Bezpieczeństwo: Od stycznia wchodzi piwo

źródło: własne; autor: michał

Z jednej strony witamy alkohol na stadionach, ale z drugiej zaostrzane są sankcje. W nowym roku czeka nas sporo zmian uchwalonych w ostatnich miesiącach, a wchodzących w życie od stycznia.

Reklama

Nowelizacja przepisów dotyczących bezpieczeństwa (w sumie objęto nią 10 ustaw) powstała jeszcze w maju 2011, a przyjęto ją w listopadzie. W życie wchodzi etapami. Najpierw w połowie grudnia wszedł obowiązek przekazywania przez kluby danych osobowych kibiców do centralnej bazy danych. Teraz czas na kolejne zmiany.

Najwcześniej w meczu o Superpuchar Polski (11 lutego) zobaczymy na polskim stadionie piwo. Możliwość jego sprzedaży pojawi się już od 13 stycznia, ale sezon zostanie wznowiony dopiero miesiąc później, właśnie meczem na Stadionie Narodowym. Jeśli jednak spotkanie zostanie określone jako mecz podwyższonego ryzyka (a udział Legii i Wisły jest niemal gwarantem takiego statusu), przyjdzie nam poczekać dłużej, bo tak działa nowe prawo. Piwo wchodzi na polskie stadiony z kilkoma ograniczeniami:

  • można będzie je sprzedawać tylko w wyznaczonych punktach
  • sprzedaż mogą prowadzić tylko podmioty z koncesją
  • będzie mogło mieć najwyżej 3,5% alkoholu
  • będzie można je rozlewać tylko do tekturowych kubków („nie stanowiących zagrożenia”)
  • sprzedaż nie będzie dozwolona w meczach podwyższonego ryzyka

Kolejne zmiany dotyczą już tematu wałkowanego od lat, czyli przemocy. Są to – jak twierdzi Ministerstwo Spraw Wewnętrznych – „przepisy, które umożliwią skuteczną walkę ze zjawiskiem chuligaństwa stadionowego”. Po pierwsze, zakaz klubowy zostanie rozszerzony na mecze wyjazdowe danego klubu. Po drugie, wojewodowie będą mogli przerwać mecz, czego wcześniej robić nie mogli.

Zaostrzone zostaną również sankcje karne dla osób zagrażających bezpieczeństwu imprezy masowej. Przykładowo, od 13 stycznia 2012 roku w przypadku niewykonania polecenia porządkowego, wydanego na podstawie ustawy czy regulaminu obiektu, grozi kara ograniczenia wolności albo grzywny, nie niższej niż 2 tys. zł. Taka sama sankcja grozi osobie, która w czasie trwania masowej imprezy sportowej przebywa w sektorze innym, niż wskazany na bilecie wstępu i nie opuszcza tego sektora mimo wezwania.

Karze ograniczenia wolności albo grzywnie nie niższej niż 2 tys. zł podlega również osoba, która podczas imprezy masowej używa elementu odzieży lub przedmiotu uniemożliwiającego lub utrudniającego jej rozpoznanie. Sankcja karna została także nałożona na członków służb porządkowych lub informacyjnych przekraczających lub niedopełniających swoich obowiązków powodujących zagrożenie bezpieczeństwa imprezy masowej. Odpowiedzialnością karną zostały obarczone także osoby, które w trakcie imprezy prowokują kibiców do działań zagrażających bezpieczeństwu.

Komentarz Stadiony.net: W dużym skrócie, widzimy to trochę inaczej niż ustawodawca. On ubiera zapisy w masę niekoniecznie mądrych, ale „brzmiących mądrze” słów, które mają na jakiś czas zaspokoić żądne zdecydowanych działań media. „Przepisy, które umożliwią skuteczną walkę ze zjawiskiem chuligaństwa stadionowego” - pisze w swoim komunikacie MSW. Czyli od czego były te dotychczasowe przepisy, jeśli nie od gwarantowania skutecznej walki z chuligaństwem?

Sprzedaż piwa nie sprzyja niczyjemu bezpieczeństwu. Nie twierdzimy, że jest specjalnym zagrożeniem, bo w ogóle mało kiedy na meczach można czuć się zagrożonym. Piwo sprzyja jedynie interesowi browarów i organizatorów imprez. I miłośnikom „napojów piwopodobnych” o wątpliwej jakości i odwrotnie proporcjonalnej cenie.

Przepisy tak drobiazgowe, jak kary za zajęcie niewłaściwego miejsca czy zasłonięcie twarzy (ustawodawca chyba nigdy nie był na meczu w zimie albo nie znalazł się 20 metrów od miotaczy gazu używanych nader często przez ochronę), niekoniecznie poprawią czyjekolwiek bezpieczeństwo. Może dla odmiany doczekamy się egzekucji tych najbardziej istotnych zapisów z lat 90.? Byłoby miło. I bezpiecznie. I nie byłoby to pozorowanie działań ani sztuczne pompowanie statystyk rzekomymi „chuliganami”, których jedyną winą jest próba wniesienia puszki piwa zamiast kupienia go na stadionie. Podpowiedź: to nie oni wszczynają rozróby, oni chcą wypić puszkę piwa.

Zapis o nowych uprawnieniach wojewody oznacza dla nas tyle, że od stycznia premierowi wystarczy jeden telefon do podległych mu ludzi, by przerwać mecz, czego dotąd premier robić nie mógł. Innego zastosowania nie widzimy. Bo wojewodowie nie są w żadnym razie ekspertami ds. bezpieczeństwa, a my nie bardzo możemy sobie przypomnieć mecz z realnym zagrożeniem, który nie zostałby przerwany nawet bez wojewodów. Za to pamiętamy doskonale, jak w maju wojewoda wielkopolski podejmował decyzję, że stadion Lecha, na który dostał dobra notę od poznańskiej policji, jest niebezpieczny. Decyzja zapadła po meczu na zupełnie innym stadionie, organizowanym bynajmniej nie przez Lecha. Tymczasem do dziś nie rozliczono organizatora feralnego finału Pucharu Polski (ponieważ wymiar sprawiedliwości ma najwyraźniej kłopot z ustaleniem, chodzi o PZPN), który ponosi odpowiedzialność za niewłaściwe zachowanie ochrony tamtego meczu i dopuszczenie do wtargnięcia na murawę.

Z kolei ostatni zapis – że ochrona też będzie objęta sankcjami karnymi za niewłaściwe zachowanie – wkładamy póki co między bajki, skoro dziś niemożliwe do wyegzekwowania wydaje się być posiadanie przez porządkowych identyfikatora, a akcje "pacyfikacji" ludzi nie są niczym nowym. Obyśmy się mylili…

Reklama