Wrocław: Nadchodzi sponsor, budowa potrwa

źródło: Gazeta.pl; autor: bartosz

Michał Janicki, wiceprezydent Wrocławia odpowiedzialny za organizację Euro 2012 w mieście, rozmawiał o Stadionie Miejskim z „Gazetą Wyborczą”. Poruszono kwestie przedłużającej się budowy, sprzedaży praw do nazwy obiektu i problem rentowności pilczyckiego giganta.

Reklama

Szybsze otwarcie, dłuższa budowa

Budowa Stadionu Miejskiego we Wrocławiu przeciągnie się o trzy miesiące. Przyczyną jest organizacja imprez masowych na Pilczycach. Jednak Michał Janicki uważa, że doświadczenie, jakie nabyli organizatorzy podczas tych wydarzeń, w pełni rekompensuje stracony czas budowlańców. Dzięki temu poznali np. jakie jest najbardziej optymalne rozwiązanie sprawy dojazdu i powrotu widzów z areny i wiele innych.

Wiceprezydent zauważył, że Warszawa będzie w stanie zorganizować około dwóch poważnych imprez na Narodowym do rozpoczęcia Euro. – Szczególnym problemem, z jakim musi zmierzyć się każdy organizator imprez na wielkich stadionach jest właśnie komunikacja. Warszawa będzie miała straszny problem, jeśli tego co myśmy przetestowali, sama nie przetestuje. Na pierwszym meczu mogą dowiedzieć się, jakie popełniają błędy, na drugim postarają się je rozwiązywać, a nauczą się jak to zrobić dopiero na piątej lub szóstej imprezie – powiedział „GW” Janicki.

Kiedy sprzedana zostanie nazwa stadionu?

Miasto prowadzi rozmowy z inwestorem, jednak ten, jak poinformował urzędnik, zwleka z podjęciem ostatecznej decyzji. Tymczasem wielkimi krokami nadchodzi najlepszy moment do ogłoszenia sponsora tytularnego. Już niebawem gotowa będzie iluminacja stadionu i najlepiej byłoby od razu wkomponować w nią nazwę firmy, która zainwestuje pieniądze w stadion Śląska. Magistrat ma nadzieję, że nowa nazwa zostanie ogłoszona lada moment.

Jak stadion ma zarobić na siebie?

Zyski ze sprzedaży biletów trafiają do kas klubu. Miasto dostaje niewielki kawałek tortu przy okazji dystrybucji wejściówek. Rentowność obiektu to bilans zysków i strat jego zarządcy, czyli miasta.

Stadion zarobi więc na siebie głównie dzięki sponsorom. Ci najchętniej inwestują swoje fundusze w momencie dużego zainteresowania obiektem, co jest mocno skorelowane z wynikami sportowymi.

Janicki nie składa deklaracji, na temat zdobycia przez Śląsk mistrzostwa Polski. Wiceprezydent ma jednak nadzieję, że wrocławianie będą na wiosnę rekordzistami pod względem liczby sprzedanych karnetów, co zapewni stałe, wysokie frekwencje, które przyciągną sponsorów. Miasto nie ma póki co pomysłów na wypromowanie stadionu na Pilczycach i pomoc w sprzedaży abonamentów na spotkania piłkarskie przy Alei Śląska.

Reklama