już są zarezerwowane terminy, a wynajęcie na jeden wieczór to wydatek ok. 15 tys. zł.

Studniówki, imprezy firmowe, bankiety – to wszystko będzie mogło się teraz odbywać z lepszą oprawą niż dotychczas. Do tego dojdą koncerty czy wieczory kabaretowe. Tak przynajmniej planuje operator Stadionu Wrocław.

Ten sam operator, Wrocław 2012, może jednak wkrótce mieć problemy z czasem. Pokazujące go na całym obiekcie zegary – łącznie 131 – nie są bowiem jego własnością. Dostawą i instalacją zajęła się firma Profi Audio, która do dziś nie doczekała się zapłaty ok. 100 tys. zł. Od miesięcy jest odsyłana z jednego podmiotu do drugiego, ponieważ należy do firm, które oberwały „rykoszetem” podczas zatoru płatniczego między CES a Imtech.

Miasto nie poczuwa się do odpowiedzialności i twierdzi, że zegary należą do stadionu, bo pieniądze za zadanie wypłacono. Tyle że miasto przelało je głównemu wykonawcy, który tego zadania nie realizował i nie miał nawet umowy z Profi Audio. Mało tego, Profi Audio informowało inwestora, że Max Boegl nie może być adresatem płatności, a mimo to wpłata poszła właśnie do głównego wykonawcy.

- Spółka Wrocław 2012 nie miała prawa przelewać ich na konto głównego wykonawcy, bo już w styczniu informowaliśmy ją, że nie mamy z Maksem Boeglem podpisanej żadnej umowy i że zegary należą do nas. Wygląda więc na to, że Max Boegl niesłusznie się na tym wzbogacił. Jeśli wkrótce nie dojdziemy do porozumienia ze spółką Wrocław 2012, będziemy zmuszeni wystąpić o zabranie sprzętu – mówi Aleksander Rudzki z Profi Audio.

Reklama