Nowe stadiony: Egzotyczne narodowe z Afryki

źródło: własne; autor: redakcja

Jeden był obozem koncentracyjnym, dwa są podstarzałymi prezentami od chińskich władz. A dwa są tak… biedne, że trudno uwierzyć, że to najlepsze stadiony swoich krajów. Zapraszamy na krótką podróż do Senegalu, Ugandy, Rwandy, Erytrei i Burundi.

Reklama

Stade Léopold Sédar Senghor (Senegal)

narodowy stadion Senegalu

Otwarty w 1985 roku stadion narodowy Senegalu nazywał się pierwotnie Stade de l'Amitié (Stadion Przyjaźni), ale w 2011 przemianowano go na stadion im. Leopolda Sanghora, zmarłego w tym samym roku poety.

Dla Senegalczyków wzniesiony przy udziale chińskich funduszy obiekt jest niezwykle ważny. Poza meczami piłkarskimi czy zawodami lekkoatletycznymi  na początku stycznia odbywają się tu co roku wielkie, tradycyjne walki w krajowej odmianie zapasów. W 1992 roku mszę odprawiał tu Jan Paweł II, a w 2007 roku właśnie na stadionie zaprzysiężono nowego prezydenta.

Stadion ma jednopoziomowe trybuny w układzie lekkoatletycznym, wśród których ta główna jest jedyną wyposażoną w krzesełka (w barwach narodowych) oraz zadaszenie. Oficjalnie obiekt mieści 60 tys. widzów.

Mandela National Stadium (Uganda)

narodowy stadion Ugandy

Narodowy stadion Ugandy powstał w 1997 roku jako prezent od Chin, które rozpoczynały wtedy swoją ofensywę dyplomatyczną w środkowej Afryce. Kosztem 36 mln $ zbudowano efektownie wyglądający stadion z bieżnią lekkoatletyczną.

Jego pojemność jest podawana na poziomie 45 202 miejsc, ale wiele z nich to miejsca stojące, dlatego fizycznie pojawia się czasem więcej widzów. Jednopoziomowe trybuny mają częściowe zadaszenie – tym większe, im bliżej środka boiska.

Choć formalna nazwa honoruje Nelsona Mandelę, to powszechnie w użyciu jest inna - „Namboole”. To po prostu nazwa wzgórza, na którym powstał obiekt. Dziś dla określenia obiektu z tej nazwy korzysta nawet narodowy związek futbolu.

Stade Amahoro (Ruanda)

narodowy stadion Ruandy

Zlokalizowany we wschodniej części stolicy stadion leży w bezpośrednim sąsiedztwie międzynarodowego lotniska. Powstał najpewniej w latach 60., a na początku XXI wieku przeszedł doraźną modernizację. Docelowo w 2016 roku ma osiągnąć nie tylko znacznie wyższy standard, ale też pojemność na poziomie 50 tys. – w porównaniu do 30 tys. miejsc dziś. Zadaszona jest tylko trybuna główna, która jest też wyposażona w krzesełka.

W 1994 roku obiekt był świadkiem makabrycznych zdarzeń, kiedy masakrowani członkowie plemienia Tutsi schronili się na stadionie w liczbie ok. 12 tysięcy. Nad ich bezpieczeństwem czuwali żołnierze ONZ, ale jeden z nich tak opisał w swojej książce wspomnienia tamtych dni: „Dwanaście tysięcy ludzi próbujących mieszkać w tym miejscu. Aż powietrze było gęste. Wszystko, co widać dookoła, to ludzie i ubrania, widok zupełnego chaosu. To miejsce stało się, chyba w najgorszy możliwy sposób, pewnego rodzaju obozem koncentracyjnym. My byliśmy na zewnątrz, by ich chronić, ale podczas gdy my byliśmy wokół, oni w środku umierali. A odór, odór był tak silny, że trzeba było bardzo się powstrzymywać, żeby nie zwymiotować”.

Mroczne dni mają dodatkowo ironiczny wydźwięk, biorąc pod uwagę nazwę stadionu – Stade Amahoro to „Stadion Pokoju”. Dziś ta nazwa pasuje znacznie bardziej, bo odbywają się tu mecze reprezentacji i lokalnych klubów, zawody lekkoatletyczne czy koncerty (np. Seana Kingstona). Nie brakuje też spotkań religijnych, poświęconych ofiarom zdarzeń z 1994 roku.

Cicero Stadium (Erytrea)

narodowy stadion Erytrei

Choć mieści tylko 20 tys. widzów, jest największym stadionem w Erytrei i jednym z dwóch w prawie milionowej stolicy - Asmarze. Przy tym drugi ze stadionów powstał przy jednej ze szkół i dopiero w ostatnich latach został rozbudowany, by pomieścić 10 tys. osób. Za to jest tylko piłkarski, co czyni Cicero Stadium jedynym obiektem z bieżnią.

Największy stadion – co nie dziwne – pełni rolę narodowego, ale też jest domem aż czterech zespołów piłkarskich poza reprezentacją. Murawa mimo intensywnej eksploatacji i trudnych warunków atmosferycznych nie zużywa się, ponieważ jest… sztuczna. Sfinansowała ją FIFA w 2005 roku, w ramach programu pomocy najbiedniejszym rejonom.

Obiekt powstał w 1958 roku i miał docelowo stać się areną Pucharu Narodów Afryki, który w tamtych czasach gromadził zaledwie kilka drużyn narodowych właśnie z północno-wschodniej Afryki. Wkrótce potem zmieniły się warunki turnieju i do dziś Cicero nie był gospodarzem PNA. Stadion stanowią dwie trybuny, które mają bardzo podobną konstrukcję. Główna otrzymała jednak dach i centralnie ulokowaną lożę honorową z wielką płaskorzeźbą obrazującą naród erytrejski podążający ku słońcu.

Stade du Prince Louis Rwagasore (Burundi)

narodowy stadion Burundi

Fizycznie to najmniejszy z dodanych dziś stadionów narodowych Afryki. Oficjalnie jednak jego pojemność wynosi 22 tys. miejsc. Nie siedzących, bo tych jest dosłownie paręset, w dodatku stanowią je krzesełka ogrodowe, a nie typowe siedziska znane ze stadionów.

Jest tu jedna zadaszona trybuna, która ma odgrodzoną od reszty miejsc strefę dla władz, a po jej dwóch stronach po jednym sektorze dla zaproszonych gości. Dalej zajmują miejsca bardziej zamożni mieszkańcy, a dla pozostałych pozostają wysokie na kilka rzędów nasypy otoczone od zewnątrz wysokim murem, a od środka ogrodzeniem z drewna i siatki. Mimo spartańskich warunków zapotrzebowanie bywa ogromne i sytuacje przepełnienia nie są niczym niezwykłym.

Reklama