Kielce: Cała Korona przeciwko nadgorliwości policji

źródło: własne; autor: michał

Jeszcze pół roku temu klub wolał się w to nie mieszać, ale w końcu wszyscy powiedzieli dość. Nie chcą dłużej znosić policyjnych łapanek na stadionie pod byle powodem. Kielecka policja pod tym względem bije chyba krajowe rekordy.

Reklama

Po zmianie przepisów związanej z zamieszkami na Stadionie Zdzisława Krzyszkowiaka policjanci wrócili na stadiony, choć przepisy nie opisują, co dokładnie mają robić ani gdzie mogą się znajdować. Wcześniej nie było ich, a za bezpieczeństwo odpowiadać miała ochrona wynajęta przez organizatora. Kiedy na początku sezonu zaczęły się pojawiać doniesienia o bardzo restrykcyjnej postawie policjantów na kieleckim stadionie, Korona w pewnym sensie schowała głowę w piasek. Jej rzecznik odciął się od sprawy, choć do incydentów dochodziło na jego meczach. - To są kwestie poza klubem. To nieporozumienia na linii stowarzyszenia kibiców a rząd czy PZPN – mówił rzecznik klubu Paweł Jańczyk.

O jakich incydentach mowa? Na kieleckim stadionie nie dochodzi do zamieszek, nie ma też już pirotechniki. Policjanci zaczęli więc zatrzymywać osoby, które używały wulgarnych słów. Na ulicy za podobne wykroczenie grozi mandat, kiedyś do 500zł, dziś do 1000zł. Ale na stadionie jest znacznie gorzej, o czym przekonało się według naszych informacji co najmniej kilkunastu kieleckich kibiców. Noc spędzona w areszcie, rozprawa w trybie przyspieszonym, grzywna (co najmniej 2000 zł) i zakaz wstępu na stadion przez parę lat. - Jeżeli to jest tylko powód, że karze się za słowa na k.., na ch..., czy za brzydkie śpiewy na PZPN, to nie jest w porządku. Ja pierwszy nie powinienem dostać możliwości wychodzenia na boisko, bo używam takich słów, gdy są emocje. To nie jest teatr, to jest stadion – wstawił się za kibicami Aleksandar Vuković, zawodnik Korony.

Emocje w Kielcach budzi jednak nie tylko nadzwyczajna gorliwość funkcjonariuszy w kwestii wulgaryzmów. Zatrzymywani są np. kibice, którzy zmieniają miejsce podczas meczu lub zajmą inne krzesełko niż mają napisane na bilecie, nawet kiedy pół stadionu jest puste. A to coraz częstszy widok, ponieważ kibice mają dość wyłapywania pod byle pretekstem. Jeszcze jesienią frekwencja wynosiła 7,9 tys. na mecz. Piątkowy pojedynek z Podbeskidziem oglądały ledwie 6372 osoby. Co gorsza, Stowarzyszenie Kibiców Korony Kielce alarmuje, że zatrzymywane bywają osoby zupełnie przypadkowe, a jedynymi świadkami w ich sprawie są aresztujący policjanci i tylko ich zeznania są brane pod uwagę.

Minęło pół roku, rozgrywki zostały wznowione, ale zdaniem kibiców Korony sytuacja się nie poprawiła. Dlatego spotkali się z piłkarzami i wspólnie postanowili, że zaprotestują. Od spotkania z Podbeskidziem nie ma zorganizowanego dopingu, choć SKKK nie zachęca do bojkotowania meczów, by nie wpływać na budżet klubu, który nie jest winny sytuacji.

Władze Korony przyjęły decyzję kibiców ze zrozumieniem i postanowiły w końcu zabrać głos w sprawie panującej sytuacji. Z końcem lutego na stronie klubu pojawił się komunikat. [...] dlaczego przekleństwa, które słyszymy na co dzień w kinie, teatrze, telewizji, ulicy i innych widowiskach sportowych są tak rygorystycznie karane tylko na jednym stadionie ekstraklasy, tym przy ulicy Ściegiennego? Podczas meczu piłkarskiego Kibice przeżywają wiele emocji i często reagują spontanicznie na to co się dzieje na murawie. Każdemu może się zdarzyć, że zaklnie. Robią to politycy, aktorzy, policjanci, osoby z pierwszych stron gazet, a także zawodnicy i trenerzy. Piłka nożna jest sportem dla Kibiców. Czy ktoś chce, żeby stadion Korony był pusty podczas meczów piłkarskich? – pisze prezes Tomasz Chojnowski.

Przed rozpoczęciem i po zakończeniu piątkowego spotkania piłkarze wyszli na boisko w koszulkach z napisem „Stadion to nie teatr” z jednej strony oraz „Jesteśmy z Wami” z drugiej, podkreślając po raz kolejny solidarność z kibicami.

Reklama